Warszawski zjazd zamiast rajdu

Zbieg niekorzystnych czynników, takich jak rozpoczęcie korekty na głównych giełdach światowych, przecena na rynku surowców oraz dalszy ciąg obaw związanych z przedwyborczymi pomysłami naszych polityków, doprowadził do poważnego tąpnięcia indeksów na warszawskim parkiecie.

Aktualizacja: 06.02.2017 21:13 Publikacja: 26.07.2015 15:00

Warszawski zjazd zamiast rajdu

Foto: GG Parkiet

Mimo zdecydowanego pogorszenia się sytuacji wciąż nie można przekreślać scenariusza, w którym doczekamy się jeszcze tego lata przynajmniej odreagowania trwających od maja spadków. Maleją jednak zdecydowanie szanse na poważniejszy ruch, który mógłby doprowadzić indeks największych spółek do górnego ograniczenia kilkuletniego trendu bocznego. Okazji do zysków inwestorzy mogą poszukiwać nadal w segmencie małych i średnich firm.

Kupuj, gdy leje się krew, ale uważaj na spadające noże

Urok giełdowych zasad polega na tym, że niemal każdej z nich można przypisać regułę będącą jej zaprzeczeniem. Inwestorzy stają obecnie przed dylematem, czy skorzystać z okazji i zacząć kupować mocno przecenione akcje, bo krew się niewątpliwie polała, czy też poczekać, że spadające noże osiągną swój cel i przestaną grozić pokaleczeniem portfeli.

Choć czas trwania i skala spadkowej tendencji zaczynają kusić najbardziej odważnych, rozwaga podpowiada, by wstrzymać się z decyzjami do momentu, w którym będzie już można powiedzieć, że trend ma szanse się zmienić. Ostrożni gracze będą skłonni zaczekać do jesieni. Post factum można stwierdzić, że w tym roku zasada sell in may and go away sprawdziła się w sposób modelowy. Jej zwolennicy mogą dopisać kolejny punkt do swoich statystyk, a jeśli się do jej wskazań zastosowali, mogą się cieszyć z uniknięcia 14 proc. straty, biorąc jako punkt odniesienia spadek indeksu największych spółek.

Można stwierdzić, że WIG20 rozpoczął testowanie okolic istotnego wsparcia, czyli dołków z czerwca i września 2013 r. Jeśli byki myślą o utrzymaniu indeksu w ramach wieloletniego trendu bocznego, nie powinny dopuścić do pogłębienia spadku, choć ostateczna linia obrony znajduje się w pobliżu 2000 punktów. Po czwartkowej sesji nie można jednak jeszcze uznać, że test został ostatecznie zakończony powodzeniem. W ujęciu intraday dołki z 2013 r. znajdują się na poziomie 2150 i 2166 punktów, a powrót do 2200 punktów wymaga mocniejszego potwierdzenia.

Spojrzenie na wykres mWIG40 jednoznacznie sugeruje, gdzie można szukać szans na zarobek, ale także sytuacja wskaźnika szerokiego rynku daje bykom wciąż sporo nadziei.

Czarna środa i cała reszta

Środową sesję inwestorzy z pewnością na długo zachowają w pamięci. Tak duże spadki indeksu największych spółek nie zdarzają się zbyt często. Poprzednio z takimi wydarzeniami mieliśmy do czynienia 15 stycznia, a wcześniej 3 marca ubiegłego roku. Warto przypomnieć sobie ich „okoliczności". Początek stycznia 2015 r. to gorąca dyskusja o kredytach frankowych, powodująca bankową panikę, równie gorąca atmosfera pod kopalniami należącymi do JSW, a także silne spadki cen ropy (3–4 proc.) i notowań kontraktów na miedź (5 proc.). Obecnie dyskusja o bankach i frankach znajduje się na podobnym poziomie emocji, ropa i miedź zniżkują o połowę mniej dynamicznie, a protesty górników przeniosły się pod lubelską Bogdankę. Marzec ubiegłego roku to apogeum napięcia za naszą wschodnią granicą.

Na obecny „krach" złożyło się więc kilka czynników. Tąpnięcie notowań banków można było wiązać z obawami przed mającym się odbyć w czwartek pierwszym czytaniem projektu ustawy o pomocy frankowiczom. Choć rządowe propozycje zostały przez oponentów uznane za korzystne głównie dla banków, inwestorzy byli odmiennego zdania. W czwartek okazało się, że burzy w Sejmie nie było, ale projekt został skierowany do komisji, a opozycja już zapowiedziała intensywną nad nim dyskusję. Ciąg dalszy nastąpi i pewnie znów odczują to inwestorzy, którzy zapłacili już wystarczająco dużo tytułem przewalutowania.

Znajdujące się pod silną presją przeceny surowca akcje KGHM „dobiła" informacja o udziale spółki w ratowaniu górnictwa węglowego. Wiceliderem wśród spadkowiczów były papiery PZU, który już zaczął proces udomowiania banków, choć nadal odmawia zaangażowania w wydobycie węgla. Czwartkowa publikacja wyników PKN Orlen, skutkująca sięgającą 4,6 proc. przeceną walorów rafinerii, pokazuje, że i ze strony raportów spółek mogą nas czekać niespodzianki.

