Sprzedać akcje w maju? Zwykle się nie opłaca, ale...

Znane powiedzenie sugerujące pozbycie się akcji w maju i powrót na rynek po wakacjach doskonale sprawdziło się na GPW w zeszłym roku. Czy zadziała także w tym?

Publikacja: 28.04.2016 14:00

Sprzedać akcje w maju? Zwykle się nie opłaca, ale...

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński

Interpretując zasadę „sell in May and go away" w sposób dosłowny, powinniśmy w maju akcje sprzedać i odkupić je po wakacjach, ponieważ powinny być one wówczas tańsze. W ciągu ostatnich kilkunastu lat na GPW ta zasada raczej jednak nie działała – w okresie od maja do października zdecydowanie łatwiej było bowiem na naszej giełdzie o zyski niż o straty. W latach 2003–2015 zaledwie trzykrotnie (w latach 2008, 2011 i 2015) w ciągu półrocznego okresu obejmującego wakacje WIG znalazł się pod kreską.

Wyjątek od reguły

W ubiegłym roku wyjście z rynku w maju było bardzo dobrym posunięciem, bo do końca października WIG stracił blisko 11 proc. (przyczyniły się do tego pogorszenie nastrojów na rynkach wschodzących oraz zagrożenia wynikające ze zmian w krajowej polityce). Udane dla posiadaczy akcji były jednak poprzednie lata, zwłaszcza 2013 rok, gdy wskaźnik WIG między majem a październikiem poszybował w górę o ponad 21 proc.

Jeszcze więcej można było zarobić w 2009 r., gdy w analogicznym okresie szeroki indeks warszawskiego parkietu zyskał ponad 30 proc. Mieliśmy wtedy do czynienia z pierwszą fazą hossy, gdy rynek odreagowywał po załamaniu w 2008 r. Z wypracowaniem zysków nie było też większych problemów w trakcie hossy z lat 2003–2007. Wówczas co roku WIG był na plusie, przy czym lata 2003 i 2005 przyniosły w półroczach obejmujących wakacje kilkudziesięcioprocentowe zwyżki.

Z danych jasno więc wynika, że nie opłaca się pozbywać akcji w maju, jeśli trwa hossa. Zupełnie odwrotnie należało postąpić w przypadku okresów dekoniunktury giełdowej. Sprzedaż akcji w maju i przebywanie poza rynkiem do jesieni pozwalało uniknąć sporych strat, co sprawdziło się m.in. w czasie bessy w 2008 r. oraz w latach 2000–2002. W ten wzorzec nie wpisuje się jednak ubiegły rok, bo do maja 2015 r. koniunktura na rynku akcji była sprzyjająca i nic nie zapowiadało nadchodzącego załamania. – W poprzednim roku to powiedzenie sprawdziło się zadziwiająco dobrze. Jeśli jednak popatrzymy na okres ostatnich 20 lat, czyli taki, który jest wystarczająco długi, by wyciągać jakieś wnioski, to są one zgoła odmienne. Strategia „sprzedaj przed majówką i odkup po wakacjach" sprawdziłaby się (czyli uchroniłaby przed stratami) dokładnie w połowie przypadków. Można więc powiedzieć, że prawdopodobieństwo tego, czy ta strategia sprawdzi się również w tym roku, jest dokładnie takie jak szanse na uzyskanie reszki w rzucie monetą – twierdzi Tomasz Hońdo, analityk Quercus TFI.

W zasadzie „sprzedaj w maju i wróć po wakacjach" jest jednak sporo prawdy, gdy nie będziemy jej brać dosłownie, lecz jako wskazówkę, że półrocze „wakacyjne" jest na giełdzie statystycznie słabsze – ale niekoniecznie stratne – od „zimowego". Widać to dobrze po danych. O ile średnia stopa zwrotu WIG w ostatnich 18 latach w okresie od maja do października wyniosła przeciętnie zaledwie 1,2 proc. na plusie, o tyle okres listopad–kwiecień dawał już średnio 7,8 proc. zysku.

Możliwe ochłodzenie

Jak przekonują analitycy, o zauważalnej słabości rynku, którą potwierdzają dane historyczne, można mówić zwłaszcza w przypadku samego maja i samego II kwartału, a nie całego letniego półrocza. – Bardziej rzuca się w oczy fakt historycznej słabości całego drugiego kwartału aniżeli poszczególnych jego miesięcy. Bardziej opłacalny wydaje się jednak powrót na giełdę tuż przed wakacjami, gdyż najwyższe mediany stóp zwrotu występują dla lipca i sierpnia. Jednakże należy dodać, że indeks WIG wypracowywał solidne stopy zwrotu również w okresach powakacyjnych – wskazuje Sebastian Trojanowski, specjalista ds. strategii inwestycyjnych TMS Brokers.

