Najlepsza inwestycja to porządek prawny

Rozmowa | Witold Zaraska, pionier na giełdzie i miłośnik sztuki

Publikacja: 30.11.2013 17:00

Najlepsza inwestycja to porządek prawny

Foto: Archiwum

Inwestorze! Wejdź na www.e-kiosk.pl/eparkiet, zarejestruj się i czytaj darmowe e-wydania "Parkietu". Promocja trwa od 26 listopada do 2 grudnia 2013r.



 

Panuje opinia, że krajowy rynek papierów wartościowych powstał w dużej mierze dzięki panu. Dzięki roli, jaką odegrał na giełdzie stworzony przez pana Exbud...

W pierwszej piątce, która weszła na giełdę, Exbud był jedyną firmą w pełni do tego przygotowaną,  jedyną, która się sprzedała w wymaganym terminie. Był swoistym laboratorium, gdzie powstawała polska myśl o gospodarce rynkowej. Nie był tylko zwyczajnym  przedsiębiorstwem. Od nas wychodziło wiele projektów uregulowania np. relacji między biznesem a administracją państwową, między biznesem a nauką, między biznesem a świadczeniami społecznymi itp. To był tygiel nowych myśli. W szczycie zatrudnialiśmy około 14 tys. osób, byliśmy 10. co do wielkości pracodawcą w Polsce. To było w sumie około 60 przedsiębiorstw różnych specjalności.

Nie żałuje pan, że w 2002 r. wycofał się z biznesu?

Nie żałuję, biorąc pod uwagę ówczesne warunki. Moje obawy potwierdziły się. Obserwuję ludzi w moim wieku lub kilkanaście lat młodszych, którzy osobiście współtworzyli polską gospodarkę, a nie przychodzili na gotowe. Oni mówią mi o barierach rozwoju. Dziś zazdroszczą mi tego, że bez reszty poświęciłem się życiu rodzinnemu. Cieszę się, że nie muszę przeżywać ich ciągłego stresu, że nie walę już głową o mur. Wielu z tych ludzi ma dosyć, ale wstydzą się sami odchodzić z pola walki.

Widzimy, jak doniosłą rolę dla gospodarki swoich krajów pełnią rządy bogatych zachodnich państw, nawet tych najbardziej rozwiniętych. W ciągu ostatnich 24 lat straciliśmy w Polsce zbyt wiele władzy i nadzoru nad własną gospodarką. A natura ludzka nie zmienia się! Wiadomo, że ręce zawsze grabią do siebie. Jak nie mam własności czy swojego prezesa, który ma centralę w Polsce, to nie mam na nic wpływu! Gdyby były warunki do rozwoju, inna polityka gospodarcza państwa, wtedy prawdopodobnie żałowałbym odejścia na emeryturę.

W 1990 r. w związku z prywatyzacją dostałem zawału... Wtedy pierwszy raz zadałem sobie pytanie,  czy jako przedsiębiorca mogę liczyć na szeroko rozumiane  wsparcie instytucji własnego państwa? Potem kiedy nasze banki zaczęły być wyprzedawane, zrozumiałem, że niestety nie ma szans. Co najwyżej mogłem dostać drugiego zawału. W związku z tym podjąłem decyzję, że pozostaję przedsiębiorcą – menedżerem tylko do emerytury.

Niedługo po pana odejściu przyszły fundusze unijne, mógł pan rozwinąć skrzydła...

Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że polskie firmy budowlane były w pełni przygotowane do najlepszego wykonania zadań w ramach wykorzystania środków unijnych. A jak się sprawy potoczyły?

Mieliśmy w Exbudzie największą strukturę wykonawczą w zakresie budownictwa drogowo-mostowego. Niestety nie zdążyliśmy jej wykorzystać, ponieważ środków unijnych jeszcze nie było. W następnych latach zaczął się rozpad dotychczasowych, dobrych polskich przedsiębiorstw budowlanych. Państwo na tę sytuację nie reagowało.

Faktem jest, że nie ma już polskiej marki Exbud.

Nie ma inwestowania w sztukę bez wiarygodnych cen! Jak można mówić o inwestowaniu, kiedy nie ma instrumentu, żeby sprawdzić, czy podawane po aukcjach ceny są prawdziwe? Ludzie nie kupują sztuki, bo nie mają zaufania do rynku

Nasza transformacja  nie stworzyła warunków do tego, aby polskie firmy – takie jak między innymi Exbud – mogły, opierając się na polskim rynku, skutecznie  konkurować z firmami światowymi. Nie mieliśmy przede wszystkim przygotowanego do tej sytuacji własnego polskiego systemu bankowego. Z żadnego polskiego banku nie mogłem dostać odpowiedniego kredytu inwestycyjnego. Żeby się rozwijać, musiałem sięgnąć po zagraniczne kapitały.  Poprzez emisje akcji występowałem do międzynarodowego rynku o pieniądze na rozwój. Wszystkie emisje  były wykupywane z nadwyżką. Niestety wyłącznie przez firmy zagraniczne. Rozwodniłem w ten sposób dotychczasową strukturę własnościową.  Wydawało mi się wtedy, że ci inwestorzy finansowi ciągle będą mnie hołubić. Niestety, po pewnym czasie ci najwięksi powiedzieli: myśmy już na tobie zarobili, teraz będziemy ciebie sprzedawać i jedyne, co możemy zrobić dla Exbudu, to niech Exbud wybierze sobie kupca... Nabywcą została Skanska. Mówię oczywiście w koniecznym skrócie.

Potrafimy korzystać z doświadczenia takich fachowców jak pan?  Jest pan współzałożycielem Business Centre Club, Polskiej Rady Biznesu i Polskiego Związku Pracodawców Prywatnych Lewiatan...

Przede wszystkim byłem współzałożycielem i szefem różnych organizacji samorządowych w budownictwie!

Odpowiem tak. Na okładkach tygodników widać karuzelę zmieniających się chwilowych fachowców gospodarczych, którzy pojawiają się i zwykle szybko znikają. Można odnieść wrażenie, że w praktyce gospodarczej liczą się tylko oni.

Zastanawiam się, dlaczego nikt z decydentów nie zapraszał mnie do pomocy w ocenie firm stających do przetargów w budownictwie. Bezinteresownie, na podstawie swojej wiedzy i doświadczenia, mógłbym pomagać w  ramach preselekcji oceniać możliwości poszczególnych oferentów w wykonaniu danego projektu oraz wywiązania się z postanowień kontraktu. Wiele firm budowlanych to dziś tylko szyldy, bez treści. Zjawisko to dotyczy również  wielu innych dziedzin gospodarki. Skutki tego ciągle  odczuwamy. Warto moim zdaniem przeczytać książkę prof. Tadeusza Kowalika „www.polskatransformacja.pl". Autor w sposób rzeczowy i zrozumiały pokazuje, jak nie w pełni wykorzystaliśmy szanse wynikające z transformacji.

Co okazało się najlepszą inwestycją?

Przystąpienie do Unii Europejskiej i w konsekwencji przyjęcie nowego porządku prawnego, etycznego i oczywiście pieniędzy. Zmieniliśmy ustrój polityczny i gospodarczy. Niestety nie wdrożyliśmy szeregu norm, które rozwinięte kraje Unii kształtowały przez wiele lat we wszystkich dziedzinach życia. Daleko nam jeszcze do normalności.

Przejdźmy do bardziej optymistycznych spraw! Jest pan miłośnikiem sztuki, żyje pan w otoczeniu malarstwa. Wszędzie czytamy, że sztuka jest znakomitą inwestycją.

Nigdy nie kupowałem sztuki na inwestycję lub lokatę! Urodziłem się z wrażliwością na sztukę. Od dawna mam zbiór rzeźby artystów nieprofesjonalnych. Mam malarstwo, gdzie ważne dla mnie jest  mistrzostwo warsztatowe. W domu wisi wiele obrazów, których wartość estetyczną doceniłem pod wpływem mojej żony.

Gdy przechodzi pan setki razy dziennie tym samym korytarzem w domu i widzi od lat ten sam obraz, to co się dzieje?

