Sukces goni sukces

Zarabiaj na odkrywaniu zapomnianych dzieł sztuki.

Aktualizacja: 17.03.2019 08:08 Publikacja: 17.03.2019 00:01

Stanisław Eleszkiewicz namalował pomarańczowego rumaka.

Stanisław Eleszkiewicz namalował pomarańczowego rumaka.

Foto: Desa Unicum/Marcin Koniak

10 marca w Hotelu Sheraton w Warszawie odbył się X Art Fresh Festiwal, wydano bogaty katalog. Ta impreza to gotowy wzór do naśladowania, to sposób na osiąganie sukcesów. Wybrano 80 młodych artystów plastyków, którzy zaprezentowali swoje prace. Artyści z całego kraju za darmo wystawiali w reprezentacyjnych salach. Były gigantyczne tłumy warszawiaków oraz obcokrajowców – gości hotelu.

Można było pogadać z artystami. Ci cierpliwie, z humorem opowiadali, jak powstaje obraz, czym różni się grafika od monotypii. Goście zasypywali ich pytaniami, nie wstydzili się swojego braku obycia ze sztuką. Atmosfera była doskonała.

Było kilka stanowisk z ceramiką. Gwiazdą był m.in. Mariusz Dydo, którego ceramiczne dzieła cieszą się wielkim powodzeniem na krajowych aukcjach najmłodszej sztuki. Swoje obrazy prezentowała warszawska malarka Ula Niemirska. Grzegorz Bugaj z Krakowa przywiózł grafiki, które budziły żywe zainteresowanie.

Polsko-angielskie katalogi poprzednich edycji Art Fresh Festivalu dokumentują sukces. Każda zamożna firma może cyklicznie organizować podobny festiwal sztuki. To doskonała okazja do budowania wizerunku, do wyjścia z anonimowości, do utrwalenia biznesowych kontaktów. Można zaprosić swoich klientów na organizowany przez siebie festiwal, który będzie wielkim wydarzeniem, również wydarzeniem medialnym. Przy okazji zapewni organizatorowi reklamę. Przede wszystkim będzie to edukacja plastyczna, której brakuje w polskich szkołach i w domach.

Sukces goni sukces. Tydzień temu pisałem o sukcesie Targów Sztuki Dostępnej, a tu już mamy kolejny sukces. Takie targi sztuki mogą odbywać się w stolicy co miesiąc. To jest handel i wychowywanie przyszłych klientów. Obie imprezy masowo odwiedzały rodziny z dziećmi.

Dawna sztuka

Sensacyjnie zapowiadają się najbliższe aukcje. Krakowska Desa (www.desa.art.pl) 23 marca zorganizuje pierwszą w tym roku licytację. Przeważa dawna sztuka, np. Olgi Boznańskiej, Jacka Malczewskiego, Józefa Brandta, Rafała Malczewskiego. Ze sztuki współczesnej są prace np. Dwurnika i Kazimierza Mikulskiego. Krakowska Desa od lat ma w ofercie wyjątkowo ciekawe prace Mikulskiego.

Będzie licytowana ciekawostka. To „Olszynka Grochowska" Wojciecha Kossaka. Artysta namalował sporo wersji tego obrazu. Różnią się one jakością wykonania, dbałością o szczegóły. W katalogu Desy czytamy, że oferowany egzemplarz jest w nie najlepszym stanie technicznym. W dodatku jest to „pracownia Wojciecha Kossaka". Wolno się zatem domyślać, że obraz malował sztab pomocników zatrudnionych przez malarza, któremu zależało na szybkiej produkcji pokupnego towaru.

Warto w naturze obejrzeć ten obraz z uwagi na jego stan. To ważna nauka. Dzięki temu nauczymy się spostrzegać konserwatorskie ingerencje w obraz, o których rzeczowo napisano w katalogu aukcji.

