Niemniej, warto znać przynajmniej założenia będące podstawą projekcji inflacyjnych, choćby po to, aby rozumieć ewentualną rozbieżność jej wskazań z rzeczywistością.

Zdaniem analityków NBP pandemia przełożyła się na wzrost kosztów funkcjonowania firm i zmniejszyła wykorzystanie środków trwałych. Dodatkowo inflację w 2020 r. wspierają rosnące ceny regulowane administracyjnie oraz osłabienie notowań złotego. Dopiero w 2021 r. inflacja obniży się wyraźniej, co będzie związane z odroczeniem efektu obserwowanego już teraz spadku popytu. Na dynamikę wzrostu cen przestaną oddziaływać czynniki jednorazowe widoczne obecnie. NBP liczy także na większą podaż części produktów rolnych. Z kolei w 2022 r. stopniowo przyspieszająca wzrost gospodarka ma pociągnąć także wzrost cen, jednak mieszczący się w granicach celu inflacyjnego.

Głównym źródłem niepewności realizacji projekcji są – według NBP – dalszy przebieg pandemii oraz wahania cen surowców energetycznych i rolnych. Ten ostatni element związany jest z wpływem zmian klimatycznych na pogodę i jako taki jest najtrudniej przewidywalny. Dość powiedzieć, że notowania pszenicy są najwyższe od pięciu lat, a kawy bliskie piętnastoletnim minimom.