Leszek Balcerowicz: Dla RPP drastycznym sygnałem ostrzegawczym może być Turcja

Nie iść drogą krajów wysoko rozwiniętych - mówi prof. Leszek Balcerowicz w rozmowie z Krzysztofem Kowalczykiem i Andrzejem Stecem.

Aktualizacja: 19.10.2021 07:33 Publikacja: 19.10.2021 05:30

Profesor Leszek Balcerowicz

Profesor Leszek Balcerowicz

Foto: Footrzepa, Robert Gardziński

 Od kilku miesięcy tematem numer jeden w Polsce jest inflacja. Jest już za wysoka czy wręcz przeciwnie, służy państwu, budżetowi?

Inflacja wyrwała się spod kontroli w końcowych latach PRL. Wskutek tego w 1989 r. mieliśmy 1000 proc. inflacji. Potem udało się ją opanować, z czego nadal odczuwam satysfakcję. Gdy byłem prezesem NBP, to w 2001 r. inflacja przekroczyła jeszcze 7 proc., a gdy kończyłem kadencję, była poniżej 2 proc. Sądziłem, że tak zostanie. Wszyscy prezesi NBP, aż do obecnego Adama Glapińskiego, kontynuowali tę politykę.

Morał jest taki, że inflacja zależy od polityki pieniężnej, która za czasów Adama Glapińskiego jest fatalna. Przez pierwsze dwa lata korzystał z odziedziczonych okoliczności, które umożliwiały utrzymywanie niskiej inflacji, ale w 2019 r. błędnie uznał, że NBP pod jego kierownictwem jest jak amerykański Fed. Pewnie myślał, że może utrzymywać niską inflację przy bardzo niskich stopach procentowych i masowym drukowaniu pieniędzy. A to właśnie przyczyniło się do podbicia inflacji, która jeszcze przed pandemią przekroczyła 4 proc. Nie można za to winić tylko pandemii, a nie dostrzegać polityki Glapińskiego i Rady Polityki Pieniężnej.

Gdyby pan był szefem NBP, to kiedy proponowałby pan podnieść stopy procentowe?

Przede wszystkim bym nie obniżył ich tak bardzo i nie przechodziłbym do masowego drukowania pieniędzy przez NBP. Szkody już nastąpiły. Zadaniem RPP jest teraz odkręcanie szkód, jakie Rada wyrządziła. Nie wiem, czy Glapiński i jego współpracownicy czują się za to odpowiedzialni.

No właśnie, to co będzie dalej z inflacją?

Na razie nie widzę antyinflacyjnej strategii RPP. Doszło do podwyżki stóp procentowych, ale to nie załatwia sprawy (na marginesie – jakiś udział w tym miał list otwarty prezesów NBP i byłych członków RPP). Stopy podwyższono, ale bez żadnej deklaracji, że RPP będzie działać zgodnie z konstytucją, zgodnie z ustawą o NBP, czyli będzie prowadzić taką politykę pieniężną, że inflacja będzie schodzić do wyznaczonego celu 2,5 proc. Nie wiadomo, jakie będzie tempo wychodzenia z masowego drukowania pieniędzy, tego nieodpowiedzialnego naśladownictwa Fedu.

Od lat zajmuję się polityką pieniężną na Zachodzie i byłem bardzo sceptyczny co do długofalowych skutków prowadzenia polityki bardzo niskich stóp procentowych i masowego tworzenia pieniądza. Nie byłem jedyny, ale w mniejszości. Teraz coraz więcej osób tak uważa. To, co jest ryzykowne dla wielkiego kraju – USA, jest bardzo niebezpieczne dla kraju o innej skali i gospodarce. Nieodpowiedzialna kontynuacja polityki monetarnej krajów rozwiniętych będzie nas prowadzić w kierunku krajów mniej rozwiniętych, to znaczy znacząco wyższej inflacji, następnie – dużo wyższych stóp procentowych. Drastycznym sygnałem ostrzegawczym może być tu Turcja.

Co by pan podpowiedział prezesowi Glapińskiemu, gdyby chciał słuchać?

Potrzebna jest bardzo mocna deklaracja, że polityka pieniężna będzie służyć celowi określonemu w konstytucji i ustawie o NBP, to znaczy stabilności pieniądza. Żeby komunikacja była wiarygodna, w ślad za tą deklaracją muszą pójść podwyżki stóp procentowych. Nie będę podawał określonych wielkości, bo musiałbym mieć więcej informacji z NBP. Powinny być podwyżki, które wiarygodnie zaprzeczą dotychczasowym prognozom mówiącym o inflacji grubo powyżej celu w tym i następnym roku. Skrajne prognozy mówią o rosnącej inflacji.

Prowadzenie odpowiedzialnej polityki pieniężnej to podejmowanie decyzji przy niepełnej informacji. Gdy już wiadomo, że inflacja jest wysoka, to ten, który do tego dopuścił, musi silnie podwyższać stopy.

