Z morza giełdowych gigantów trudno wyłowić prawdziwą perłę

W obliczeniu zbliżającego się spowolnienia gospodarczego inwestycje w duże stabilne przedsiębiorstwa mogą być ciekawą opcją. Jednak nie brak im też wad. Na które konkretnie spółki warto postawić w tym roku?

Publikacja: 06.03.2019 13:00

Kapitalizacja warszawskiej giełdy wynosi ponad 1,2 bln zł, z czego około połowy przypada na spółki zagraniczne. Statystykę mocno podbija Santander, którego wycena przekracza 300 mld zł. Kolejne dwa miejsca również przypadają na spółki zagraniczne: UniCredit i CEZ. Natomiast potem pojawiają się rodzime PKO BP, a za nim PKN Orlen. Jeśli skoncentrujemy się tylko na spółkach krajowych, to zobaczymy, że wśród największych dominują te z udziałem Skarbu Państwa – najczęściej banki i firmy z branży paliwowo-surowcowej. Rodzynkiem w tym zestawieniu jest producent gier CD Projekt, który zamyka pierwszą dziesiątkę największych krajowych spółek na GPW. Niedaleko za nim uplasowały się trzy kolejne firmy, będące w rękach prywatnych założycieli: telekom Cyfrowy Polsat, sieć sklepów Dino oraz odzieżowy potentat LPP. Na GPW obecnie są notowane 464 spółki, w tym 413 krajowych. Warto odnotować też istnienie rynku alternatywnego, na którym liczba notowanych firm też robi wrażenie – obecnie jest ich 386, w tym 380 krajowych. Natomiast gorzej wypada ich łączna kapitalizacja. Mimo iż w tym roku mocno poszła w górę, to obecnie jest rzędu 9 mld zł. Ujmując rzecz obrazowo: sam CD Projekt jest wart dwukrotnie więcej niż cały NewConnect.

Foto: GG Parkiet

Z definicji „wielkiej i dobrej spółki" wynika, że będzie ona też wielka i dobra za kolejne 10 czy 20 lat – uważa Warren Buffett. Z kolei założyciel PayPala Peter Thiel argumentuje, że duże spółki dzięki swojej skali są bardziej wydajne i mogą przeznaczać znacznie więcej środków na badania i rozwój.

– Nie dziwi zatem, że pojawiają się koncepcje, aby w skali 1:1 przenieść myśli wybitnych przedsiębiorców i inwestorów na polski rynek. Jednak różnic między Wall Street a Książęcą nie sposób pominąć – przestrzega Piotr Żółkiewicz, zarządzający funduszem Zolkiewicz & Partners Inwestycji w Wartość FIZ.

Pod kontrolą państwa

Polska giełda jest rynkiem rozwijającym się, co nie zachęca do inwestowania w giganty. Największy udział na warszawski parkiecie mają banki, sektor paliwowy, wydobywczy oraz energetyczny. Aż 12 z 20 spółek kontrolowanych jest przez Skarb Państwa, a ich priorytetem często jest zapłacenie jak najwyższego podatku, a nie wygenerowanie jak najwyższej wartości dla akcjonariuszy.

Dodatkowo, zarządy w spółkach państwowych zmieniają się w rytm wyborów parlamentarnych (a w niektórych kilkakrotnie częściej), co uniemożliwia wdrażanie jakiejkolwiek ambitnej strategii.

– W efekcie częste zmiany wewnątrz organizacji powodują, że trudniej jest zwiększyć wydajność operacyjną. Jedynie spółki CCC, LPP i CD Projekt przypominają klasyczne giganty, jakie za granicą miałyby szansę znaleźć się w indeksach największych spółek – ocenia Żółkiewicz.

Historia pokazuje, że indeksy małych i średnich spółek zachowywały się w ciągu ostatnich dziesięciu lat lepiej niż WIG20. Podobnie było w Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Małym i zwinnym przedsiębiorstwom na początkowym etapie łatwiej jest zdobywać udziały, co jest efektem niskiej bazy i istnienia wielu nisz rynkowych, których mało elastyczne giganty nie dostrzegają lub nie są w stanie zagospodarować. Szybszy wzrost przychodów, zysków oraz wolnych przepływów gotówki znajduje odzwierciedlenie w wycenie takich przedsiębiorstw.