Warto też zwrócić uwagę, że niespodziewanie dynamiczna środowa przecena poprzedzona została mocnym zachowaniem naszego parkietu dzień wcześniej. Co prawda WIG20 zyskał we wtorek tylko 0,2 proc., ale DAX poszedł w dół o 1,1 proc. Trzeba też zauważyć, że tego dnia na naszym kontynencie na plusie, poza Warszawą, były jedynie indeksy w Budapeszcie, Rydze, Pradze, Moskwie, Sofii i Stambule oraz wskaźniki z Islandii i Norwegii.

Korekta na świecie

Do lokalnych czynników, które niewątpliwie determinowały sytuację na naszym parkiecie, należy jednak dodać wpływ otoczenia. Patrząc z tego punktu widzenia, Warszawa, choć znajdująca się wśród najmocniej przecenionych, wcale nie była osamotniona. Spadkową korektą we Frankfurcie, Londynie i Paryżu pachniało już od poprzedniego piątku. DAX i FTSE w skali pięciu ostatnich sesji (od 17 do 23 lipca) znalazły się tuż za wskaźnikami ze Stambułu, Bratysławy, Warszawy i Moskwy, zniżkującymi po 4–5 proc. Spadków nie brakowało także na giełdach azjatyckich. W dół poszła niemal cała stawka wskaźników w obu Amerykach, a Dow Jones zachował się gorzej niż indeksy w obciążonych surowcowym piętnem Meksyku i Chile.

W najbliższych dniach kluczowe dla nastrojów na rynkach znaczenie może mieć rozwój sytuacji na Wall Street. Amerykańskie indeksy znajdują się jednocześnie pod presją wyników spółek i polityki Fedu. Po optymistycznych pierwszych publikacjach raportów finansowych, głównie banków, inwestorów spotkał zimny prysznic. Wyniki lub prognozy takich spółek, jak IBM, Apple, Microsoft, Yahoo, okazały się mocno rozczarowujące. W efekcie Nasdaq w czwartek był o 1,4 proc. poniżej poniedziałkowego rekordu wszech czasów, S&P500 tracił 1,2 proc., a Dow Jones zniżkował o 2,1 proc. W przypadku dwóch ostatnich wskaźników coraz wyraźniej zarysowuje się tendencja spadkowa, szczególnie wyraźna dla średniej przemysłowej.

Choć Fed na środowym posiedzeniu podwyżką stóp procentowych raczej nie zaskoczy, można się spodziewać mocniejszych wrażeń związanych z przybliżeniem terminu podjęcia decyzji w tej sprawie, a w czwartek inwestorzy czekać będą w napięciu na wstępne wyliczenia dynamiki amerykańskiego PKB za drugi kwartał. Gdyby się okazało, że gospodarka urosła mocniej niż prognozowane 2,5 proc., wzrosłyby obawy, że do zaostrzenia polityki pieniężnej dojdzie we wrześniu.

Surowcowa niedola

O ile spadkowa korekta na giełdach nie wygląda jeszcze zbyt groźnie, to sytuacja na rynkach surowcowych budzi coraz poważniejsze obawy, tym bardziej że perspektywy nie rysują się optymistycznie. Notowania kontraktów na miedź, które od początku roku poszły w dół o ponad 16 proc., wciąż zniżkują, ustanawiając kolejne dołki. Miniony tydzień przyniósł największy ich spadek w tym roku i w trwającym niemal nieprzerwanie od początku maja trendzie. Notowania są na poziomie lipca 2009 r. To wciąż prawie 90 proc. powyżej dołka z końca 2008 r., ale też o niemal połowę niżej niż w lutym 2011 r., gdy ustanowiły historyczne maksimum. Piątkowy spadek PMI dla chińskiego przemysłu wysłał zdecydowanie niedźwiedzi sygnał, a nadzieja byków może się opierać tylko na ewentualnych działaniach stymulujących gospodarkę.

Nie widać też końca spadkowej tendencji na rynku ropy naftowej. Od końca czerwca amerykańska WTI potaniała o ponad 12 dolarów, czyli o 20 proc., a trwająca od połowy maja przecena surowca europejskiego sięga 18 proc., czyli niewiele mniej. W tym przypadku także trudno liczyć na zmianę tendencji, a jej tempo i skala zależeć będą od informacji o postępach Iranu w powrocie na rynek. Deklaracje dotyczące wzrostu eksportu są jednoznaczne.

Spadkowy trend notowań złota przypomina, że na sytuację na rynkach surowcowych wpływ mają nie tylko czynniki fundamentalne, ale także wynikająca z kierunku amerykańskiej polityki pieniężnej siła dolara. Wszystko to nie wróży oczywiście najlepiej giełdom, szczególnie krajów najmocniej uzależnionych od cen surowców.

[email protected]

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?