Zamazany obraz kondycji banków spółdzielczych

Rentowność i sytuacja kapitałowa nie wskazują na problemy, ale niepokoi wysoki udział złych kredytów i niski wskaźnik pokrycia rezerwami.

Publikacja: 18.09.2021 08:46

Foto: GG Parkiet

Banki spółdzielcze, które odpowiadają od paru lat za około 7 proc. aktywów całego polskiego sektora bankowego, zaskakująco dobrze poradziły sobie w pandemicznym 2020 r., trudnym dla branży ze względu na spadek niemal do zera stóp procentowych i rosnące odpisy. Przynajmniej pod względem zysku netto: spadł on tylko o jedną piątą, do 470 mln zł. Dla porównania w komercyjnych spadł o połowę (nieuwzględniając nadzwyczajnej straty PKO BP spowodowanej rezerwami na franki). Jednak w głównej mierze jest to zasługa skurczenia się o 40 proc. odpisów: w komercyjnych było wręcz odwrotnie, urosły o 40 proc. (z powodu rezerw na pandemię, nie na franki, które w większości księgowane były w innej linii).

Bardzo zróżnicowana sytuacja

Jak sytuacja wygląda w tym roku? Po siedmiu miesiącach banki spółdzielcze mają już prawie 390 mln zł zysku netto, o 2 proc. więcej niż rok temu. W tym czasie komercyjne zwiększyły zysk aż o 90 proc., do 7,5 mld zł (wysokie tempo odbicia ich zysku w dużej mierze wynika z niskiej bazy, poprawę napędzają malejące tym razem odpisy). Wynik odsetkowy spółdzielców spadł o 13,5 proc., zarobek z opłat i prowizji urósł zaś o 11 proc. W komercyjnych spadek wyniku odsetkowego jest mniejszy (wyniósł 9,4 proc.), a skala wzrostu prowizyjnego większa (17,6 proc.). Cięcie stóp odcisnęło mocne piętno na przychodach banków spółdzielczych nie tylko z powodu większego procentowo spadku wyniku z odsetek, ale także z powodu większego udziału tego rezultatu w przychodach: tuż przed pandemią w spółdzielczych wynosił prawie 76 proc., w komercyjnych zaś 72 proc. (teraz to odpowiednio 70 proc. i 67 proc.). Banki komercyjne szybciej i sprawniej podniosły wynik opłat i prowizji, którego rosnący udział w przychodach jest o tyle korzystny, że rezultat ten może się zwiększać bez wzrostu wymogów kapitałowych, co sprzyja poprawie rentowności ROE. Łączne przychody banków spółdzielczych spadły o 6,7 proc., komercyjnych zaś były niemal takie same jak rok temu. W obu grupach koszty działania (bez amortyzacji) spadły po około 3,5 proc., więc relacja kosztów do przychodów poprawiła się u kredytodawców komercyjnych, pogorszyła zaś u spółdzielczych.

Odpisy kredytowe spadają w tym roku w całym sektorze, co ma duży wpływ na poprawę wyników banków. Rezerwy kredytowe w bankach spółdzielczych zmalały po siedmiu miesiącach o prawie 40 proc., a w komercyjnych o 50 proc. O ile nie dziwi to w przypadku tych drugich, które w ubiegłym roku zawiązywały wielkie rezerwy na skutki pandemii (chodzi o kwotę około 3,5 mld zł), o tyle w spółdzielczych jest to zaskakujące, bo już w ubiegłym roku ich rezerwy malały. Dodatkowo udział kredytów zagrożonych w sektorze spółdzielczym jest od lat wyższy niż w komercyjnym (na koniec lipca wyniósł odpowiednio 8,3 proc. i 6,4 proc., im niższy, tym zdrowszy portfel), a na dodatek wskaźnik pokrycia rezerwami tych zagrożonych kredytów jest niższy (wynosi niespełna 48 proc. w spółdzielczych w porównaniu z 61 proc. w komercyjnych, im wyższy, tym większe rezerwy odłożone na wypadek pogorszenia spłacalności). To może stawiać pod znakiem zapytania jakość wyników spółdzielców i zdolność do podtrzymania dodatnich wyników w razie spowolnienia gospodarczego albo istotnego wzrostu stóp procentowych (najgorszy scenariusz to stagflacja), które skutkowałoby pogorszeniem spłacalności kredytów i koniecznością tworzenia nowych rezerw. Pocieszające jest to, że sytuacja kapitałowa tego sektora jest generalnie dobra, z nawiązką spełniane są wymogi regulacyjne, więc jest zdolność do absorbcji umiarkowanych strat. Problem w tym, że sytuacja poszczególnych banków jest bardzo zróżnicowana i część z nich już ma kłopoty (w ostatnich latach było parę upadłości i dwie przymusowe restrukturyzacje spółdzielczych kredytodawców).

Trudności przeżywa krakowski Bank Spółdzielczy Rzemiosła, do którego KNF pod koniec sierpnia wprowadziła kuratora. To jeden z największych banków tego typu w Polsce (2,25 mld zł aktywów i prawie 1,9 mld zł depozytów). Problemy ma także Krakowski Bank Spółdzielczy, w którym kurator został powołany przez KNF pod koniec lutego. To największy spółdzielczy kredytodawca w Polsce (3,62 mld zł aktywów i ponad 3 mld zł depozytów) i jedyny niezrzeszony bank spółdzielczy w naszym kraju. Wprawdzie jest rentowny, ale jego problemem jest udział kredytów zagrożonych sięgający niemal 20 proc. przy jednocześnie bardzo niskim wskaźniku pokrycia rezerwami rzędu 30 proc., co w razie konieczności zwiększenia rezerw – i biorąc pod uwagę przeciętną sytuację kapitałową – może oznaczać kłopoty (silną stroną banku jest duża nadpłynność). Na Catalyst notowane są obligacje siedmiu banków spółdzielczych, niektóre z nich wyceniane są poniżej wartości nominalnej, co pokazuje obawy inwestorów o kondycję emitentów. KBS ma notowane obligacje podporządkowane warte 50 mln zł, które ostatnio wyceniane są na jakieś trzy czwarte wartości nominalnej. To papiery podwyższonego ryzyka, które w razie przymusowej restrukturyzacji podlegać mogą umorzeniu. Najbardziej narażone na problemy są te banki spółdzielcze, które już teraz mają wysoki udział niespłacanych kredytów i jednocześnie problemy z rentownością i niskimi kapitałami. Ewentualne upadłości czy przymusowe restrukturyzacje spółdzielczych banków mogą odbić się na wynikach tych komercyjnych (poprzez konieczność zwiększenia składek na Bankowy Fundusz Gwarancyjny).

Przełożenie na banki komercyjne

Banki spółdzielcze czeka dużo pracy, nie tylko z powodu wyzwań czysto finansowych, ale także ze względu na wymagania stawiane przez klientów m.in. w zakresie cyfryzacji i wprowadzania nowoczesnych rozwiązań technologicznych. W niedawnym wywiadzie dla „Parkietu" Piotr Tomaszewski, prezes BFG, mówił, że transformacja w kierunku wzrostu przychodów pozaodsetkowych przebiega u nich wolniej niż w bankach komercyjnych, ale też możliwości są mniejsze. – Pocieszająca jest postępująca konsolidacja, szczególnie że nie są to już tylko procesy wynikające z decyzji KNF, gdy alternatywą dla fuzji banku mającego problemy jest upadłość, ale będące skutkiem własnych decyzji spółdzielców. Spodziewam się, że na koniec tego roku lista banków spółdzielczych w wyniku połączeń będzie uszczuplona o co najmniej 20 względem pierwszego półrocza. Na dłuższą metę niewielkie banki będą musiały szukać partnerów do fuzji – mówił Tomaszewski. Ocenił, że minusem jest to, że banki po fuzjach niewystarczająco patrzą na synergie kosztowe i cięcie wydatków. – W zakresie optymalizacji kosztów ważne będzie wsparcie przez banki zrzeszające, czyli SGB i BPS, które powinny stać się swoistą centralą. Tak już się dzieje, dużo w zakresie produktów, systemów IT, aplikacji mobilnych jest przez nie dostarczanych bankom zrzeszonym – dodał.

