#TydzieńNaRynkach: Byki boją się taniejących obligacji

Od pewnego czasu dominującym źródłem niepokoju na giełdach staje się przecena obligacji skarbowych, powodująca wzrost atrakcyjności tych papierów, co może doprowadzić do istotnego przepływu kapitału na rynek długu.

Publikacja: 26.02.2021 15:00

#TydzieńNaRynkach: Byki boją się taniejących obligacji

Foto: AFP

Do spadkowej korekty rynki akcji szykowały się już od dłuższego czasu. Brakowało jedynie wyraźniejszego impulsu, który byłby w stanie sprokurować wyprzedaż akcji. Okazało się, że tym czynnikiem nie są ani informacje makroekonomiczne, ani związane z pandemią, lecz trwająca od kilku miesięcy zmiana tendencji na rynku długu. W jej wyniku rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych wzrosła z nieco ponad 0,5 proc. w sierpniu ubiegłego roku do prawie 1,5 proc. w ostatnich dniach. Ta tendencja zwiększa atrakcyjność inwestycji w obligacje, szczególnie z punktu widzenia dużych, profesjonalnych inwestorów, a więc rodzi obawy związane z odpływem środków z rynków akcji.

Mroźny czwartek na Wall Street

Obawy te narastały stopniowo, ale czwartkowy skok rentowności przelał chyba czarę goryczy. W efekcie indeksy na Wall Street, które dopiero co ustanawiały historyczne rekordy, doznały zdecydowanej przeceny. Dow Jones tracił 1,8 proc., a w skali tygodnia zniżkował o 0,3 proc. S&P 500 spadał odpowiednio o 2,5 i 2 proc., a Nasdaq Composite o 3,5 i niemal 5,5 proc. Obraz rynku amerykańskich firm technologicznych prezentuje się zdecydowanie najgorzej, a jego indeks testował poziom dołka z końca stycznia.

Kolejny tydzień pogarszały się nastroje na głównych giełdach europejskich, a po fatalnej czwartkowej sesji za oceanem należy się spodziewać nasilenia tej tendencji. Indeks we Frankfurcie zniżkował do czwartku o 0,8 proc. Przed spadkami zdołały się uchronić zarówno paryski CAC40, jak i londyński FTSE 250, które szły w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia w górę po kilka dziesiątych procent. Na sile przybrała korekta na rynkach wschodzących. MSCI Emerging Markets (ETF) tracił do czwartku ponad 5 proc. Mocno, o 3 proc. w dół, szedł indeks giełdy w Szanghaju.

Warszawa wraca do szeregu

Po niespodziewanym wyskoku indeksu naszych największych spółek z poprzedniego tygodnia, ostatnie dni sprowadziły nas na ziemię. Do czwartku WIG20 tracił 2,5 proc., a we wtorek niedźwiedzie postraszyły, sprowadzając indeks nieco poniżej 1900 punktów. W efekcie jednak wskaźnik trzyma się w ramach tendencji bocznej o zasięgu zaledwie 100 punktów. Pewnym pocieszeniem może także być to, że skala spadku w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia była o prawie połowę mniejsza niż w przypadku MSCI Emerging Markets. Nasz indeks po czwartkowej sesji znajduje się w połowie wielotygodniowego zakresu wahań, więc kierunek ruchu trudno przewidzieć, a wspomniany powrót do korelacji z otoczeniem każe odpowiedzi szukać w obserwacji sytuacji na giełdach światowych.

W dalszym ciągu mieliśmy do czynienia z zastanawiającą siłą sektora finansowego. W czwartek, na dzień przed publikacją raportu kwartalnego, akcje Aliora zwyżkowały momentami o ponad 10 proc., a po czterech sesjach szedł w górę o niespełna 7 proc. Warto przypomnieć, że „hossa" na rynku walorów tego banku trwa już drugi tydzień z rzędu (poprzednio zwyżka sięgała niemal 16,5 proc.). Po publikacji raportu za czwarty kwartał walory Pekao drożały o 4 proc., a momentami docierały do 70 zł, ale w trakcie czterech sesji rosły o 1,5 proc. Trend boczny ma się w tym przypadku dobrze.

Korektę sięgającego niemal 11 proc. skoku musieli przełknąć posiadacze papierów Santandera, ale spadek wynosił niespełna 2 proc. Podobnie było w przypadku akcji PKO BP, które taniały do czwartku o 0,3 proc. WIG-banki poszedł w górę o zaledwie 0,1 proc., a w ciągu tygodnia niedźwiedziom udało się sprowadzić wskaźnik w okolice 5000 punktów. Poza tym, jeśli nie liczyć rosnących o 3 proc. papierów Lotosu, WIG20 zbyt wielu obrońców nie miał. Mocnym obciążeniem były walory firm górniczych. Akcje JSW zniżkowały do czwartku aż o 11 proc., a więc korekta trwającego od kilku tygodni rajdu była dość bolesna, ale nie zamyka drogi do kontynuacji tendencji wzrostowej. O ponad 3,5 proc. w dół szły papiery KGHM mimo dobrej sytuacji na rynku miedzi. To znak, że spadkowa korekta jeszcze się nie zakończyła, choć najbardziej prawdopodobny jest ruch w bok. Nie najlepiej radziła sobie w ostatnich dniach branża energetyczna. Papiery Tauronu do czwartku zniżkowały o prawie 7,5 proc., a od lokalnego szczytu z końca stycznia tanieją już o niemal 21 proc. Fundamentalna kondycja spółki w pełni uzasadnia takie zachowanie kursu.