Tematyka końska w malarstwie niezmiennie cieszy się wielkim powodzeniem na krajowych aukcjach. W ofercie krakowskiej Desy jest po kilka prac Wojciecha, Jerzego i Karola Kossaków. To gwarancja fianansowego powodzenia aukcji. A może warto złamać schematy i kupić całkiem nietypowego konia?

Na warszawskiej aukcji Desy Unicum (www.desa.pl) 21 marca licytowany będzie obraz z radosnym, pomarańczowym koniem, namalowany przez Stanisława Eleszkiewicza (1900–1963). To też koń, ale całkiem inny niż na malowidłach Kossaków. Dla mnie obraz Eleszkiewicza to okazja do przypomnienia, jak zarabia się na rynku sztuki.

Eleszkiewicz był polskim malarzem emigrantem, tworzył w Paryżu. Umarł w zapomnieniu. W połowie lat 80. zwrócił się do mnie Zbyszek Legutko, znajomy marszand polonijny z USA. Legutko w hurcie kupił obrazy Eleszkiewicza, pozostawione w jego paryskiej pracowni. Postanowił wylansować je, zrobić z nich dobry towar. Zorganizował w swojej galerii na Greenpoincie wystawę, wydał katalog. Wtedy napisałem o tym artykuł.

Od 30 lat na krajowych aukcjach krążą obrazy Eleszkiewicza z tamtej pierwszej wystawy. To jest prosta recepta na zarobek. Należy odkryć zapomnainego malarza, kupić jego dorobek w hurcie, lansować artystę i zarabiać. Paradoksalnie, choć internet zrewolucjonizował handel sztuką, nadal możliwe są takie odkrycia.

Odkrycia

Opowiadają mi o swoich odkryciach zawodowi dostawcy towaru na krajowe aukcje sztuki. W ten sposób odkryto i kupiono w hurcie zapomniane na świecie obrazy np. Henryka Stażewskiego i Ryszarda Winiarskiego. Obydwaj artyści są gwiazdami największych aukcji nad Wisłą. Na tej samej zasadzie kupiono dorobek np. Władysława Rząba. Zapomniane prace tego artysty weszły do handlu dzięki jednemu obrotnemu marszandowi, który ma talent do poszukiwań i odkryć.

Zbyszek Legutko był legendarnym pionierem handlu polską sztuką. W 1972 roku za 40 tys. dolarów sprzedał Barbarze Piaseckiej-Johnson polskie obrazy, które zdobył za grosze. Polskich dzieł sprzedał w sumie za ponad 4 mln dolarów.

A teraz puenta! Dziś nikt nie pamięta, kiedy umarł Legutko. Po wrzuceniu do wyszukiwarki imienia i nazwiska, wyskakuje jakiś hodowca gołębi. Czy Legutko, fundament handlu polską sztuką na świecie, nie istniał? Jedynym dostępnym źródłem informacji o Zbyszku jest rozdział w mojej książce „Przygoda bycia Polakiem".

Sensację może wzbudzić aukcja rzeźby, którą 28 marca zorganizuje Desa Unicum. Jest w ofercie efektowny, muzealnej wartości „Sztandar" Władysława Hasiora, są dzieła z tzw. szkoły zakopiańskiej. Ale sensację wzbudzi socrealistyczne dzieło Aliny Szapocznikow, polskiej rzeźbiarki najwyżej cenionej na świecie.

Rzeźba „Przyjaźń" do 1992 roku zdobiła reprezentacyjny hall Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Czytamy, że usunięto rzeźbę wielkiej artystki, w ramach walki z resztkami komunizmu.

Pamiętam alarmistyczne teksty w prasie. Dziennikarze protestowali, że to wybitne dzieło sztuki, że zabytek. I oto mamy finał. Rzeźba trafiła na aukcję z wysoką u nas estymacją 600–900 tys. zł. Dzieło zostało niestety okaleczone, zginęły ręce postaci. Kompletna rzeźba miałaby szokująco wyższą cenę.

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman