Niemcy dadzą kopa europejskim giełdom?

W poniedziałek na rynkach pojawiła się informacja, że rząd Niemiec rozważa stworzenie niezależnych instytucji publicznych, które korzystając z rekordowo taniego kredytu, mogłyby finansować wydatki infrastrukturalne lub w ochronę środowiska, jednocześnie obchodząc nałożone na rząd przez konstytucję restrykcyjne limity zadłużenia.

Publikacja: 10.09.2019 05:00

Marcin Kiepas analityk Tickmill

Marcin Kiepas analityk Tickmill

Foto: materiały prasowe

I chyba w niemieckim rządzie trwa prawdziwa burza mózgów, bo temat odstąpienia od ostrożnej polityki budżetowej i zdecydowane zwiększenie środków na inwestycje, żeby w ten sposób pobudzić słabnącą gospodarkę, pojawia się już nie pierwszy raz.

W sumie to nie powinno dziwić. Niemcy są na granicy recesji. W II kwartale dynamika produktu krajowego brutto (PKB) w ujęciu rocznym była zerowa, a PKB w ujęciu kwartalnym spadł o 0,1 proc. Co więcej, aktualne dane wskazują, że w III kwartale PKB ponownie zaliczył spadek kwartał do kwartału, co już oznacza techniczną recesję. Nie dziwi więc, że presja na rząd rośnie. Szczególnie że ze świata płynie krytyka Berlina za ostrożną politykę budżetową Berlina, a rosnące poparcie dla populistów w kraju sprawia, że pojawia się równocześnie coraz większa polityczna presja sukcesu w rządzącej koalicji.

Fiskalny stymulus w Niemczech, czwartej największej gospodarce na świecie, byłby czymś nowym w giełdowej rzeczywistości. Mógłby pchnąć w górę nie tylko niemieckiego DAX-a, ale również dużą grupę europejskich indeksów. Nawet bardziej niż oczekiwane już w najbliższy czwartek ponowne uruchomienie przez Europejski Bank Centralny programu skupu aktywów, połączone z obniżką stopy depozytowej o 10 punktów bazowych. Miałoby bowiem wymiar realny, w wielu przypadkach przekładając się na zyski poszczególnych spółek.

Taki odważny jak na Niemcy krok w bardziej lub mniej bezpośredni sposób dałby też kopa warszawskiej giełdzie. Pierwszy raz od miesięcy pojawiłaby się szansa na wyrwanie się indeksu WIG z obserwowanego od roku szerokiego trendu bocznego, w jakim on tkwi po spadkach w pierwszej połowie 2018 r.

Dla niemieckiego DAX-a, który po wykreśleniu w sierpniu formacji odwróconej głowy z ramionami, teraz wrócił powyżej 12 200 pkt, odrabiając znaczną część strat z przełomu lipca i sierpnia, byłby to nie tylko sygnał do ataku na wakacyjne maksima (12 656 pkt), bo to zapewnić może sam ECB, ale z dużym prawdopodobieństwem zobaczylibyśmy indeks powyżej szczytu z 2018 roku (13 596,9 pkt).

Inwestorzy powinni więc trzymać kciuki za rząd w Berlinie. ¶

Marcin Kiepas analityk Tickmill

Okiem eksperta
Rynek już czeka na wyniki technologicznych gigantów
Okiem eksperta
Niedoceniane surowce
Okiem eksperta
Ropa ponownie blisko psychologicznej bariery
Okiem eksperta
Hossa trwa, ale coraz trudniej w niej odnaleźć logikę
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Okiem eksperta
Stare demony powracają na warszawską giełdę
Okiem eksperta
Powrót obaw inwestorów o inflację