UKNF podkreśla, że wyzwania stojące przed sektorem spółdzielczym w otoczeniu niskich stóp procentowych i zmieniających się warunków rynkowych powodują konieczność zmiany ich modelu biznesowego. „Rozwój technologiczny, który znacznie przyspieszył w ostatnim czasie, powinien stanowić priorytet w działalności sektora" – podaje Urząd. Ocenia, że banki spółdzielcze nadal powinny poszukiwać rozwiązań służących poprawie rentowności, w tym m.in. prowadzić renegocjacje umów z dostawcami usług, konsolidacje na poziomie podmiotowym, ale też konsolidacje częściowe, w tym usług back office, np. na poziomie zrzeszeń. UKNF podkreśla, że ważne będzie też utrzymanie i rozwój dobrej jakości portfela kredytowego, generującego bieżące przychody odsetkowe (dopływ nowych kredytów korzystnie wpłynie na wskaźniki spłacalności, które są teraz bolączką branży). Wzrost akcji kredytowej uzależniony będzie nie tylko od zdolności banków do kreowania kredytów (potencjalnym ograniczeniem są kapitały), ale też od popytu klientów. Spółdzielcy przekonują, że mają swoją rolę w polskiej bankowości, jednak zagrożeniem jest silna konkurencja największych komercyjnych graczy posiadających rozwiniętą bankowość cyfrową i atrakcyjną ofertę. Popadnięcie banków spółdzielczych w błędne koło (słaba sprzedaży kredytów, kurczenie się aktywów, wzrost rezerw i pogorszenie zysków, mniejsze kapitały i sprzedaż kredytów) byłoby wejściem na drogę, z której mogłoby już nie być odwrotu.

Rozdrobniony sektor dopiero wkracza na drogę konsolidacji

Sektor banków spółdzielczych jest bardzo rozdrobniony: przy aktywach rzędu blisko 175 mld zł istnieje aż 521 banków tego typu (dla porównania: komercyjnych jest tylko 30, ale mają aż 2,25 bln zł aktywów). Eksperci nawołują do konsolidacji spółdzielczych kredytodawców, ale postępuje ona bardzo wolno. Przez ostatnie 12 miesięcy ubyło tylko 12 banków tego typu, w zdecydowanej większości właśnie dzięki fuzjom. Przez pięć lat ich liczba zmalała o 41, przez dekadę zaś o 55 (w tym było parę upadłości). Ostatnio jednak pojawiła się nadzieja, że ten proces przyśpieszy, bo same banki spółdzielcze zaczynają się na nie dobrowolnie decydować, a nie dopiero w obliczu nadciągającej upadłości lub presji nadzoru. Na przykład wiosną przeprowadzono fuzję obejmującą cztery banki z województwa łódzkiego należące do SGB. Mimo że ogólna sytuacja kapitałowa tego sektora jest dobra, to wciąż sporo kredytodawców boryka się z niskimi kapitałami, które w dodatku trudno im podnieść (z powodu małej rentowności i małej chęć udziałowców na dokładanie do biznesu). Problem mają głównie mniejsze banki. Szczególnie narażone mogą być te, które są poza zrzeszeniami i systemami ochrony instytucjonalnej (tzw. IPS), bo pozbawione są możliwości szybkiego wsparcia z IPS. Jest ich jednak niewiele – na koniec marca 12. Z kolei 325 banków spółdzielczych należało do systemu ochrony IPS BPS, a 192 do IPS SGB. MR

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych