– Tegoroczną hossę w Ameryce Łacińskiej można prawdopodobnie uznać za zakończoną – napisał we wczorajszym komentarzu Kamil Cisowski z DI Xelion.
Wszystko za sprawą gigantycznych spadków, które obserwowali inwestorzy w Argentynie. Merval – główny indeks argentyńskiej giełdy – stracił w jeden dzień blisko 38 proc. Jeszcze bardziej poraża, gdy weźmiemy pod uwagę tenże indeks wyrażony w dolarach – w tym ujęciu zanurkował on 48 proc. Był to największy w historii jednodniowy spadek w Argentynie (poprzedni rekord miał miejsce w 2002 r. – wtedy Merval w dolarach został przeceniony o 45,2 proc.), a także jest to drugi najgorszy wynik w historii na świecie. Jak dotąd niechlubnym liderem jest indeks ze Sri Lanki, który w 1989 r. stracił w jeden dzień 61,7 proc. swojej wartości.
Co stało za spadkami? Były to zaskakujące dla ekspertów i inwestorów wyniki prawyborów prezydenckich w Argentynie, które wygrał lider opozycji Alberto Fernandez, wspierany przez byłą prezydent – Cristinę Fernandez de Kirchner. Wygrana przedstawiciela lewicy spowodowała znaczny odpływ zagranicznego kapitału z Argentyny. Inwestorzy obawiają się większego interwencjonizmu w gospodarce i braku niezbędnych dla kraju reform.