Prezydent zapowiedział już, że przedłużający się shutdown będzie dobrym momentem na rewizję zatrudnienia w agencjach federalnych, przy czym wskazuje się tu na te zdominowane przez demokratów. To nie jest dobry sygnał budujący pole do ewentualnego, politycznego kompromisu. Czy obecny goverment shutdown również potrwa ponad 30 dni, tak jak to było 6 lat temu?
Rynek, który wczoraj zdawał się ignorować wątek shutdownu, może zacząć się niecierpliwić. Choć wydaje się, że problem wizerunkowy USA zaczyna pojawiać się gdzie indziej. Zdaniem źródeł (Politico,WSJ, Reuters) Donald Trump planuje wesprzeć poszkodowanych przez wysokie cła (!) amerykańskich farmerów kwotą przekraczającą 10 mld USD, co może wiązać się z czekami rzędu 1000-2000 USD na osobę. Problem w tym, że mają być to środki pozyskane z wpływów z tytułu ceł, co może wywołać ogromny spór w Kongresie. Pikanterii dodaje fakt, że dopiero za kilka tygodni okaże się, czy nałożone przez Trumpa cła były w ogóle legalne (decyzja Sądu Najwyższego). Dla rynków z kolei jest to sygnał, że administracja USA może chcieć wpływami z ceł de facto finansować kampanię wyborczą (przed wyborami połówkowymi w listopadzie 2026 r.), zamiast, jak to obiecywano, redukować nadmierny deficyt.
Piątek przynosi cofnięcie się dolara na szerokim rynku, choć nie jest ono znaczące. Nadal dobry sentyment widać wokół ryzykownych aktywów - futures na amerykańskie indeksy pozostają przy szczytach. Ale to nie dolar jest dzisiaj najsłabszy, tylko jen. Wpływ na to miały komentarze prezesa Banku Japonii, który stonował oczekiwania, co do rychłych podwyżek stóp procentowych. Ueda zaakcentował utrzymującą się niepewność gospodarczą i tym samym konieczność większej elastyczności ze strony banku centralnego. Zwrócił też uwagę na spadek aktywności konsumentów. Rynki dostały też dzisiaj dane o bezrobociu, które w sierpniu nieoczekiwanie wzrosło do 2,6 proc. Najsilniejszą walutą w zestawieniach z dolarem są z kolei waluty Antypodów, oraz korony skandynawskie, chociaż ruchy nie przekraczają zbytnio 0,2 proc.
Dzisiejszy kalendarz będzie ubogi. Wczoraj wieczorem pojawiły się sygnały, że BLS zebrał wszystkie dane potrzebne do publikacji dzisiejszych danych NFP o godz. 14:30, ale ze względu na shutdown jednak do niej nie dojdzie. Po południu dostaniemy, zatem tylko dane PMI dla usług (godz. 15:45) i ISM dla usług (godz. 16:00). Za nami są już odczyty PMI ze strefy euro - we wrześniu wskaźnik dla usług poszedł w górę do 51,3 pkt. z 50,5 pkt. Oczekiwano jednak 51,4 pkt. Gorszy odczyt to głównie wynik słabszego odbicia w Niemczech (do 51,5 pkt. zamiast 52,5 pkt.).
EURUSD - konsolidacja trwa