Towarzysząca kształtowaniu wrześniowej górki negatywna dywergencja na dziennym MACD, popularnym wskaźniku kierunku i siły trendu, każe liczyć się z dość nagłym zwrotem notowań. Takie oczekiwanie jest spójne z diagnozą opierającą się na przekonaniu, że minione tygodnie były okresem pompowania balonu oczekiwań na szybką poprawę koniunktury gospodarczej w efekcie działań banków centralnych, które wciąż nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości. Przykładów w ostatnich dniach znów było sporo. Wrześniowe wskaźniki nastrojów w strefie euro zarówno wśród konsumentów, jak w sektorze przemysłowym znacząco się pogorszyły. Pierwszy raz
od 3 lat spadły w skali rocznej nowe zamówienia na dobra trwałego użytku w USA. Nastąpił regres liczby podpisanych umów kupna domów w USA. Znacznie przyspieszył spadek japońskiej produkcji przemysłowej (w sierpniu sięgnął 4,3 proc. w ujęciu rocznym), a wrześniowy odczyt wskaźnika PMI dla przemysłu przyniósł tylko nieznaczne złagodzenie niekorzystnej tendencji. Dobre wiadomości dotyczyły głównie rynku nieruchomości w USA. W dalszym ciągu mówimy jednak albo o stagnacji gospodarczej, albo w części gospodarek dość łagodnych zjawiskach recesyjnych, a do tego inwestorzy zdążyli przywyknąć. Przynajmniej takie wrażenie można odnieść po braku silniejszej reakcji na rozczarowujące publikacje makroekonomiczne.
Wyraźnych sygnałów kupna nie ma jeszcze na wykresie dolara, a jego zachowanie jest bardzo istotne zarówno z punktu widzenia cen towarów, jak notowań naszych akcji. Siła PKN Orlen, Lotosu i KGHM powoduje, że warszawski rynek wypada lepiej niż wiele europejskich odpowiedników. W II połowie września przy spadku WIG20 o ponad 2 proc. kursy tych spółek praktycznie się nie zmieniły. Nie ma wątpliwości, że są one „zakładnikami" zachowania cen paliw i metali przemysłowych. Rynek surowców jako całość wysyła już wyraźne ostrzeżenia przed zwrotem koniunktury (negatywna dywergencja na MACD, słabość względem EUR/USD). To w dalszej perspektywie grozi pogorszeniem atmosfery wokół firm surowcowych, co przełożyłoby się na dalsze osłabienie na naszej giełdzie. Losy średnioterminowego trendu będą rozstrzygać się przy 42,5 tys. pkt dla WIG. Powrót poniżej tej bariery staje się w obecnych uwarunkowaniach coraz bardziej realny. Byłoby to potwierdzenie zmiany trendu średniookresowego na zniżkowy.