Jakie formacje są zatem najbardziej skuteczne?
Bazując na tym mierniku, odkryłem, że w czasie hossy najlepiej znane formacje można uszeregować w następującej kolejności według średniej siły wzrostu następującego po wybiciu w górę: opadające trójkąty prostokątne (ang. descending triangles), dna w postaci prostokąta (rectangle bottoms), spodki, podwójne dna, złożone głowy z ramionami występujące jako formacje odwrócenia trendu spadkowego. Ta ostatnia formacja jest stosunkowo mało znana, występuje w niej po kilka głów lub ramion. Wymieniłem najbardziej popularne formacje. Są też inne, jak np. wysokie flagi, dna fajki (pipe bottoms), odwrócone i rosnące formacje muszli (scallops), które sprawdzają się lepiej niż niektóre z tych, które wymieniłem wcześniej, ale są mniej znane. Oczywiście jest też podobna lista dla trendów spadkowych. Lubię zwłaszcza opadające trójkąty, z których następuje wybicie w dół (tak zdarza się w 64 proc. wszystkich przypadków), cena spada o mniej niż 10 proc., po czym następuje odwrót i wybicie w górę. Ten ostatni ruch jest często potężny. Taką formację nazywam „spalonym" opadającym trójkątem.
Czy ma pan jeszcze jakieś inne ulubione formacje?
Warta uwagi jest formacja, którą nazywam „odwróconym odbiciem zdechłego kota" (inverted dead-cat bounce). Wyobraźmy sobie, że mamy akcję, która któregoś dnia podrożała o 10?proc., 20 proc., a nawet więcej. Przyczyna skoku jest często związana z wynikami finansowymi, ale równie dobrze spółka mogłaby zdobyć nowy kontrakt lub dostać lepszą rekomendację od analityków. Jest mnóstwo potencjalnych przyczyn takiego skoku. W kolejnych dniach najczęściej kurs zawraca w dół, oddając część zysków, chyba że np. na skutek oferty przejęcia notowania stabilizują się na wysokim poziomie. Stwierdziłem, że akcje najlepiej sprzedać następnego dnia po nagłym skoku kursu. Najczęściej to właśnie wtedy zanotowany zostanie szczyt.
Ostatnia dekada przyniosła wzrost popularności świeczek japońskich. Czy sądzi pan, że oparte na nich formacje są bardziej efektywne i trafne niż te widoczne na klasycznych wykresach?
Napisałem książkę pod tytułem „Encyclopedia of Candlestick Charts" („Encyklopedia wykresów świecowych"), w której przyjrzałem się skuteczności 103 formacji świecowych. Stwierdziłem, że 31 proc. formacji nie zakończyło się oczekiwanym wybiciem. Przykładowo przyjmuje się, że spadkowa formacja harami jest formacją odwrócenia trendu na spadkowy. Tymczasem z moich testów wynika, że w rzeczywistości w 53 proc. przypadków jest to formacja kontynuacji trendu wzrostowego. Innymi słowy, kurs na zamknięciu znajduje się częściej powyżej tej formacji niż poniżej! Jeśli założę, że interesują mnie wyłącznie formacje świecowe sprawdzające się w co najmniej dwóch trzecich przypadków oraz które pojawiają się wystarczająco często, to warunki te spełnia zaledwie 6 proc. wszystkich formacji. Innymi słowy, owe 6 proc. to grupa, którą nazywam formacjami świecowymi o „ratingu inwestycyjnym". Tylko na nich można opierać decyzje. To zresztą jeszcze niepełny obraz. Na tej podstawie ciągle nie wiadomo jeszcze, o ile rosną kursy po wybiciu z formacji. Co z tego, że dana formacja zmiany trendu działa w 70?proc. przypadków i pojawia się dość często, skoro kurs po jej zanotowaniu spada zaledwie o 1 proc.? W mojej książce pokazałem także zachowanie notowań w kolejnych dniach i spróbowałem stworzyć rankingi według różnych metod. Podsumowując, moja odpowiedź na pytanie jest następująca: inwestor powinien stosować taką metodę, która najlepiej mu służy. Jeśli potrafi wykorzystywać świece, to powinien to nadal czynić. To samo można powiedzieć np. o średnich kroczących. Ja z kolei mam słabość do formacji. Dają wyraźne sygnały kupna i sprzedaży.