Firmy, które przeprowadziły cyfrową transformację, mają ok. 30 proc. większe zyski od analogowej konkurencji, której grozi wyparcie z rynku. W coraz bardziej cyfrowej rzeczywistości dane i umiejętne ich wykorzystanie stają się monetą XXI w.
Dziś cyfryzacja jest oczywistym trendem w światowej gospodarce. Z prostego powodu – wykorzystanie danych i oprogramowania w procesach produkcji, dystrybucji i sprzedaży jest ogromną szansą dla biznesu, w tym polskich firm. Cyfryzacja umożliwia podnoszenie efektywności i dostęp do nowych działalności. Często też wpływa na poziom zadowolenia klientów. W praktyce oznacza nowy sposób prowadzenia biznesu. To historyczna szansa na awans do globalnej ekstraklasy gospodarczej. Właśnie teraz następuje nowe otwarcie, które zmieni budowaną przez lata hierarchię. Z badania Global Center for Digital Business Transformation wynika, że na skutek cyfrowej rewolucji 40 proc. firm o mocnej obecnie pozycji na rynku zostanie z niego wypartych. Ich miejsce zajmą inne organizacje, które lepiej poradzą sobie w nowej rzeczywistości. Biznes to rozumie i dostosowuje się do nowych wyzwań. Dlatego po kryzysie finansowym mimo załamania ogólnego poziomu inwestycji w Europie firmy w dwucyfrowym tempie podnosiły inwestycje w oprogramowanie i sprzęt ICT. W 2016 r. w porównaniu z 2006 r. wzrosły odpowiednio o 36 i 22 proc. Tymczasem nakłady na maszyny i urządzenia praktycznie się nie zmieniły, a wydatki na aktywa budowlane spadły o jedną czwartą.
Niezbędna szybsza cyfryzacja
W Polsce krajobraz cyfrowej transformacji jest zróżnicowany. Z jednej strony mamy telekomunikację, bankowość, producentów gier komputerowych i w coraz większym stopniu handel, gdzie zmiany napędzają duże sieci i e-sklepy, czyli dziedziny pozytywnie wyróżniające się zaawansowaniem informatycznym i cyfryzacją. Uzupełniają je duże, często giełdowe spółki reprezentujące inne branże. Z kolei małe i średnie firmy wciąż w niewielkim stopniu adaptują rozwiązania bazujące na nowych technologiach, mają też małą wiedzę o transformacji cyfrowej. Choć oczywiście i wśród nich jest coraz więcej firm, które na tej rewolucji korzystają, rosną w siłę i odnoszą sukcesy. W skali makro 2018 r. Polska znalazła się jednak dopiero na 24. miejscu (na 28 badanych państw) w Indeksie Gospodarki Cyfrowej i Społeczeństwa Cyfrowego, który co roku publikuje Komisja Europejska. I choć robimy postępy w tempie zbliżonym do średniej unijnej, to w polskich warunkach są one zbyt wolne.
Największym wyzwaniem, przed jakim stoją firmy wchodzące w erę cyfrową, jest zmiana kultury organizacji. Bo cyfryzacja to nie tylko wprowadzenie nowych technologii, ale zmiana sposobu funkcjonowania, myślenia i prowadzenia biznesu. Często zaczyna się ona od rewolucji w głowach – otwartości na zmianę, akceptacji nowych procesów, gotowości do porzucenia utartych schematów. Pokonanie wewnętrznych ograniczeń często jest największym wyzwaniem. Dlatego dużo zależy też od podejścia prezesów i liderów firm. Sposoby zarządzania, które dawały sukces w tradycyjnych biznesach, w przedsiębiorstwie cyfrowym muszą się zmienić. Jednak w Polsce często mamy problem z przewidzeniem przyszłych korzyści z cyfrowej transformacji. Jeśli nie widzimy ewidentnych korzyści – nie inwestujemy. Brak tej świadomości przekłada się bezpośrednio na wysokość budżetów na wdrażanie najnowocześniejszych technologii czy podnoszenie kompetencji cyfrowych pracowników. Osobnym wyzwaniem jest brak osób o odpowiednich kompetencjach. Według szacunków Komisji Europejskiej 90 proc. zawodów będzie wkrótce wymagało kompetencji cyfrowych przynajmniej na podstawowym poziomie. Tymczasem na polskich uczelniach analiza danych jako specjalizacja istnieje dopiero od kilku lat. Mimo że zainteresowanie tym kierunkiem jest ogromne, to popyt na takich pracowników rośnie jeszcze szybciej. W edukacji jesteśmy dopiero na początku drogi. Na te same braki kompetencji w swoich zespołach wskazują jednak menedżerowie w całej Europie.
Branża telekomunikacyjna a cyfryzacja
Rozterek na temat cyfryzacji nie ma branża telekomunikacyjna, która doskonale zdaje sobie sprawę, że rewolucja 4.0 dzieje się już, tu i teraz. Dla telekomów to klucz do rozwoju i dodatkowych przychodów. Digitalizacja oznacza znaczne oszczędności w obsłudze klienta, sprzedaży czy obsłudze sieci. Jest też szansą na nowe źródła przychodów, m.in. analizę danych, sztuczną inteligencję, wirtualizację, rozszerzoną rzeczywistość czy internet rzeczy. A wydajna infrastruktura telekomunikacyjna to niezbędny warunek, by gospodarka mogła wykorzystać szanse cyfrowej rewolucji. Dlatego telekomy, szczególnie te największe i najstarsze, należą do firm, które najwięcej inwestują w systemy informatyczne. W telekomunikacji, podobnie jak w innych nowoczesnych branżach, inwestycje w technologie to oczywista część biznesu. Dziś dotyczą one światłowodów czy zwiększania zasięgu LTE, a jutro będzie to wdrażanie sieci 5G. Nowe technologie stawiają przed telekomami podobne wyzwania jak przed firmami z innych rynków. Specyfiką branży telekomunikacyjnej są natomiast nie zawsze sprzyjające regulacje, w tym m.in. nierówne szanse w rywalizacji z OTT (dostawcy treści tacy jak Netflix czy WhatsApp).