W poniedziałkowym komunikacie GUS wyjaśnił, że czasowa rezygnacja z publikowania tych danych to pokłosie zmiany organizacji badania cen detalicznych, którą wymusił obowiązujący w Polsce stan epidemii.

Tzw. szybkie szacunku CPI urząd statystyczny zaczął publikować w 2015 r. Ukazują się pod koniec każdego miesiąca, około dwa tygodnie przed właściwym odczytem CPI. Szybki szacunek inflacji w marcu miał się ukazać we wtorek 31 marca.

W innym komunikacie GUS tłumaczy, że dane o cenach detalicznych będą do odwołania pozyskiwane ze sklepów i zakładów usługowych tylko drogą telefoniczną lub mailową, podczas gdy zwykle punkty te są odwiedzane przez ankieterów.

Część ekonomistów zwraca uwagę, że w związku z zmianami w pracy GUS, ale też innymi zaburzeniami wywołanymi przez epidemię koronawirusa, najbliższe odczyty inflacji będą miały charakter wyłącznie orientacyjny.

„Ceny w wielu kategoriach poszły naszym zdaniem mocno w dół (firmy bronią się przed spadkiem obrotów promocjami w handlu online). Z drugiej strony ceny towarów podstawowych (żywność, higiena) wzrosły, czasem nawet znacząco. Dodatkowo, część cen w ogóle trudno zmierzyć, np. usług fryzjerskich czy kosmetycznych, skoro nie są obecnie dostępne. Do tego dochodzi kwestia zmiany metodologii pomiaru – GUS musi bazować wyłącznie na ankietach online. To sprawia, że marcowy odczyt inflacji trzeba traktować z dużą rezerwą" – napisali w piątkowym raporcie ekonomiści z Santander Bank Polska. Według nich inflacja w marcu wyhamowała do 4,4 proc. rok do roku, z 4,7 proc. w lutym.