Od ubiegłego wtorku, czyli od momentu publikacji projektu nowej ustawy frankowej, indeks WIG-Banki zyskał już prawie 11 proc. Notowania niektórych kredytodawców, takich jak Millennium i Getin Noble Bank, zyskały blisko 16 proc., ale mocno podrożały też mBank (15 proc.), PKO BP (13 proc.) i BZ WBK (9 proc.).
To jeszcze nie koniec
Nic dziwnego, że na pozornie złagodzoną wersję ustawy frankowej najbardziej pozytywnie zareagowały właśnie te banki mające największą ekspozycję na kredyty hipoteczne w tej walucie. Jednak zdaniem ekspertów optymizm rynku może być przedwczesny.
– Na razie znamy projekt ustawy w sprawie zwrotu przez banki spreadów, ale kwestia przewalutowania hipotek frankowych wciąż nie jest jasna. Jednak biorąc pod uwagę słowa prezesa NBP, jestem sceptycznie nastawiony do sektora i spodziewam się, że dojdzie w ciągu roku do kosztownego dla banków przewalutowania. Poprawa nastrojów w stosunku do banków, szczególnie tych z dużą ekspozycją frankową, będzie ograniczona do momentu przedstawienia szczegółów dotyczących tego, jak NBP i regulator zamierzają doprowadzić banki do „dobrowolnego" przewalutowania – komentuje Michał Konarski, analityk DM mBanku.
Szacuje, że koszty przewalutowania łącznie ze spreadami wyniosłyby dla sektora 60–70 mld zł (sam koszt zwrotu spreadów Kancelaria Prezydenta szacuje na 3,6–4 mld zł). – Klienci będą szukali przewalutowania po takim kursie, który spowoduje, że ich rata nie wzrośnie w ujęciu miesięcznym (co jest bliskie mechanizmowi tzw. kursu sprawiedliwego), mając świadomość, że wagi ryzyka banków będą rosły, stawiając je pod coraz większą presją – dodaje Konarski.
Domiary kapitałowe prawdopodobnie zostaną podane w październiku, co zresztą zbiega się z terminem wygaśnięcia kadencji obecnego prezesa KNF.