Po ich zakończeniu objęte nimi spółki będą przez trzy lata płaciły o połowę niższy CIT niż inne firmy. Chiny sięgają po tak radykalne środki, by wspomóc tę branżę wobec zaostrzającej się wojny technologicznej z USA.

Pod silną amerykańską presją znajduje się już chiński koncern Huawei. W zeszłym tygodniu został on wpisany przez Departament Handlu USA na listę spółek stanowiących zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Amerykańskie firmy muszą teraz zdobywać rządowe licencje na dostarczanie podzespołów i oprogramowania Huawei. Koncern Alphabet (Google) ogłosił na początku tygodnia, że wstrzyma aktualizację oprogramowania w nowym sprzęcie produkowanym przez Huawei. (Później jednak rząd USA przyznał mu 90-dniowy okres „łaski", podczas którego może on utrzymywać relacje z chińskim koncernem). Huawei deklaruje, że jeśli zakaz zostanie utrzymany, to do jesieni może stworzyć swój własny system operacyjny oparty na Androidzie w wersji open source. W środę japoński koncern Panasonic ogłosił, że wstrzymuje współpracę z Huawei, by dostosować się do amerykańskich sankcji. Nie będzie mu dostarczał podzespołów, które zawierają co najmniej 25 proc. materiałów wyprodukowanych w USA. Większym problemem dla Huawei jest jednak wstrzymanie z nim współpracy przez ARM, spółkę projektującą mikroprocesory. Chiński koncern nie ma alternatywy dla dostaw zaprojektowanych przez nią podzespołów.

– Wyrzucenie chińskiego koncernu Huawei z rynku amerykańskiego i europejskiego jest 10 razy ważniejsze niż zawarcie przez USA umowy handlowej z Chinami – stwierdził Steven Bannon, były główny strateg Białego Domu, który wciąż ma dobry dostęp do prezydenta Trumpa. HK