On  daje mi poczucie harmonii, buduje mnie, stale  porusza moją wyobraźnię! Pyta pan, czy mi się nie nudzą te same obrazy? Jestem z nimi głęboko emocjonalnie związany. Jak mi antykwariusz mówi: kup pan, bo to dobra inwestycja, to z założenia jest spalony. To koniec naszej współpracy! Ja nie kupuję obrazów do magazynu lub na depozyt do muzeum, żeby tam jego cena szybciej rosła. Kupuję obraz, żeby na niego patrzeć.

Nasz rynek zniechęca do kupowania sztuki. Przede wszystkim dlatego, że od samego początku jest nieuporządkowany.  Wymaga całościowego prawnego uregulowania. Dziwi fakt, że nikt tego rynku nie porządkował nawet na bieżąco, gdy wybuchały kolejne głośne afery.

Jak można mówić o inwestowaniu w sztukę, kiedy nie ma instrumentu, żeby sprawdzić, czy podawane po aukcjach ceny są prawdziwe? Prawdziwość wielu cen od lat jest merytorycznie kwestionowana. Nie ma inwestowania bez wiarygodnych cen! Ludzie nie kupują sztuki, bo nie mają zaufania do rynku.

Na przykład nie ma oficjalnego zawodu eksperta. Badaniem autentyczności i wyceną zajmują się przypadkowe osoby, które decydują o milionowym majątku obywateli.

Są niefachowi i często nierzetelni samozwańcy. Nie ma prawnych kryteriów powoływania ekspertów. Prawo musi zdefiniować, kto może być ekspertem, jakie czynności bezwzględnie ma wykonać podczas badania dzieła sztuki i jak odpowiada za decydowanie o milionowym majątku obywateli. To banalnie zabrzmi, ale prawo jest fundamentem wszystkiego. Ktoś, kto dokonuje ocen i wycen, powinien mieć ubezpieczenie OC. Praktyka pokazuje, że klient oszukany na tym rynku ma niewielkie szanse na rekompensatę strat.

Do tego dochodzi brak edukacji plastycznej. Dlaczego w każdej gazecie nie ma systematycznych edukacyjnych publikacji o rynku sztuki, jakie pan pisze w „Rzeczpospolitej" czy „Parkiecie"? Są najwyżej sensacje dotyczące aukcyjnych rekordów.

Dlaczego rynek sztuki i antyków jest nieuporządkowany od blisko ćwierć wieku, mimo apeli klientów, dziennikarzy,  naukowców z dziedziny prawa?

Sam zadaję sobie to pytanie! Zmieniliśmy ustrój, wiadomo było, w jakim kierunku rozwijać się będzie rynek sztuki, bo to zostało na świecie przećwiczone przez setki lat. Są gotowe wzory prawne. Dlaczego u nas wyjątkowo nie wprowadzono szczegółowych norm prawnych w tym zakresie?

Państwo lekceważy rynek sztuki, jakby to był margines, którym interesuje się kilku bogatych ludzi, których stać na zakup drogich obrazów. A przecież nawet wybitna sztuka nie musi być wcale droga. Wiele razy o tym mówiłem, że ja nierzadko kupuję taniej bezpośrednio od artysty, w jego pracowni. Przy okazji poznaję artystów i to jest wielki zysk.

W przyszłym roku będzie dziesięciolecie naszego wejścia do Unii. Zanim to nastąpiło, przygotowany byłem, już jako emeryt, do wyjazdu na stałe z Polski. Wynik referendum był za wejściem do Unii i ja, jako patriota, postanowiłem zostać w Polsce.

Niestety, do oczekiwanego, w wyniku tego wydarzenia, odpowiedniego poziomu życia, droga ciągle jeszcze daleka.

CV

Witold Zaraska (ur. 1937), pionier przedsiębiorczości, absolwent Akademii Ekonomicznej w Krakowie (1971). Założyciel i dyrektor gen. Przedsiębiorstwa Eksportu Usług Technicznych „Exbud", Kielce 1977–1990. Prezes zarządu spółki akcyjnej „Exbud" (1990–2000), która jako jedna z pierwszych weszła na warszawską Giełdę Papierów Wartościowych. Współzałożyciel m.in. Business Centre Club, Polskiej Rady Biznesu i Polskiego Związku Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?