Tytuł tego artykułu miał brzmieć „Kłamstwa emerytalne". Trudno jednak mówić o kłamstwie, gdy dyrektor Departamentu Długu Publicznego w Ministerstwie Finansów stwierdza, że wartość składek zapisanych w ZUS to nie jest zobowiązanie ani dług. – Przecież nikt tych pieniędzy nie dostanie – powiedział 10 września Piotr Marczak podczas rządowego spotkania z przedstawicielami rynku kapitałowego. Była to odpowiedź na stwierdzenie z sali, że w wyniku zmian w OFE dług jawny rzeczywiście maleje i maleją koszty jego obsługi, jednak dług ukryty rośnie. Dwa dni później Ministerstwo Finansów skomentowało tę wypowiedź na swoich stronach internetowych. „Z punktu widzenia ekonomicznego zapis na kontach w ZUS jest podstawą do obliczenia tej części emerytury, którą każdy ubezpieczony będzie dostawał z ZUS. Nikt z ubezpieczonych nie dostanie więc do ręki jednorazowo pieniędzy odpowiadających wartości zgromadzonych na koncie składek. Będzie otrzymywał comiesięczne świadczenie emerytalne, którego wysokość będzie wynikać z podzielenia zgromadzonego kapitału przez dalszą oczekiwaną długość życia. Zabezpieczenie społeczne po osiągnięciu wieku emerytalnego, a więc emerytura z ZUS, jest konstytucyjnym obowiązkiem państwa, zagwarantowanym w art. 67", wyjaśnił resort finansów.
Wartość składek zapisanych w ZUS to nie jest zobowiązanie ani dług. Co to jest z punktu widzenia ekonomicznego? Przecież nikt tych pieniędzy nie dostanie. To jest podstawa do wyliczenia wartości emerytury i tyle. (...)Tych pieniędzy nikt nie dostanie do ręki przecież. - Piotr Marczak, dyr. Dep. Długu Publicznego w Ministerstwie Finansów spotkanie z inwestorami, 10 września 2013
Nawiasem mówiąc, konstytucja rzeczywiście zobowiązuje państwo do wypłaty emerytur, nie określa jednak ich wartości. Składki na indywidualnym koncie w ZUS są narzędziem do wyliczenia udziału pojedynczego emeryta w dostępnych środkach przeznaczonych na wypłatę emerytur w konkretnym okresie w przyszłości. Sama wysokość emerytury będzie zależała od tego, ile składek emerytalnych i dotacji budżetowych będzie do dyspozycji ZUS.
W pewnym sensie słowa Piotra Marczaka rzeczywiście mogły zostać źle zrozumiane przez obecnych na spotkaniu ekspertów. Podobnie jak stwierdzenie innego przedstawiciela resortu finansów, który oznajmił, że obniżenie w 2011 r. wartości składek przekazywanych przez ZUS do OFE „wpływa na zbilansowanie ZUS i tutaj przyrost dochodów w długim okresie jest większy niż przyrost wydatków". Problem w tym, że większość osób obecnych na spotkaniu doskonale zna prognozy samego ZUS odnośnie do wspomnianego zbilansowania. Z raportu ZUS pt. „Prognoza wpływów i wydatków Funduszu Emerytalnego do 2060 roku", opublikowanego w maju tego roku, wynika, że rzeczywiście wydatki funduszu emerytalnego do 2060 r. będą rosły wolnej niż wpływy. To jednak w żadnym wypadku nie oznacza, że w ZUS cokolwiek się „zbilansuje". Dziura w ZUS (przewaga wydatków nad wpływami), o którą zapytano przedstawicieli ministerstwa finansów, wyniesie według prognoz samego ZUS 124,3 mld zł w 2060 r. wobec 54,5 mld zł w 2015 r. i to według pośredniego wariantu symulacji, stanowiącego wypadkową scenariuszy pesymistycznego i optymistycznego.
Pytanie: OFE zostaną już nienaruszone w tym kształcie, w jakim są? Nawet jeżeli rządzić będzie koalicja PO–PSL? odpowiedź ministra finansów: Tak. - Jacek Rostowski, minister finansów Poranek Radia TOK FM, 23 sierpnia 2011 (za PAP)