Brak istotnych nowych impulsów oraz niepewność dotycząca losów negocjacji handlowych wprawiły inwestorów w stan hibernacji. Lekki niepokój widoczny był jedynie na rynkach wschodzących.
Niepewność nie sprzyja bykom
Na większości światowych parkietów ostatnie dni charakteryzowały się niewielką zmiennością notowań, przy wyraźnej jednak przewadze indeksów tracących na wartości. Spokój wydaje się pozorny i należy się liczyć z możliwością wystąpienia większych ruchów, dla których impulsem mogłyby stać się sygnały dotyczące postępów (lub ich braku) w amerykańsko-chińskich negocjacjach handlowych. Ostatnie doniesienia w tej kwestii nie były spójne, ale raczej nie skłaniały do optymizmu. Z kolei nieco lepsze, niż się spodziewano dane makroekonomiczne, głównie ze strefy euro i Niemiec, nie były w stanie rozruszać rynków. Wręcz przeciwnie, ich publikacji towarzyszyły niewielkie spadki na głównych giełdach naszego kontynentu. Do czwartku DAX zniżkował o 0,4 proc., a spadkowe sesje miały miejsce w drugiej części tygodnia. Wskaźnik giełdy we Frankfurcie wciąż znajduje się w pobliżu poziomu najwyższego od lutego 2018 r. Symbolicznie w górę szedł paryski CAC40, notując wartość najwyższą od połowy 2007 r. Wyraźnie gorzej w ostatnich dniach radziły sobie wskaźniki giełd w Hiszpanii i Portugalii.
Optymizm nieodmiennie dominuje na Wall Street, jednak mała zmienność oraz trudność w wygenerowaniu większego ruchu w górę każe zachować ostrożność. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia S&P 500 zanotował zwyżkę o zaledwie 0,1 proc., ale jednocześnie nie powiodły się dwukrotnie podejmowane próby pokonania przez ten indeks poziomu 3100 punktów. Może to stanowić sygnał zbliżającej się korekty. Inwestorzy ze spokojem przyjęli słowa szefa Fed, z których wyraźnie wynikało, że wierzy on w siłę amerykańskiej gospodarki i nie spodziewa się wystąpienia recesji. Przy takim nastawieniu trudno spodziewać się kolejnych obniżek stóp procentowych. Nie pomogło to jednak dolarowi, który w ostatnich dniach lekko tracił na wartości. Jednocześnie mocniej w dół szła rentowność obligacji, sygnalizując narastającą niechęć do ryzykownych aktywów. W przypadku amerykańskich papierów dziesięcioletnich ponownie zbliżyła się ona do 1,8 proc.
Niechęć do ryzyka widać było najmocniej z perspektywy zachowania się rynków wschodzących. ETF na MSCI Emerging Markets tracił do czwartku nieco ponad 2 proc., schodząc jednocześnie poniżej 43 pkt, co można uznać za sygnał ostrzegający przed pogłębieniem się spadkowej tendencji. Spadki dominowały na parkietach azjatyckich, ale nie brakowało ich także na giełdach naszego kontynentu oraz w Ameryce Południowej.
W Warszawie czas na korektę
Po pięciu tygodniach wzrostów na warszawski parkiet zawitała korekta. Indeks największych spółek do czwartku zniżkował o 1,3 proc., na razie więc trudno mówić o poważniejszej przecenie. Wręcz przeciwnie, w porównaniu z innymi światowymi wskaźnikami, WIG20 wypada nieźle, tracąc niemal połowę mniej niż MSCI Emerging Markets. Ale już w ujęciu dolarowym, zapewniającym większą porównywalność, przewaga naszego indeksu nie jest już tak wyraźna. Zarówno WIG20 USD, jak i MSCI Poland poszły w dół po 1,9 proc. Choć w gronie blue chips działo się w ostatnich dniach sporo, to porównanie z otoczeniem pozwala sądzić, że kierunek ruchu indeksowi narzucało raczej otoczenie.