O powodach wycofania spółek z giełdy ich właściciele mówią na dwa sposoby. Pierwszy, w łagodnym tonie, wybrzmiewa z oficjalnych komunikatów. Drugi, w kuluarowych rozmowach, nacechowany jest emocjami. Słyszymy wtedy o wysokich kosztach utrzymywania spółek na rynku oraz o coraz bardziej restrykcyjnych obowiązkach informacyjnych, w tym o rozporządzeniu MAR, określanym przez niektórych jako „koszMAR". W 2016 r. z GPW wycofano akcje 19 spółek, a w tym – 20. Niektórzy tę falę delistingów tłumaczą kiepską koniunkturą (która miałaby skłaniać właścicieli do wykupu akcji po atrakcyjnej cenie), ale trudno się z tym zgodzić. Polska gospodarka notuje wysoką dynamikę PKB, a WIG od jesieni 2016 r. nieprzerwanie idzie w górę. Zresztą statystyki też nie potwierdzają tych korelacji. W latach 2008–2009, a więc w czasie ostatniej bessy, wycofano z obrotu odpowiednio tylko dziesięć i osiem spółek. Warto odnotować, że 2017 jest pierwszym rokiem od 14 lat, kiedy liczba notowanych na GPW spółek spadła.
Korowód wycofanych emitentów
W ostatnich kilkunastu miesiącach byliśmy świadkami delistingu wielu giełdowych weteranów. Mowa tu chociażby o Pekaesie, Farmacolu, Hutmenie czy grupie Polcolorit. Zniknęły również spółki z krótszym stażem giełdowym, ale za to bardzo rozpoznawalne, których akcje mogły się pochwalić wysoką płynnością. Przykładem może być Inpost czy Integer. Niepokoi fakt, że z warszawskiego parkietu odpływają też emitenci zagraniczni, o których GPW tak mocno w minionych latach zabiegała. OEG czy Pegas Nonwovens to tylko niektóre z przykładów.
Tymczasem w najbliższych miesiącach statystyki dotyczące delistingów znów się powiększą. W kilkunastu spółkach trwa przegląd opcji strategicznych i można śmiało założyć, że w części z nich zakończy się ogłoszeniem wezwania. Ponadto już teraz kilka wezwań jest w toku. Rynek z zaciekawieniem obserwuje próbę wykupienia pakietu akcji Netii przez Cyfrowy Polsat, przejęcia Synthosu przez Michała Sołowowa (ma już ponad 90 proc.), próbę zakupu handlowej Emperii przez międzynarodowy koncern Maxima oraz deweloperskiego Robyga przez fundusze należące do grupy Goldman Sachs.
Na finiszu swojej przygody z giełdą jest Paged. Po zrealizowanym wezwaniu delisting jest tu tylko kwestią czasu. Komisja Nadzoru Finansowego udzieliła już zezwolenia na zniesienie dematerializacji akcji Pagedu 9 stycznia 2018 r. Kandydatów do wycofania z parkietu było w tym roku więcej, ale niektórym przejmującym szyki pokrzyżowali akcjonariusze mniejszościowi. Przykład? Komputronik. Rodzinie Buczkowskich nie udało się skupić zamierzonej liczby akcji i wezwanie nie doszło do skutku, mimo że proponowana cena była istotnie wyższa od rynkowej.
Ile naprawdę warte są aktywa
– Rok niskich stóp procentowych przyniósł kolejne żniwa w fuzjach i przejęciach. W popularnych sektorach oraz w spółkach, gdzie można stosować dźwignię finansową, w wielu miejscach zadomowiły się solidnie wyceny z dwucyfrowymi mnożnikami EBITDA – komentuje Witold Hruzewicz, partner w firmie doradczej Azimutus. Dodaje, że w segmencie mniejszych transakcji, poniżej 50 mln zł, mnożniki zostają na poziomach „przyziemnych", czyli 6 razy EBITDA, chyba że mowa jest o spółkach technologicznych.