Po prawie miesięcznej przerwie 28 listopada będą mogły wznowić handel sklepy inne niż spożywcze ulokowane w galeriach i parkach handlowych o powierzchni ponad 2 tys. mkw. Taką decyzję podjął rząd, a w sobotę ogłosił ją premier Mateusz Morawiecki. W reakcji na tę deklarację w poniedziałek rosły kursy akcji spółek reprezentujących branżę odzieżową i obuwniczą, których sieci sprzedaży detalicznej znajdują się w dużej mierze właśnie w takich obiektach.
Radość akcjonariuszy Monnari i Esotiqu
– Wszystkie spółki handlowe powinny się cieszyć z otwarcia galerii handlowych, bo każda ma sieć sklepów stacjonarnych. Bardziej powinny cieszyć się te, które mają mniejszy udział internetu w ogólnej sprzedaży – uważa Konrad Księżopolski, szef analityków w Haitong Banku.
Tym samym potwierdza to, o czym pisaliśmy w minionym tygodniu: najbardziej o to, aby sklepy w galeriach mogły być otwarte w grudniu, zabiegały średnie i mniejsze sieci sklepów, nieposiadające wystarczająco silnej internetowej działalności.
To właśnie kursy takich firm zyskiwały w poniedziałek najbardziej. Gdy zamykaliśmy to wydanie „Parkietu", o około 13 proc., do 1,9 zł, drożały walory łódzkiej spółki Monnari Trade, prowadzącej sklepy z odzieżą damską, o 25,5 proc. rósł kurs walorów gdańskiego Esotiq&Henderson, specjalizującego się w bieliźnie (w tym tygodniu publikuje wyniki za III kwartał br.), 5,15 zł, czyli o 5,1 proc. więcej niż w piątek, płacono za papier obuwniczego Wojasa, a 3,7 proc. zyskiwały papiery producenta galanterii skórzanej Wittchen.
Nie wszystkie te firmy podają, jaki jest udział e-commerce w ich obrotach. Dla przykładu w Monnari, jak powiedział nam dyrektor finansowy Miłosz Kolbuszewski, jest to w tym roku 13 proc. W Wojasie – 22 proc.