Notowania obu wiodących gatunków ustanawiały w rezultacie czteromiesięczne szczyty. Wśród licznych informacji o charakterze fundamentalnym trudno znaleźć takie, które w ostatnim czasie oddziaływałyby w kierunku niższych cen. Po kolei. Raport API wskazał na nieoczekiwany spadek zapasów ropy USA, który wyniósł 2,6 mln baryłek. Towarzyszył mu spadek zapasów benzyny aż o niemal 6 mln baryłek. Informacje te okazały się zgodne co do kierunku z danymi Departamentu Energii (skurczenie się zapasów benzyny o 4,6 mln baryłek i ropy o 3,8 mln baryłek). Na tym etapie roku takie odczyty należy rozpatrywać w kategoriach znacznego zaskoczenia, są one bowiem sprzeczne z tradycyjnym wzorcem sezonowym. Amerykańska administracja zrewidowała też tempo przyrostu wydobycia. W tym roku produkcja ma wynieść 12,3 mln baryłek na dzień. To 100 tys. baryłek na dzień mniej, niż wcześniej zakładano. Bariera 13 mln dziennego wydobycia zostanie przekroczona w 2020 roku, ale dopiero w drugiej jego połowie, czyli kilka miesięcy później, niż dotychczas szacowano. Ostro rosnąca (obecnie około 20 proc. rok do roku) produkcja w USA to główny hamulec zwyżki i czynnik spowalniający zrównoważenie się rynku.

Dodatkowo sekretarz stanu w administracji USA Mike Pompeo w swoim wystąpieniu podkreślał, jak ważną kwestią w polityce zagranicznej pozostają sankcje na Iran, ale również Wenezuelę. Jakby tego było mało, w drugim z tych państw przerwy w dostawach prądu zaburzają proces załadunku surowca na tankowce. Warto jednak zauważyć, że mimo sprzyjającego środowiska i zalewu pozytywnych dla cen informacji kurs ropy podniósł się od początku miesiąca o zaledwie około 2,5 proc. Dodatkowo zmienność w notowaniach surowca jest bardzo niska. Może to pokazywać, że potencjał do zwyżek cen w najbliższym czasie został mocno wyczerpany. Co więcej, część z windujących ceny informacji dotyczy czynników, które szybko wygasną. Otworzy to drogę do spadkowej korekty. W końcu OPEC wydobywa najmniej ropy od czterech lat i jednocześnie mniej, niż kartel ustalał to pod koniec ubiegłego roku. Taki stan rzeczy trudno postrzegać jako trwałe zjawisko. Tym bardziej że zwiększenie wydobycia leży w interesie zwłaszcza Arabii Saudyjskiej, która pomimo spadającego udziału w światowym wydobyciu wciąż może rozdawać karty na rynku ropy jako największa siła w OPEC. ¶