– Świetnym przykładem była spółka IAI z NewConnect, której potencjał został dostrzeżony po latach przez fundusz private equity. Jeszcze siedem lat temu była wyceniana na rynku na 10 mln zł. W momencie zakończenia notowań pod koniec 2018 r. jej kapitalizacja wynosiła już prawie 300 mln zł – wskazuje Żółkiewicz. Jego zdaniem inwestycje w duże spółki powinni rozważać jedynie inwestorzy instytucjonalni, którzy mają do zainwestowania miliardy. Drobne i zwinne instytucje finansowe oraz inwestorzy indywidualni więcej zarobią, stawiając na dobrej jakości małe i średnie przedsiębiorstwa niż na giganty.

Płynność pod lupą

Natomiast za inwestycją w duże firmy przemawiać może spodziewane spowolnienie gospodarcze, które szczególnie mocno może dotknąć mniejsze i średnie firmy.

– Korporacje mają więcej narzędzi i możliwości radzenia sobie, są mniej podatne na konsekwencje negatywnych tendencji rynkowych, czyli mają większą zdolność przetrwania w niekorzystnych warunkach. Jednak nie oznacza to, że w każdym przypadku inwestycja w akcje dużej spółki wiąże się z mniejszym ryzykiem poniesienia strat – podkreśla Roman Przasnyski, główny analityk Gerda Broker.

Kierując się kryterium kapitalizacji (największe spółki prezentujemy na wykresie powyżej), warto też zwrócić uwagę na płynność.

– Część spółek na GPW notowanych jest na zasadzie dual listingu. Z różnych względów, w tym regulacyjnych z uwagi na prowadzoną w Polsce działalność (m.in. zagraniczne banki – red.), ich realna płynność na naszej giełdzie jest niewielka. Pozostawiając ten czynnik na stronie, inwestycja w segmencie spółek o wysokiej kapitalizacji ma swoje plusy i minusy – mówi Kamil Hajdamowicz, zarządzający z Vienna Insurance Group.

Dodaje, że poza wspomnianymi wyjątkami są to generalnie spółki płynne, o dość stabilnym biznesie. Przynajmniej część z nich ma charakter dywidendowy, co również zwiększa bezpieczeństwo portfela. Natomiast znacząca część dużych spółek ma duże zaangażowanie Skarbu Państwa, co – jak już wspomniano – może przełożyć się na związane z tym czynniki ryzyka, takie jak na przykład niższa stopa dywidendy.

– Kolejny czynnik to bezpośrednia ekspozycja na inwestorów zagranicznych, co trudno sklasyfikować jako wadę czy zaletę, ale przekłada się to na ekspozycję na czynniki ryzyka niezwiązane bezpośrednio z działalnością tych spółek, ale na ogólne nastawienie globalnych graczy do rynków wschodzących – mówi Hajdamowicz. Jego zdaniem właśnie w tym miejscu warto mieć z tyłu głowy, że w tym roku nastąpią duże przetasowania w indeksach rynków wschodzących, związane z Arabią Saudyjską i Chinami, co może skutkować zmniejszeniem udziału Polski w indeksie MSCI EM i tym samym podażą akcji. Powinno się to brać po uwagę przy wyborze momentu wejścia na rynek.

Patrząc z drugiej strony, małe spółki dają ekspozycje na dużo bardziej wzrostowe sektory gospodarki, a po obserwowanej w latach 2017–2018 przecenie w dalszym ciągu są korzystnie wyceniane.

– Podsumowując, selektywnie wybrany portfel małych spółek może przynieść potencjalnie dużo wyższe stopy zwrotu w ciągu najbliższych dwóch–trzech lat, ale jest to inwestycja obarczona nieporównywalnie wyższym ryzykiem niż ta w duże spółki. Złotym środkiem może być portfel złożony z dużych podmiotów z kilkoma top pickami z sektora małych spółek, które nie będą jednak stanowić znaczącej części portfela inwestora – reasumuje Hajdamowicz.

Rynek ewoluuje

Przetasowania w gronie największych spółek są powolne, ale się dokonują. Można postawić hipotezę, że w kolejnych latach do grona giełdowych gigantów dołączą kolejne firmy bez udziału Skarbu Państwa. Chyba że zdecydują się na wycofanie z obrotu, a jest to trend, który na przestrzeni ostatnich dwóch lat jest bardzo dobrze widoczny. Warto jednak odnotować, że delistingi są raczej domeną spółek średnich i małych, dla których koszty utrzymania statusu giełdowego są niekiedy wyższe niż korzyści z tego płynące.

Zmianę struktury branżowej na GPW widać też w segmencie IPO. Wprawdzie ostatnio debiutantów nie ma wielu, ale w gronie tych z 2018 i 2019 r. dominują reprezentanci nowych technologii, a nie tradycyjnych branż.

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?