Początek roku na złocie jednak spokojny

Trzeci tydzień 2019 r. zakończył się dla złota spadkiem ceny o 0,57 proc. i powrotem do poziomu, od którego rozpoczął się rok. Nie powinno to jednak stanowić powodów do niepokoju w dłuższej perspektywie.

Publikacja: 22.01.2019 05:00

Michał Tekliński, Grupa Goldenmark

Michał Tekliński, Grupa Goldenmark

Foto: materiały prasowe

Motorem napędowym dla metali szlachetnych w dalszym ciągu są spowolnienie gospodarcze, wojna handlowa i brexit. To czynniki, które są związane przede wszystkim z atmosferą niepewności. Coraz częściej mówi się jednak o tym, że postawa Fedu w 2019 r. będzie dużo bardziej gołębia, co przełożyć się może na złagodzenie negatywnych skutków spowolnienia. Pozytywne skutki tych doniesień widać już na Wall Street, gdzie trzy najważniejsze indeksy odrabiają powoli straty. Nie zmienia to jednak faktu, że na polu wojny handlowej i brexitu cały czas może dojść do zaskakujących zwrotów akcji. Obydwa czynniki mają też wiele możliwych scenariuszy, trudnych do jednoznacznego zakwalifikowania jako dobre lub złe.

Od początku roku cena złota balansowała w okolicach 1290 USD za uncję, nie wykonując zdecydowanych ruchów ani w górę, ani w dół – jakby w oczekiwaniu na to, co wydarzy się na rynku. I w sumie nie wydarzyło się nic, co mogłoby umocnić w znaczący sposób kurs złota. Oznacza to, że w najbliższym czasie możemy spodziewać się drobnych spadków, które jednak nie powinny odznaczać się większą dynamiką niż zwyżki z ostatniego kwartału minionego roku.

Stare problemy wciąż obowiązują. Historia pokazuje także, że jeżeli po serii podwyżek stóp procentowych następuje odwrót i obniżki, to przychodzi recesja. Jak na razie jesteśmy w fazie spowolnienia tempa podnoszenia stóp procentowych (dwie podwyżki w 2019 r. zamiast czterech), jednak w dwóch ostatnich cyklach (1999–2001 i 2004–2008) kończyło się to kryzysem. Z punktu widzenia inwestorów – zwłaszcza lokujących długoterminowo w fizycznym kruszcu – wolniejszy wzrost ceny złota jest lepszy, bo pozwoli dłużej kupować złoto w niższej cenie.

W ostatnim czasie furorę robi pallad. Jego notowania od sierpnia zyskały 50 proc., a w ubiegłym tygodniu przekroczyły próg 1400 USD za uncję. Z kolei platyna, która u szczytu swej popularności w 2011 r. kosztowała ponad 1800 USD za uncję, spadła już poniżej 800 USD.

W przypadku tych dwóch metali kluczową rolę odgrywa przemysł – w szczególności przemysł motoryzacyjny. Platyna wykorzystywana jest do produkcji katalizatorów do aut z silnikiem Diesla, a pallad do aut benzynowych. ¶

Okiem eksperta
Niedoceniane surowce
Okiem eksperta
Ropa ponownie blisko psychologicznej bariery
Okiem eksperta
Hossa trwa, ale coraz trudniej w niej odnaleźć logikę
Okiem eksperta
Stare demony powracają na warszawską giełdę
Okiem eksperta
Powrót obaw inwestorów o inflację
Okiem eksperta
Małe okaże się piękne?