Popularne, ale błędne przeciwstawienie polega na tym, że mówimy: „nie możemy obniżać inflacji, bo zagrozi to wzrostowi". Ale o jaki chodzi tu wzrost? Krótkookresowy, chory. A nam chodzi o wzrost, który będzie trwały. Nie ma wątpliwości, że niska inflacja jest jednym z warunków zdrowego, długofalowego wzrostu.

Mamy globalny kryzys energetyczny. To kolejny czynnik, tym razem zewnętrzny, który będzie pchał ceny w górę.

Nie twierdzę, że nie ma innych czynników proinflacyjnych niż zła polityka gospodarcza. Ale polityka monetarna jest głównym narzędziem przeciwdziałania trwale podbitej inflacji. A problem ekologiczno-energetycznej przebudowy naszej gospodarki to odrębny temat.

Prawdą są słowa prezesa NBP, że obecne podwyżki stóp procentowych nie miałyby żadnego przełożenia na inflację w Polsce?

Nikt nie twierdzi, że podwyżka stóp za miesiąc załatwia sprawę. On polemizował z absurdalną tezą. Przez jakiś czas mogą się utrzymywać zewnętrzne czynniki proinflacyjne, włącznie z zaburzeniami podażowymi. Idzie o to, że gdy będą słabnąć, to by – wskutek braku odpowiedniej polityki pieniężnej – podbita inflacja się nie utrwaliła.

Inflacja straszy jednak nie tylko w Polsce. Istnieje ryzyko globalnej inflacji jak w latach 70.?

Wtedy wysoka inflacja wynikała z fatalnej polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i niektórych innych krajach Zachodu. Trudno dziś uwierzyć, ale w latach 70. w ekonomii głównego nurtu przeważała teoria, że inflacja nie zależy od czynników pieniężnych. Ówczesny szef banku centralnego USA Arthur Burns prowadził taką politykę. Aby być dobrym szefem banku centralnego, który wykonuje swoją misję, czyli utrzymuje niską inflację, to oprócz wiedzy trzeba mieć charakter. Inflacja w Stanach Zjednoczonych wzrosła do kilkunastu procent, aż wreszcie Paul Volcker wprowadził rygorystyczną monetarną politykę, która doprowadziła do zdecydowanego obniżenia inflacji, choć okupiono to recesją w USA.

Świat nie będzie musiał czekać na kolejnego Volckera?

To zależy, jakie będzie wyjście z tej niekonwencjonalnej polityki pieniężnej na Zachodzie. Ono może być różne, ale dla Polski jest jasne: nas nie stać na powrót do wysokiej inflacji. W krajach UE na razie nie ma takiej inflacji jak w Stanach.

W Niemczech 4,1 proc.

Ale nie 5,6 proc.

Jak skończy się to powszechne drukowanie pieniądza na świecie? Idziemy w stronę cyfrowej waluty?

To jest zasadnicze pytanie. Podbicie inflacji, które nastąpiło przy covidzie, jest sygnałem alarmowym. Uczestnicząc w różnych gremiach międzynarodowych, widzę, że wzmacnia się opinia, iż nie można bezterminowo prowadzić polityki polegającej na utrzymaniu bardzo niskich stóp i masowego tworzenia pieniędzy przez banki centralne.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy też wysłał taki sygnał, aby być czujnym.

Czas najwyższy.

Zapytamy w takim razie wprost: Polsce grozi kierunek turecki, jeśli chodzi o politykę pieniężną, kurs walutowy, nieprzewidywalność...?

Przy odpowiedzialnej polityce pieniężnej tak nie musi być. Generalnie, przy kontynuacji polityki PiS grozi nam, że przestaniemy doganiać Zachód. Grozi nam bardzo silne spowolnienie, bo czynniki, od których zależy rozwój, zostały przez PiS osłabione. Obniżono wiek emerytalny, wycofano część beneficjentów 500+ z rynku pracy.

Bardzo dotkliwe jest też pogorszenie warunków ustrojowych i ekonomicznych dla wzrostu produktywności: nacjonalizacje firm, wzrost szkodliwych regulacji i podatków oraz spotęgowanie ryzyka politycznego, które obniża prywatne inwestycje.

Wyniki finansowe wielu dużych firm z udziałem Skarbu Państwa idą jednak na rekord.

Jak ktoś ma pozycję quasi-monopolistyczną, to nietrudno o takie wyniki.

Nie wiem, czy Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński wierzą, że własność państwowa z punktu widzenia rozwoju gospodarki jest równie dobra (a może lepsza) jak prywatna, czyli czy wierzą w socjalizm. Myślę, że Kaczyńskiemu chodzi o władzę, bo tylko przy własności państwowej można ludzi mianować lub wyrzucać. Nacjonalizacja wiąże się z korupcją polityczną. Kupowaniem za publiczne pieniądze zwolenników.

