Jednym z powodów jest brak drastycznej polityki handlowej od początku drugiej prezydentury Trumpa. Skoro Trump nie uderza w tym momencie w kluczowych partnerów handlowych, nie ma powodów do osłabienia walut tych krajów. Na szerokim osłabieniu dolara skorzystał również złoty. Para USDPLN powróciła z okolic poziomu 4,15 i notowana jest nawet poniżej poziomu 4,05. Wciąż jednak para ta pozostaje powyżej poziomów, które notowane były przed wyborami w USA. Jednak patrząc z perspektywy relacji złotego do euro, to w tym wypadku obserwujemy zdecydowanie większe ruchy.

EURPLN spadł do poziomów poniżej 4,22 i notowany jest najniżej od stycznia 2020. Umocnienie PLN można tłumaczyć na dwa sposoby. Po pierwsze, rynek wciąż nie oczekuje drastycznych obniżek stóp w tym roku. Obecnie rynek swapów daje szanse na dwie obniżki po 25 punktów bazowych w 2025 roku, natomiast wcześniej dawał szanse na trzy–cztery takie ruchy. Drugi czynnik to potencjalne zakończenie wojny w Ukrainie. Choć do takiej sytuacji jest jeszcze daleko, to jednak ryzyko dotyczące wojny wciąż znajduje się w wycenie polskiego złotego w stosunku do kluczowych walut. Donald Trump zapowiedział ostre sankcje na Rosję w przypadku braku przystąpienia do stołu negocjacyjnego. Wobec tego rynek ma nadzieje, że dojdzie przynajmniej do zawieszenia broni i zamrożenia konfliktu, co mogłoby uruchomić spory napływ kapitału do Polski.