#TydzieńNaRynkach: Słabnący dolar ożywił giełdy

Z fundamentalnego punktu widzenia niewiele się zmieniło. Rynkom akcji pomaga jednak tracąca na wartości amerykańska waluta oraz taniejące obligacje skarbowe.

Publikacja: 19.10.2019 05:00

Foto: GG Parkiet

Co prawda w miniony czwartek pojawiło się sporo optymistycznych informacji, między innymi o zaakceptowaniu przez Radę Europejską porozumienia w sprawie brexitu, zawieszeniu przez Turcję ofensywy w Syrii oraz sygnałach dotyczących możliwości zawarcia umowy między USA a Chinami już w listopadzie. Jednak żadne z tych wydarzeń nie stało się impulsem do silnego wzrostu indeksów giełdowych.

Rynki akcji lekko w górę

W skali tygodnia indeksy poszły jednak w górę, choć zasięg tej zwyżki był umiarkowany. We Frankfurcie, Nowym Jorku, jak również w przypadku MSCI Emerging Markets wzrost sięgał około 1 proc. Jedynie Nikkei zwyżkował o 3 proc. Żadna z wymienionych informacji nie oznacza przełomu ani nie gwarantuje ostatecznego sukcesu.

Losy umowy brexitowej będą ważyły się w podzielonym brytyjskim parlamencie, rozejm nie rozwiązuje konfliktu między Turcją a Kurdami, zaś wszyscy mają świadomość, że porozumienie amerykańsko-chińskie nie będzie stanowiło historycznego przełomu. W dodatku sygnały dotyczące globalnej gospodarki wciąż są mało optymistyczne. Napływające dane są złe, a prognozy nadal wskazują na osłabienie koniunktury. Dlaczego więc na giełdach od dwóch tygodni panują umiarkowanie dobre nastroje?

Podpowiedzi należy szukać na rynku walutowym i papierów dłużnych. Od 7 października rozpoczęła się przecena amerykańskich obligacji skarbowych, wskutek której rentowność papierów dziesięcioletnich poszła w górę z niespełna 1,53 do 1,75 proc. Od 9 października indeks dolara względem głównych walut zniżkował z prawie 74,5 do niecałych 71,5 punktu, czyli do poziomu najniższego od czerwca. W tym samym czasie DAX zyskał ponad 6 proc., S&P 500 poszedł w górę o ponad 3,5 proc., a MSCI Emerging Markets o 4,7 proc.

Fundamentalne podstawy kontynuacji trendu wzrostowego na giełdach wydają się niezbyt mocne, więc jeśli osłabienie dolara i wzrost rentowności obligacji skarbowych okażą się jedynie odreagowaniem poprzednich tendencji, a obawy o perspektywy globalnej gospodarki przeważą nad nadziejami związanymi z monetarną stymulacją, możemy mieć do czynienia z pogorszeniem nastrojów.

WIG20 odrabia straty

Indeks naszych największych spółek do czwartku zyskiwał 0,6 proc. Tu już drugi tydzień z rzędu odrabiania strat poniesionych na przełomie września i października, ale impet tego ruchu wyraźnie słabnie. Po większym skoku z poprzedniego piątku ostatnie dni przyniosły stagnację, przełamaną dopiero w czwartek zwyżką o 0,8 proc.

Wskaźnik blue chips opieszale reaguje na oznaki poprawy nastrojów w otoczeniu i wciąż cierpi z powodu braku kapitału. Choć wakacje już się skończyły, to obroty nadal utrzymują się na bardzo mizernym poziomie i nic nie wskazuje na to, by tendencja ta miała ulec zmianie. Miejscowi inwestorzy do akcji się nie garną, a zagraniczni omijają rynki wchodzące.

W takich okolicznościach nawet tak niewielki ruch w górę powinien cieszyć, choć jego perspektywy zależeć będą od koniunktury na głównych parkietach. Optymistycznym scenariuszem byłoby dotarcie indeksu WIG20 w okolice 2200 punktów, ale pokonanie tej bariery bez dodatkowego silnego impulsu wydaje się zadaniem dość trudnym.

W ostatnich dniach WIG20 miał wyraźne wsparcie ze strony przedstawicieli energetyki i sektora finansowego. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia akcje Tauronu szły w górę o ponad 5 proc. To już trzeci tydzień z rządu tak dynamicznej tendencji zwyżkowej, ale jej potencjał zdaje się wyczerpywać. Powyżej poziomu 1,75 zł podaż staje się bardziej aktywna.

Walory PGE zwyżkowały o nieco ponad 3 proc., a dla nich bariera podażowa znajduje się w okolicach 8,5 zł. WIG-energia w skali tygodnia zyskał 3,1 proc., wyraźnie wyprzedzając subindeks WIG-banki. Jednak papiery mBanku zwyżkowały do czwartku o prawie 6 proc. W tym przypadku wciąż nie słabną spekulacje dotyczące losów pakietu wystawionego na sprzedaż przez Commerzbank. Pojawiają się wciąż nowe scenariusze, ale wydaje się, że repolonizacja jest wariantem raczej przesądzonym.

Pytanie dotyczy tylko tego, kto będzie szczęśliwym nabywcą, czy jeden z dotychczasowych liderów rynku, czy też struktura transakcji będzie bardziej złożona. Domniemany udział w niej Alior Banku podniósł notowania tego ostatniego o 5,7 proc. przy zdecydowanie podwyższonych obrotach. O prawie 3 proc. w górę szły też notowania walorów Pekao, które dotarły do ważnego poziomu oporu, czyli lokalnych szczytów z połowy czerwca i września.

Na tym tle słabo prezentują się papiery PKO BP, które przy dużej zmienności już drugi tydzień z rzędu nie mogą sforsować poziomu 38 zł. Podaż wciąż spycha je w kierunku 36 zł i dopiero tam zwiększa się aktywność kupujących. Czwartkowa sesja przyniosła nieoczekiwane przebudzenie byków w przypadku znajdujących się od końca września w spadkowej korekcie akcji Dino. Ich cena zwyżkowała o 4,4 proc., ale nie towarzyszył temu wzrost obrotów.

Mocna próba odreagowania spadkowej tendencji walorów JSW, z jaką mieliśmy do czynienia w poprzednim tygodniu, okazała się nietrwała. Akcje spółki do czwartku traciły ponad 15 proc. Sytuację i perspektywy firmy najlepiej obrazują dane o dynamicznym wzroście produkcji i jednoczesnym spadku sprzedaży i cen węgla. O ponad 2 proc. w dół poszły także notowania KGHM, a WIG-górnictwo zniżkował do czwartku o 3,5 proc. Ze sporą zmiennością nastrojów musieli się mierzyć amatorzy akcji CD Projekt, które w pierwszych dniach minionego tygodnia szły mocno w górę, a od środy traciły na wartości. Bilans tych wahań okazał się korzystny dla niedźwiedzi i sięgał 1 proc.

Niedostatek kapitału jeszcze bardziej widoczny jest w segmencie średnich firm. W tych warunkach nieznacznie przekraczająca 1 proc. zwyżka mWIG40 nie stanowi wielkiego powodu do radości. Indeks jeszcze w poniedziałek bronił się przed ponownym spadkiem poniżej 3600 punktów i zagrożenie jego przełamaniem wciąż może być aktualne.

W ostatnich dniach indeksowi średniaków najmocniej pomagały walory spółek odreagowujących wcześniejsze silne spadki. W tym gronie przodowały papiery Banku Millennium, zwyżkujące o ponad 9 proc., a także drożejące o ponad 10 proc. walory Grupy Azoty i rosnące o prawie 8 proc. akcje Ciechu. O ponad 8 proc. w górę szły także walory Eurocashu.

Niewiele zmienia się na rynku najmniejszych spółek. sWIG80 do czwartku był na symbolicznym plusie. O kłopotach byków może świadczyć kolejna nieudana próba wyciągnięcia indeksu powyżej 11 500 punktów. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się kontynuacja trendu bocznego.

Złoto nie patrzy na dolara

Notowania złota od kilku dni trzymają się tuż poniżej 1500 dolarów za uncję. Jeśli nie liczyć nieco większego wyskoku z przełomu sierpnia i września oraz niewielkiego spadku z końca września, w trendzie bocznym tkwią już od ponad dwóch miesięcy. Na razie wciąż można mówić o korekcie imponującego rajdu, w wyniku którego od sierpnia ubiegłego roku do końca sierpnia 2019 roku cena kruszcu poszła w górę o prawie jedną trzecią.

Przesłanki, leżące u podstaw tej tendencji, czyli wzrost awersji do ryzyka, obawy przed recesją i luźna polityka głównych banków centralnych wciąż pozostają aktualne. Długoterminowa tendencja wzrostowa na rynku złota wydaje się więc niezagrożona, choć z pewnością nie będzie przebiegała bez zakłóceń. Korekta z ostatnich dni, choć niezbyt wielka, jest jednak o tyle zastanawiająca, że zbiega się w czasie z bardzo wyraźnym osłabieniem dolara.

Skoro złoto z tego zjawiska nie korzysta, rodzą się obawy, że korekta na rynku kruszcu może ulec pogłębieniu. Z technicznego punktu widzenia podaż powinna napotkać barierę już w okolicach 1470 dolarów za uncję, niżej na poziomie 1450 dolarów, a w najgorszym przypadku 1400 dolarów. Długoterminowe prognozy są dla złota bardzo korzystne. Analitycy Citigroup spodziewają się nowego rekordu notowań kruszcu w horyzoncie od roku do dwóch lat.

W tendencji bocznej trzyma się także rynek miedzi. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia kontrakty na ten metal zniżkowały nieco ponad 1 proc., schodząc ponownie poniżej 260 centów za funt. Podobnie jak w przypadku złota, ruch w bok trwa od początku sierpnia, z jedną tylko próbą wyjścia w górę w połowie września.

Tu sytuację determinują oczywiście perspektywy globalnej gospodarki oraz losy porozumienia między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Przejściowy optymizm w tej drugiej kwestii był krótkotrwały i zgasł już w miniony poniedziałek. Pogarszające się prognozy dotyczące koniunktury gospodarczej nie sprzyjają bykom na rynku miedzi oraz pozostałych metali przemysłowych. Notowania aluminium w ostatnich dniach spadały o kilka dziesiątych procent i znajdują się na poziomie najniższym od początku 2017 roku. O ponad 4 proc. w dół poszły do czwartku ceny niklu.

Pierwsze cztery sesje minionego tygodnia przyniosły ponad 2-proc. spadek notowań amerykańskiej ropy WTI i niewiele mniejszą przecenę surowca typu Brent. Oprócz niekorzystnych tendencji w gospodarce negatywny wpływ na rynek ropy miały także informacje o nadspodziewanie dużym wzroście zapasów surowca w Stanach Zjednoczonych.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty