Artykuł jest utrzymany trochę w tonie sensacji, że oto mamy skandal, i jak to po dogłębnym śledztwie i misternie przeprowadzonej prowokacji wytropiono spółkę, która ma w nosie inwestorów indywidualnych.
Phiiii... też mi wielka sensacja! Przecież to żadne odkrycie, tylko standard na GPW. Poza kilkoma chlubnymi wyjątkami – im większa spółka, tym, niestety, gorzej. To w sumie dziwne, przecież im większa spółka, tym jest bogatsza i tym większe posiada środki na to, by inwestować w utrzymanie dobrych relacji z inwestorami indywidualnymi. Te naprawdę wielkie spółki posiadają rozbudowane do granic absurdu działy relacji inwestorskich, jednak nic to nie zmienia, inwestorzy indywidualni wciąż tylko im przeszkadzają.
Jedną z przyczyn takiego stanu jest pewien „drobiazg" – inwestor instytucjonalny. Przecież im większa spółka, tym większe budzi zainteresowanie funduszy, które w maleństwa z NewConnect nie zainwestują. Wzrasta więc zapotrzebowanie tychże funduszy na pozyskiwanie informacji. Oczywiście z tym problemu nie ma, choćby dlatego, że inwestorzy instytucjonalni są znani spółkom, a ciężko jest zlekceważyć kogoś, kto może zdecydować o wydaniu kilkuset milionów złotych na akcje danej spółki. Okazuje się, niestety, że cyrk i zamieszanie wokół obsługi tych funduszy są tak duże, że na zajęcie się drobnym, często anonimowym akcjonariuszem, nie starcza czasu ani chęci.
Pozwolę sobie na zacytowanie kilku przedstawicieli działów IR dużych spółek (rozmowy telefoniczne, spółki z WIG20 lub mWIG40):
„Niestety, nie możemy w tym czasie zrobić czegoś dla państwa, bo akurat wówczas będzie roadshow i nikogo z zarządu nie ma"