Mamy ponad 40 proc. aktywów w znacjonalizowanych bankach. Badania pokazują, że przy takim udziale banków państwowych, poprzez upolitycznienie decyzji kredytowych, prędzej czy później następuje kryzys. Tak było w Hiszpanii. Słowenia miała też pokazowy krach państwowych banków. PiS pcha Polskę w sferę zwiększonego ryzyka gospodarczego.

Władza przechodzi do kolejnej ofensywy. Co panu się podoba w Polskim Ładzie? Choć jedna rzecz.

Ta nazwa to prymitywny plagiat z Nowego Ładu Roosevelta. Zresztą ten program w dużej mierze hamował ożywienie gospodarcze w USA w latach 30. A Polski Ład to rosnąca komplikacja systemu podatkowego, zwiększony deficyt finansów publicznych i ich centralizacja kosztem samorządów, czyli władz lokalnych.

Jakie to może mieć konsekwencje?

Jeżeli celem jest wzmocnienie sił rozwojowych, to jest to krok wstecz. Ludzi trzeba rozliczać z tego, co robią dla gospodarki na dłuższą metę. Nie można oszukiwać społeczeństwa, twierdząc, że przejściowe korzyści są rezultatem długofalowej strategii. Prawie wszystkie organizacje reprezentujące przedsiębiorców wzywają, żeby nie wprowadzać Polskiego Ładu w życie.

Przedsiębiorcy są bardziej zainteresowani perspektywami rozwoju swoich firm niż inni ludzie, którzy mniej się tym zajmują. To bardzo istotny sygnał ostrzegawczy.

Czy można połączyć wszechobecną inflację z Polskim Ładem?

Inflacja wynika z niezależnej działalności Adama Glapińskiego i jego kolegów z RPP. A Polski Ład, jak powiedziałem, to nie jest strategia rozwoju gospodarki, lecz wynik politycznych kalkulacji PiS.

Jednak zysk NBP rośnie, rezerwy walutowe rosną, złoty jest w miarę stabilny, złota w skarbcu przybywa.

Nie spodziewałem się, by jakikolwiek prezes NBP reklamował się w mediach, jakim jest dobroczyńcą, bo tyle złota sprowadził do kraju. Ale ludzi to mało obchodzi. Za to słusznie przejmują się inflacją.

Złoto jest dobre jako aktywo rezerwowe?

W jakichś ilościach tak, ale przecież nie ma już na świecie walut opartych na złocie.

Dużo ostatnio mówi się o raporcie, którego współautorem był profesor SGH Zbigniew Krysiak. Chodzi o bilans korzyści i strat obecności Polski w UE. Jak pan skomentuje ten raport?

Nawet Patryk Jaki wycofał się już z tej bzdury. W różnych zawodach są różni ludzie. Tytuł profesora nie jest gwarancją ani intelektu, ani jakości. Autorzy tej cudacznej analizy zapisali się w historii. Wszystkie rzeczowe analizy wykazały fałsz wyliczeń Krysiaka i Grossego. A przecież korzyści uczestnictwa Polski w UE nie ograniczają się do finansów. Dla Polski to cywilizacyjna zmiana. Jesteśmy częścią zjednoczonej Europy i jesteśmy jej obywatelami. Nie potrzebujemy wiz i paszportów. Nasze towary i usługi mogą swobodnie konkurować na wielkim unijnym rynku. Dzięki UE jesteśmy bardziej bezpieczni. Można sądzić, że UE broniłaby nas, nie militarnie, ale np. sankcjami ekonomicznymi, przed zagrożeniem jakiegokolwiek agresora. W warunkach Polski jest to o wiele ważniejsze niż w przypadku Wielkiej Brytanii. Powiem tak: każdy, kto działa w kierunku wyprowadzenia Polski z UE, jest zdrajcą.

Obawia się pan scenariusza polexitu? Czy to fake news, jak mówi premier Morawiecki?

Najbardziej się obawiam, gdy premier Morawiecki czemuś zaprzecza.

To na koniec: gdzie teraz szukać na świecie czarnego łabędzia, globalnego czynnika ryzyka, który znów wszystko wywróci do góry nogami?

Tego nikt oczywiście nie wie. Z punktu widzenia konfliktów międzynarodowych ryzykowne działania mogą wyjść z Chin, bo mają największy potencjał i mogą łatwo mobilizować chiński nacjonalizm. Nigdy też nie wiadomo, co zrobi Putin. To jest argument, żeby Polska trzymała się zachodnich sojuszy i umacniała się wewnętrznie.

Notował Grzegorz Balawender

CV

Leszek Balcerowicz (ur. 1947 r.) – profesor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, były wicepremier i minister finansów (w latach 1989–1991 oraz 1997–2000), prezes Narodowego Banku Polskiego (w latach 2001–2007), doktor honoris causa wielu uczelni krajowych i zagranicznych, wyróżniany prestiżowymi nagrodami i odznaczeniami, m.in. Orderem Orła Białego. Założyciel i przewodniczący rady think-tanku Forum Obywatelskiego Rozwoju. TGS

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych