Kalendarz makro za sprawą trwającego już szósty dzień goverment shutdown w USA jest w zasadzie pusty - dzisiaj najprawdopodobniej nie zostaną opublikowane dane o bilansie handlowym, a uwagę przyciągną wystąpienia członków FED (Bostic, Bowman, Miran, Kashkari). Wczoraj prezydent Trump "obwinił" demokratów za to, że są winni trwającego już długo shutdownu, ale ich lider w Senacie (Schumer) odparł, że jest gotowy do rozmów, choć jak dodał, taka propozycja ze strony Białego Domu nie wyszła. Tak czy inaczej wyceny u "bukchmacherów", co do możliwego trwania gov.shutdown nieco spadły - Kalshi wskazuje na niecałe 20 dni, wobec 22 dni wczoraj. Czy rynki zaczną pomału dyskontować możliwy koniec "zamknięcia rządu"?
Przy w zasadzie pustym kalendarzu makro dla USA, rynek może większą uwagę poświęcić jutrzejszym zapiskom z wrześniowego posiedzenia FED, oraz bieżącym wypowiedziom członków tego gremium. Do tej pory przebija się z nich ostrożność, co do tematu inflacji (wyjątkiem jest tu ultra-gołębi Miran), co może zacząć przekładać się na oczekiwania, co do ruchów FED do końca roku. Spoglądanie na gospodarkę przez "brudną szybę" - gdyż obraz dla FED nie jest klarowny przez brak pełnych danych - również może mieć pewien wpływ. To wszystko może dawać argumenty za podbiciem dolara, które właśnie teraz widzimy.
Dzisiaj w gronie najsłabszych walut są silne wczoraj waluty Antypodów, podczas kiedy próbę stabilizacji widać na jenie, oraz koronach skandynawskich.
EURUSD pod dalszą presją?
Wczoraj po południu EURUSD wymazał wcześniejsze spadki wywołane doniesieniami z Francji, ale nie na długo. Przemawiająca szefowa ECB nie wsparła euro na długo. Niemniej warto wspomnieć, że zdaniem Christine Lagarde ryzyka dezinflacyjne spadają, a gospodarka ma szanse na odbicie - to oznacza nie mniej, ni więcej, jak to, że ECB potwierdza szacunki rynków, że dalszych cięć stóp w nadchodzących miesiącach nie będzie. Tymczasem po doniesieniach z Francji zaczęły pojawiać się opinie, że być może ECB za kilka miesięcy zmieni zdanie. Niemniej, aby taka dyskusja mogła w ogóle zaistnieć na dłużej, to potrzeba będzie kilku słabych odczytów z gospodarki, czy też wskazań inflacyjnych - reasumując, jeszcze nie jest na to czas.
A wracając do Francji - ostateczna decyzja należy do prezydenta Macrona - to on zdecyduje o tym, czy rozpisać przedterminowe wybory, czy też próbować kontynuować misję utworzenia rządu mniejszościowego zlecając to komuś innemu. Czas gra jednak na niekorzyść, jesień to zwyczajowo czas debat i decyzji dotyczących przyszłorocznego budżetu, a bez wsparcia ze strony, czy to skrajnej prawicy, lub skrajnej lewicy, projekt zwyczajnie nie przejdzie i prezydent Francji nie będzie miał wyjścia. To wszystko waży na francuskich aktywach, ale nadmiernego dramatu nie ma. Spread pomiędzy niemieckimi 10-letnimi bundami, a ich francuskimi odpowiednikami jest blisko rekordowych 88 pkt. odnotowanych w grudniu ub.r. Francja jednak może korzystać z dobrodziejstw strefy euro, jaką jest chociażby "zobowiązanie" Europejskiego Banku Centralnego do "stabilizacji" sytuacji na rynku długu w "uzasadnionych" przypadkach. Niemniej teraz daleko jest jeszcze od "kryzysowych" poziomów.