Europa pęka, Wall Street jeszcze się trzyma
Indeksy na parkiecie nowojorskim zdołały jeszcze do czwartku utrzymać się na niewielkim plusie lub minimalnie zniżkowały, ale obraz rynku jest coraz mniej optymistyczny. S&P 500 rósł o symboliczne 0,2 proc., ale miał trudności z utrzymaniem poziomu 3500 punktów. Dow Jones tracił jedynie 0,3 proc., ale wyraźnie odpadł od 29 000 punktów. Nasdaq Composite rósł o 1,2 proc., ale pożegnał się z poziomem 12 000 punktów. Chłodząco na nastroje inwestorów wpływały przede wszystkim nasilająca się fala pandemii, ale także przedłużający się pat w kwestii przyjęcia kolejnego pakietu stymulacji amerykańskiej gospodarki. Optymizmu nie dostarczają publikacje wyników finansowych spółek, choć generalnie są one lepsze, niż się spodziewano, i lepsze niż przed rokiem lub jedynie niewiele słabsze niż rok wcześniej. Humory psuły także negatywne informacje dotyczące prac nad szczepionką na Covid oraz niepewność związana z wynikiem wyborów prezydenta USA.
Znacznie gorzej wyglądała w ostatnich dniach sytuacja na głównych giełdach europejskich. Indeks we Frankfurcie zniżkował do czwartku o 2,7 proc., oddalając widoczną jeszcze na początku tygodnia szansę na kontynuację ruchu w górę. Obawy przed konsekwencjami pandemii oraz wynikiem negocjacji między Unią Europejską a Wielką Brytanią przesądziły o nastrojach inwestorów. Po czwartkowym spadku o 2,5 proc. należy się liczyć z testowaniem wsparcia znajdującego się w okolicach 12 500 punktów. Bardzo podobnie wygląda sytuacja w Paryżu, gdzie CAC40 zniżkował o 2,2 proc. i niebezpiecznie zmierza w kierunku 4800 punktów. Londyński FTSE 250 tracił jedynie 1,3 proc., ale w trakcie czwartkowej sesji skala spadku była znacznie większa.
Umacniający się dolar i rosnąca awersja do ryzyka zaszkodziły rynkom wschodzącym, ale w dość umiarkowanej skali. MSCI Emerging Markets zniżkował o niespełna 1 proc. Spadki ominęły jedynie nieliczne, peryferyjne parkiety. Wyjątkiem były zwyżkujący o prawie 2 proc. indeks w Szanghaju czy rosnący o ponad 1 proc. wskaźnik w Hongkongu.
GPW przytłoczona przez Allegro i Covid
Nikt nie miał chyba wątpliwości, że „epokowe" IPO i giełdowy debiut akcji Allegro będzie miał dominujący wpływ na sytuację na warszawskim parkiecie. I miał, choć jego ocena nie jest jednoznaczna. Mimo dużej redukcji zapisów papiery dały sporo zarobić tym, którzy zdecydowali się „zaryzykować". Zyski sięgające 50 proc. już na pierwszej sesji i solidna poprawka w kolejnych dniach z pewnością cieszy i działa na wyobraźnię. Ale jednocześnie koncentracja na Allegro odciągnęła uwagę i kapitał od pozostałych spółek, przyczyniając się prawdopodobnie do gorszego zachowania się naszych indeksów, a szczególnie WIG20. W czwartek nasz parkiet dodatkowo pogrążyły i tak już niepokojące informacje o nasilającej się pandemii koronawirusa. Gdy niepokój z tego powodu ujawnił się także na głównych giełdach światowych, warszawskie indeksy mocno traciły na wartości. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia WIG20 zniżkował o 4,2 proc. To najmocniejszy tygodniowy spadek od marca, czyli od początku pierwszej fazy pandemii. Trwająca od połowy sierpnia tendencja spadkowa została więc solidnie w ostatnich dniach ugruntowana. Indeks blue chips zmierza zdecydowanie w kierunku ważnego technicznego wsparcia, znajdującego się w okolicach 1600 punktów. Należy mieć nadzieję, że powstrzyma ono niedźwiedzie, bowiem poniżej mamy w perspektywie już tylko marcowy dołek. Scenariusz jego testowania wydaje się obecnie bardzo mało prawdopodobny, ale najbliższe tygodnie będą obfitowały w wydarzenia prowadzące do dużej nerwowości i negatywnych impulsów z pewnością nie zabraknie. Indeksy małych i średnich firm traciły po 2,1–2,2 proc. W obu przypadkach najbliższe poziomy wsparcia zostały utrzymane, ale bardzo prawdopodobne jest ich testowanie w najbliższych dniach.