Korekta na giełdach przynajmniej do marca?

Miesiąc temu wśród analityków przeważali optymiści. Wystarczyło kilka dni większej zmienności na rynkach akcji i sytuacja diametralnie się zmieniła. Inwestorzy głowią się, co dalej

Aktualizacja: 11.02.2017 23:26 Publikacja: 08.02.2013 13:00

Korekta na giełdach przynajmniej do marca?

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński

Optymiści, którzy spodziewali się kontynuacji wzrostowej fali z 2012 roku, są w kropce. Z początkiem 2013 roku zaczęła się korekta, która ścina ceny akcji na warszawskim parkiecie. W odwrocie są zwłaszcza duże spółki, których indeks – WIG20 – jest już pod kreską. Dla analityków obecna słabość GPW?nie jest zaskoczeniem. – Biorąc pod uwagę skalę wzrostów w końcówce ubiegłego roku wiadomo było, że prędzej czy później nastąpi korekta – uważa Wojciech Dąbrowski, doradca inwestycyjny DM BZ WBK.

Tegoroczna fala wyprzedaży nie oszczędza prawie żadnego z blue chipów. Wyjątkiem jest PGNiG. Największe, bo aż kilkunastoprocentowe straty liczą akcjonariusze GTC i Boryszewa. Lepiej wypadają mniejsze spółki, jednak i one powoli tracą relatywną siłę. Ponad połowa podmiotów wchodzących w skład mWIG40 i sWIG80 może się pochwalić dodatnią stopą zwrotu. Korekta na akcjach maluchów rozpoczęła się jednak miesiąc później, stąd straty inwestorów są mniej dotkliwe.

Optymizm na wyrost

Biorąc pod uwagę, że ubiegłoroczna zwyżka była w dużej mierze napędzana oczekiwaniami na rychłe odbicie w gospodarce (choć coraz gorsze dane makroekonomiczne wskazywały na jej ostre hamowanie), w końcu przyszło otrzeźwienie. Zdaniem Sebastiana Trojanowskiego z Noble Securities ostatnie słabe dane z polskiej gospodarki pokazały, że spowolnienie może być głębsze, niż sądzono i wzrosła niepewność co do tempa powrotu na ścieżkę wzrostu. – Te negatywne czynniki wzbudziły także uzasadnione obawy o wyniki spółek w IV i kolejnych kwartałach, więc obecną korektę należy raczej traktować jako redukcję nadmiernego optymizmu – dodaje Trojanowski.

Warto zauważyć też słabość warszawskiego parkietu na tle pozostałych giełd, gdzie albo korekta nie wystąpiła, albo straty nią wywołane są mniej dotkliwe dla właścicieli akcji.

Skarb drenuje rynek

Eksperci wskazują, że skala przeceny na giełdzie to nie tylko efekt realizacji zysków przez inwestorów. Rodzime indeksy pogrążyły zakończone sukcesem oferty sprzedaży dużych pakietów dwóch największych polskich banków, na które polscy i zagraniczni inwestorzy wyłożyli 9 mld. – Gdyby choć część tych środków napłynęła bezpośrednio na rynek, sytuacja warszawskich indeksów byłaby odmienna – przyznaje Dąbrowski z DM BZ WBK.

Hossa powróci

– Okres korekty, trwającej na naszym rynku już przecież ponad miesiąc, powoli powinien dobiegać końca – pociesza ekspert z DM BZ WBK. Dąbrowski przewiduje, że w najbliższym czasie obserwować będziemy napływ mieszanych informacji makroekonomicznych, gdzie słabe dane opisujące sytuację gospodarczą gryźć się będą z coraz lepszymi wskazaniami na przyszłość, zwłaszcza na drugie półrocze 2013 roku. – Jeżeli perspektywy poprawy w drugim półroczu są słuszne, w co wierzę, wzrosty powinny zagościć na naszym rynku najpóźniej w marcu, choć niewykluczone, że stanie się to szybciej – dodaje.

Nie wszyscy są jednak aż takimi optymistami. Część ekspertów wskazuje, że na kolejną odsłonę hossy przyjdzie nam poczekać dłużej – do końca połowy roku. – Ożywienie w gospodarce strefy euro powinno być widoczne na początku II połowy 2013 roku. Przy takim scenariuszu dla strefy euro założenia dla Polski przewidują odbicie PKB w III kwartale – uważa Maciej Bobrowski z Domu Maklerskiego BDM. Analityk wskazuje, że szansą dla rynku akcji może być większy napływ środków do funduszy akcyjnych poparty dobrymi stopami zwrotu z 2012 roku (niektóre TFI już chwalą się saldem) oraz perspektywa dalszych obniżek stóp procentowych.

Inwestorzy uwierzyli w Abenomikę

Na żadnej giełdzie wschodzącej ani dojrzałej nie można było w minionych trzech miesiącach zarobić tyle, co w  Tokio. Tamtejszy indeks Nikkei 225 zwyżkuje nieprzerwanie od 13 tygodni, co nie zdarzyło się od 1959 r. W tym czasie zyskał ponad 32 proc. Dla porównania, amerykański S&P 500 wzrósł o 11,7 proc., a WIG20 o niespełna 7 proc. Dobra koniunktura na tokijskiej giełdzie zbiegła się w czasie z deprecjacją jena, który od połowy listopada osłabił się wobec dolara o ponad 15 proc. Słabszy jen jest korzystny dla japońskich eksporterów, ale oba zjawiska mają też według analityków to samo źródło: przedterminowe wybory parlamentarne, ogłoszone właśnie w listopadzie ub. r. Od początku faworytem była Partia Liberalno-Demokratyczna. Jej lider Shinzo Abe zapowiadał, że na drodze ekspansywnej polityki fiskalnej i pieniężnej definitywnie położy kres stagnacji i deflacji, z którymi Japonia zmaga się od dwóch dekad. Gdy stanął na czele rządu w Tokio, szybko zabrał się za realizację tych obietnic. Na razie jednak Nikkei 225 tylko odrabia zapóźnienie względem innych światowych indeksów. Choć jest najwyżej od jesieni 2008 r., od dołka z marca 2009 r. zyskał tylko 58 proc., podczas gdy S&P 500 aż 121 proc. Aby osiągnąć szczyt z 2007 r., główny indeks tokijskiej giełdy musiałby zyskać jeszcze 60 proc., a S&P 500 już się o niego ociera.

-gs

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?