Zawarcie układu nastąpiło w styczniu 2019 r. Później jednak potrzeba było czasu na jego zatwierdzenie, a następnie na rozpatrzenie przez sąd wszystkich zażaleń. W końcu jednak GetBack może zaczął spłacać obligatariuszy. Oczywiście nie dostaną oni wszystkich pieniędzy, jakie zainwestowali w papiery dłużne windykatora. Układ, który wszedł w życie, zakłada, że do obligatariuszy trafi jedynie 25 proc. zainwestowanej kwoty.
– Zdajemy sobie sprawę, że oczekiwania wierzycieli były większe i 25 proc. środków, jakie odzyskają, stanowi częściową rekompensatę ich straty, ale biorąc pod uwagę fakt, że ogromna większość tego typu postępowań kończyła się upadłością spółki, a poszkodowani wierzyciele nie odzyskiwali ani grosza, postępowanie GetBacku uznać należy za duży sukces – podkreśla Magdalena Nawłoka, p.o. prezesa GetBacku.
Spłaty mają być rozłożone na osiem lat i będą realizowane w okresach półrocznych. Pierwotny plan zakładał, że dwie pierwsze raty będą wynosiły 0 proc. Dopiero później do nabywców obligacji miałyby trafić pierwsze pieniądze. GetBack chce jednak, aby stało się to wcześniej, i zapowiada, że pierwsze wypłaty nastąpią w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
– Chcemy przyspieszyć płatność dwóch rat. Rozpoczynamy związane z tym procedury. Na pewno zajmie to trochę czasu, ale liczę, że pierwsze pieniądze trafią do obligatariuszy jeszcze w tym roku – podkreśla Nawłoka. – To, czy będziemy przyspieszać kolejne wypłaty, zależy od generowanych nadwyżek. Ewentualne decyzje w tym zakresie będziemy podejmować na bieżąco – dodaje.
Na kokosy obligatariusze w tym roku nie mają co liczyć. Nawet jeśli faktycznie otrzymaliby dwie raty układowe, to z każdych zainwestowanych 10 tys. zł trafi do nich 100 zł.