Co w takim razie czeka GPW w najbliższych miesiącach? – Należy zwrócić uwagę, że WIG od styczniowego minimum zanotował przeszło 15-proc. zwyżkę, głównie na fali globalnej poprawy nastawienia do rynków wschodzących, wspieranej okresem słabszego dolara i zwyżkujących cen surowców. W scenariuszu bazowym zakładam, że jest to silna korekta zeszłorocznych trendów i trwający od stycznia trend wzrostowy powinien ulec schłodzeniu, jednak do silniejszej korekty obecnie brakuje twardych czynników. W związku z tym pewna realizacja zysków ma uzasadnienie zarówno na bazie historycznych analogii, jak i obecnych perspektyw – dodaje Trojanowski.

Większym pesymistą, jeśli chodzi o najbliższe miesiące, jest Marcin Materna, szef zespołu analityków Millennium DM. – Zakładam, że czeka nas słabszy okres na GPW. Za nami korekta spadków i silne zwyżki notowań niektórych spółek, przed nami dalsze zaognienie sytuacji politycznej, dyskusja o kredytach frankowych i możliwy powrót do kwestii OFE. Polska giełda na długo wypadła z radarów inwestorów zagranicznych, a perspektywa obniżki krajowego ratingu raczej nie przysporzy jej zwolenników. Jedyne, co zostało, to gracze spekulacyjni, którzy kupują po spadkach i od razu sprzedają po wzroście. Nie sądzę, aby to się w najbliższym czasie zmieniło – ocenia Materna.

USA: Mniejszy zysk latem

Porzekadło sugerujące pozbywanie się akcji w maju i pozostawanie przez kilka miesięcy poza rynkiem wywodzi się oczywiście z rynków rozwiniętych, które mają znacznie dłuższą historię niż nasza giełda. Istnieje tam wyraźna różnica między stopami zwrotu osiąganymi w miesiącach letnich i jesiennych a stopami w miesiącach zimowo-wiosennych.

Długoterminowa analiza amerykańskiego rynku dowodzi, że ceny akcji wiosną i latem rosną tam statystycznie dużo wolniej niż jesienią i zimą – w latach 1970–2015 średnia stopa zwrotu z indeksu S&P 500 z okresu listopad–kwiecień wyniosła 6 proc., a maj–październik tylko 1,5 proc. Dodatnie stopy zwrotu częściej indeks notował w okresie od listopada do kwietnia – prawdopodobieństwo zwyżek wynosi w tym czasie 76 proc. wobec około 67 proc. w okresie maj–październik.

[email protected]

Opinie

Łukasz Bugaj, analityk, DM BOŚ

Na rynku akcji najbardziej znane sezonowe wzorce wiążą się z tzw. rajdem św. Mikołaja oraz lepszym zachowaniem parkietów w miesiącach zimowych niż letnich. Oba obserwowane są na całym świecie, w tym na GPW. Mimo powszechnego poznania i opisania tego zjawiska nie znika ono, tylko z różną intensywnością regularnie się pojawia. W przypadku rynku krajowego mediana stóp zwrotu indeksu WIG od listopada do końca kwietnia wynosi 11 proc., podczas gdy od maja do października 4 proc. W ostatnich latach różnice w stopach zwrotu uległy spłaszczeniu i sezonowy wzorzec bardziej uwidacznia się w segmencie małych spółek. Warto wspomnieć, że mediana stóp zwrotu indeksu sWIG80 po 2008 r. z półrocza zimowego jest aż o 11 pkt proc. wyższa niż latem i wynosi 8 proc. W przypadku blue chips dla tego samego okresu różnica jest mniejsza, ale wciąż obecna, i wynosi 3 pkt proc. Latem przeciętnie WIG20 traci 1 proc., a zimą zyskuje 2 proc. Wydaje się, że od tego wzorca nie uciekniemy, co nie oznacza, że latem nie warto posiadać akcji. Trzeba mieć tylko świadomość, że o zarobek ze statystycznego punktu widzenia będzie po prostu trudniej. JIM

Adam Łukojć, zarządzający, Skarbiec TFI

W ostatnich tygodniach polski rynek akcji był zaskakująco silny. WIG20, mimo kłopotów piętrzących się m.in. przed bankami, zachowywał się bardzo dobrze. Małe spółki w ciągu trzech miesięcy podrożały o kilkanaście procent. Chyba warszawskie indeksy zasłużyły na odpoczynek – po takich wzrostach można zakładać wyhamowanie zwyżek lub nawet nadejście korekty, niezależnie od tego, czy akurat zbliża się maj. Niekoniecznie musi to oznaczać, że warto wychodzić z rynku, bo nie liczyłbym na wielkie okazje do zakupów. Obecna sytuacja na warszawskiej giełdzie, zwłaszcza w segmencie małych i średnich spółek, trochę przypomina tę z przełomu 2012 i 2013 roku: inwestorzy dostają mdłości na myśl o akcjach, a jednocześnie kursy rosną, wyceny akcji są niskie, perspektywy spółek są dobre. Moim zdaniem warunki do zwyżek w tej części rynku akcji są bardzo dobre. Pewnym problemem może być sytuacja na rozwiniętych rynkach, gdzie od kilkunastu miesięcy zmienność jest ogromna. Taki stan nie będzie trwał zawsze, ale jeśli sytuacja miałaby się uspokoić, to byłby to dobry znak dla rynku akcji. JIM

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?