W czerwcu WIG i WIG20 zdołały odrobić całość majowych spadków i na tle głównych światowych indeksów prezentowały się lepiej. Nieco gorzej radziły sobie polskie indeksy małych i średnich spółek, którym szkodziły m.in. problemy firm budowlanych. Wszystkie zdołały się jednak oddalić od poziomów, których przebicie sygnalizowałoby trwałe spadki.
Analitycy Domu Maklerskiego Raiffeisen Banku uważają, że ryzyko trwałych spadków w średnim terminie na warszawskiej GPW uległo zmniejszeniu. Względną siłę polskiego parkietu w ostatnim miesiącu traktują jako pozytywny sygnał, ale podkreślają, że nie jest to jeszcze wystarczający argument do tego, aby zmienić bazowy, średnioterminowy scenariusz dla GPW (szeroka konsolidacja), jak i ocenę dla tego rynku. Warunkiem koniecznym do jej podniesienia są pozytywne sygnały ze sfery makro, przede wszystkim tej zagranicznej – zaznaczają analitycy Raiffeisena.
Minima jeszcze nieosiągnięte
Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, uważa, że wprawdzie inwestorzy zaczęli wakacje w dobrych nastrojach, jednak do hurraoptymizmu jeszcze daleko, bo przed rynkami wciąż stoi wiele wyzwań. Są nimi przeciągające się problemy krajów strefy euro, ale najważniejszym z nich jest słabnący wzrost gospodarczy. Buczek spodziewa się spadku dynamiki polskiego PKB w kolejnych kwartałach.
– Ale krótkoterminowo największym czynnikiem ryzyka jest zapaść w sektorze budowlanym. I nie dotyczy to kilku pojedynczych przypadków, ale raczej całego sektora. Także poddostawców i podmiotów współpracujących, w tym banków – podkreśla.
Analitycy DM BZWBK przewidywali w trzeciej dekadzie czerwca, że wzrost WIG20 wytraci impet. Ich zdaniem ruch ten był zbyt wąski, bo tylko cztery spółki ciągnęły indeks do góry, a wcześniejsze trendy pokazują, że tak płytkie wzrosty są zazwyczaj krótkotrwałe.