– Mijający rok upłynął pod znakiem przygotowania mechanizmów wspierających wytwórców. Uchwalono rynek mocy i rozpoczęto prace nad przedłużeniem systemu pomocy dla kogeneracji (jednostek produkujących prąd i ciepło w jednym procesie – red.). Regulacje sprzyjały też spółkom obrotu – po wejściu w życie zmian w ustawie o odnawialnych źródłach energii mogą one liczyć na niższe koszty. Mniej mówiło się przy tym o kolejnych dużych projektach – wylicza Kamil Kliszcz z DM mBanku, tłumacząc zmianę podejścia do polskiej energetyki. Sentyment poprawił się nie tylko nad Wisłą. Na światowych i europejskich rynkach nastąpił rajd na cenach surowców, w tym węgla. To zaś daje nadzieję na zwyżki cen energii i – w rezultacie – lepsze wyniki wytwórców.
Robert Maj z Ipopemy Securities zauważa, że zwyżki na globalnych rynkach surowcowych zbiegły się w czasie z wyborem nowego prezydenta USA. Nie jest to bez znaczenia, bo to Donald Trump, wycofując się z porozumienia klimatycznego z Paryża, przyczynił się do renesansu energetyki konwencjonalnej, w tym węglowej. – Odbicie z historycznego dołka w listopadzie 2016 r. polska energetyka zawdzięcza także poprawie nastawienia inwestorów zagranicznych do Polski i rynków wschodzących – dodaje Maj. Jak podkreśla, 20–30-proc. zwyżki z ostatnich kilkunastu miesięcy nastąpiły po znaczących spadkach w latach 2015–2016.
Perspektywy nie są złe
W beczce miodu jest jednak spora łyżka dziegciu. Bo po odbiciu w ostatnich miesiącach przyszła korekta. Spadki indeksu WIG Energia od września sięgnęły prawie 12 proc. Przy czym Enea i Tauron traciły więcej niż sektor – odpowiednio 23 i 20,2 proc. Notowania Polenergii zmniejszyły się o 15,7 proc. Spółka ze stajni Kulczyka ucierpiała w efekcie regulacji niekorzystnych dla energetyki wiatrowej (wprowadzono wyższe podatki od nieruchomości dla farm) i spadających cen zielonych certyfikatów, które zmniejszyły przychody. Z kolei PGE i Energa straciły po ok. 10 proc.
– Przyszłoroczne zapowiedzi spółek rozczarowują. Stąd korekta – wyjaśnia Kliszcz. – Ale właśnie ze względu na nią należy szukać okazji do kupna – radzi analityk DM mBanku.
W przyszłe zwyżki, nawet rzędu 30 proc. w kolejnych miesiącach, wierzy także analityk Ipopemy Securities. – Po zwyżkach cen węgla i uprawnień do emisji CO2 rynek widział dotąd jedynie wyższe koszty energetyki. Ale nie do końca wierzył, że pociągnie to w górę ceny energii. Teraz ta wizja zaczyna się realizować – twierdzi Maj.
Na to, aż ceny energii przełożą się na wyniki energetycznych firm, przyjdzie nam jeszcze poczekać. Co prawda w kontraktach na 2018 rok już widać 168–169 zł/MWh, czyli o 4–5 proc. więcej niż w tym roku. Cena energii zrealizowana przez koncerny w kontraktach na razie jest więc niższa niż ta na rynku spot (175 zł/MWh). – To jednak oznacza, że taki poziom będzie widać w wynikach spółek drugiej połowie 2018 r. i w 2019 r. – sugeruje analityk Ipopemy Securities.