Niepewna perspektywa amerykańsko-chińskiego porozumienia zaczyna coraz bardziej martwić inwestorów i powoduje, że do rynku akcji podchodzą z większą rezerwą.
Korekta bierze się za najsilniejszych
Ostatnie dni przyniosły symptomy spadkowej korekty nawet na parkietach, które do niedawna wydawały się na nią odporne. S&P 500 do czwartku zniżkował o 0,5 proc., wykazując niewielkie zmęczenie biciem historycznych rekordów. Bykom udało się jednak nie dopuścić do spadku indeksu poniżej 3100 pkt, więc straty na razie są raczej symboliczne. Podobnie było w przypadku technologicznego Nasdaq Composite. Jedynie Dow Jones poszedł w dół nieco mocniej, bo o 0,9 proc., odbijając się od poziomu 28 000 pkt, sforsowania, którego byki próbowały jeszcze w poniedziałek. Pogorszyły się także nastroje na głównych giełdach europejskich. Po sześciu kolejnych tygodniach wzrostowych DAX do czwartku zniżkował o 0,8 proc., a paryski CAC40 tracił 1 proc. Podobnie jak przed tygodniem spadki dominowały na większości światowych parkietów, ale w przypadku niektórych ich skala wyraźnie się zwiększyła. Wyjątek stanowił indeks rynków rozwijających się, który co prawda kontynuował spadki, ale sięgały one jedynie 0,6 proc., a więc były o połowę słabsze niż tydzień wcześniej. Niemniej jednak byki nie zdołały utrzymać MSCI Emerging Markets (ETF) powyżej 43 pkt. Shanghai Composite szedł w dół jedynie o symboliczne 0,1 proc., ale znalazł się poniżej 2900 pkt, wysyłając niepokojący sygnał.
Obawy wciąż budzi kwestia szans na osiągnięcie przynajmniej wstępnego porozumienia handlowego między USA a Chinami. Rozmowy toczą się cały czas i choć ze strony Chin płyną zapewnienia o gotowości współpracy, to z drugiej coraz częściej słychać opinie, że do podpisania umowy może dojść dopiero w przyszłym roku, a nie w grudniu obecnego, jak poprzednio planowano.
Lektura opublikowanego w środę protokołu z poprzedniego posiedzenia Fed potwierdziła niechęć przedstawicieli tego gremium do kontynuowania cyklu obniżek stóp procentowych w najbliższych miesiącach. Nie spowodowało to jednak większej reakcji na rynku walutowym w postaci umocnienia się dolara, powstrzymało jednak spadkową tendencję w przypadku amerykańskich obligacji skarbowych.
Rośnie presja podaży na GPW
W ostatnich dniach nastroje na warszawskim parkiecie uległy znacznemu pogorszeniu, a skala korekty zdecydowanie się powiększyła, pogarszając obraz rynku. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia indeks największych spółek zniżkował o 2,4 proc., zbliżając się chwilowo w czwartek na odległość zaledwie 14 pkt do kolejnego technicznego wsparcia znajdującego się w okolicy 2150 pkt. Tym samym skala trwającej od 8 listopada spadkowej korekty powiększyła się do 4 proc. Nie jest to jeszcze powód do niepokoju, ale należy liczyć się z pogłębieniem niekorzystnej tendencji i testowaniem poziomu 2100 pkt, szczególnie gdyby nastroje na głównych parkietach nadal się pogarszały. Pamiętać też trzeba o zbliżającej się kolejnej (na szczęście już ostatniej) korekcie składu MSCI Emerging Markets, która może negatywnie wpłynąć na notowania części naszych spółek, a w konsekwencji także indeksów. Wskaźnik rynków wschodzących w obecnej fazie korekty zniżkował o 3 proc., a można też podejrzewać, że korekta na giełdach rozwiniętych dopiero się rozkręca. Na rajd Świętego Mikołaja możemy zaś liczyć raczej dopiero wtedy, gdy dojdzie do wstępnego porozumienia między USA a Chinami, a więc w drugiej połowie grudnia. A taki pozytywny scenariusz staje pod coraz większym znakiem zapytania.