Spadkową tendencję kontynuują akcje Allegro, które do czwartku taniały o 4,5 proc., testując poziom najniższy w niezbyt długiej historii spółki na GPW. To wciąż ponad 50 proc. powyżej ceny emisyjnej, ale jednocześnie niemal jedną trzecią niżej od maksimum z października ubiegłego roku. Trudno ocenić, czy notowaniom bardziej szkodzi realizacja zysków, czy obawy przed konkurencją ze strony Amazona. Słabości wciąż nie są w stanie przezwyciężyć akcje CD Projektu, które do czwartku zniżkowały o ponad 5 proc. Pocieszające jest to, że zdołały obronić się przed spadkiem poniżej 250 zł. Główne problemy to odzyskanie reputacji i poprawienie niedoróbek w „Cyberpunku".

Opublikowane w poprzednim tygodniu dobre wyniki finansowe nie na długo pomogły walorom PGNiG, które do czwartku taniały o ponad 4 proc., powracając do trendu bocznego. Powodów do zadowolenie wciąż nie mają posiadacze akcji Dino. Taniały one do czwartku o ponad 2 proc., a od początku roku zniżkują o 15 proc. Nawet „gwiazdy" muszą czasem odpocząć. Indeks średnich spółek zaliczył w ostatnich dniach jedynie symboliczną korektę, zniżkując do czwartku o 0,1 proc. Optymistycznego obrazu rynku w niczym to nie zmąciło, tym bardziej że bykom udało się obronić indeks przed spadkiem poniżej 4200 punktów. Ostatnie dwa tygodnie to okres nieco zwiększonej zmienności. Ciekawe, co z tego wyniknie, ale są chyba szanse, przy sprzyjających okolicznościach, na dotarcie w okolice 4500 punktów. Indeks miał mocne wsparcie ze strony dużych firm. Akcje PKP Cargo zwyżkowały w imponującym stylu i wciąż wysokich obrotach o 12,5 proc. Choć momentami było nerwowo, o ponad 5 proc. w górę poszły walory Budimeksu. O 4 proc., podobnie jak część innych ukraińskich firm zajmujących się produkcją rolną, drożały walory Kernela.

Mróz rozgrzał ropę, złoto kontynuuje korektę

Do tradycyjnych już nadziei związanych z ożywieniem gospodarczym i działaniami OPEC, w ostatnich dniach byki na rynku ropy naftowej uzyskały dodatkowe wsparcie w postaci mrozów w niektórych rejonach Stanów Zjednoczonych, co z jednej strony zwiększyło popyt, a z drugiej wpłynęło na ograniczenie produkcji. Nie przeczą temu dane o zapasach surowca, które zamiast spodziewanego spadku sygnalizowały wzrost. Z kolei zapasy destylatów zmniejszyły się znacznie mocniej, niż oczekiwano. W efekcie notowania WTI do czwartku zwyżkowały o prawie 7 proc., przekraczając 63 dolary za baryłkę, a więc poziom najwyższy od 13 miesięcy. Od początku roku ropa podrożała o ponad 30 proc., a od dołka z października ubiegłego roku o 75 proc. Tak wysokie ceny zaczynają niepokoić odbiorców, zwłaszcza z państw biedniejszych, a jednocześnie szybko rozwijających się, na przykład z Indii. Może to stanowić barierę w wychodzeniu z pandemicznej zapaści i odbudowie gospodarki. Europejska Brent drożała w nieco mniejszym tempie, bo jedynie o ponad 5 proc., ale kosztowała w czwartek powyżej 66 dolarów za baryłkę. W najbliższej przyszłości można spodziewać się większych wahań w związku z planowanym na 4 marca posiedzeniem OPEC.

Niektóre kraje mogą chcieć wykorzystać dotychczasowy wzrost cen do zwiększenia dostaw. Nie słabnie hossa na rynku metali przemysłowych. Notowania kontraktów terminowych na miedź do czwartku zwyżkowały o ponad 5 proc. Mimo że skala wzrostu była niższa niż tydzień wcześniej, a w czwartek doszło do niewielkiej korekty, siła tendencji wzrostowej jest wciąż imponująca. Ceny metalu są najwyżej od sierpnia 2011 r., a od początku roku poszły w górę o ponad 21 proc. Bycze nastroje wspierane są przez niezłą kondycję przemysłu w przypadku większości kluczowych odbiorców, nadzieje na dalszą poprawę koniunktury oraz rosnące znaczenie technologii mających na celu ochronę środowiska. Marsz w górę kontynuowała większość pozostałych metali przemysłowych, z wyjątkiem ołowiu i cynku. Ceny aluminium są najwyżej od prawie dziesięciu lat.

Przy bardzo dużej zmienności, o ponad 3 proc. zwyżkowały do czwartku notowania palladu. Cena metalu wahała się od poniżej 2300 do 2490 dolarów za uncję, a więc o ponad 8 proc. Tak wysoka zmienność nie jest jednak na tym rynku niczym nadzwyczajnym i utrzymuje się od sierpnia ubiegłego roku, a przy tym jednocześnie notowania poruszają się w trendzie bocznym. Z kolei notowania platyny zaliczyły przekraczającą 3 proc. spadkową korektę. Poziom 1300 dolarów za uncję po raz kolejny okazał się barierą dla byków, ale w żadnym razie nie stanowi w dłuższym terminie przeszkody do kontynuacji tendencji wzrostowej. Rynek złota nie może wyrwać się z korekty. Próby byków niweczy albo umacniający się dolar, albo zwyżkująca rentowność obligacji skarbowych. Do czwartku notowania kruszcu co prawda uchroniły się przed poważniejszym pogłębieniem spadku, ale nastroje były bardzo zmienne, co nie wróży najlepiej. Próby przedostania się ceny złota powyżej 1800 dolarów za uncję nie zakończyły się powodzeniem i piątkowy poranek przyniósł zejście poniżej 1760 dolarów.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty