Zawiodła zmiana zatrudnienia, nieoczekiwanie wzrosła stopa bezrobocia, mocniej od prognoz wyhamowała dynamika wynagrodzeń.
Lista niepokojących informacji szybko pęcznieje, znajdziemy na niej także odczyt dynamiki PKB osiągniętej w I kwartale czy zgodne wejście w regres usług i przemysłu sugerowane przez wskaźniki ISM. Nieprzerwane porzucanie przez inwestorów nadziei na szybkie luzowanie sprawiło, że dolar zyskiwał cztery miesiące z rzędu. Wygasanie zaniepokojenia sytuacją na Bliskim Wschodzie odebrało jeden atut, teraz zaczyna kruszeć drugi filar siły USD.
Wystarczyło zaledwie kilka sesji, by wycena prawdopodobieństwa wrześniowej obniżki ponownie podniosła się z 30 proc. do przeszło 50 proc. Po kilkudniowym osłabieniu może przyjść chwila zawahania, ale zdaje się potwierdzać opinia, że kilkumiesięczne odbicie wyczerpało potencjał do umocnienia dolara.
Za przerwanie jego dominacji mocno kciuki trzymają władze Japonii. Uruchomienie interwencji walutowych, by ratować jena pod prąd silnych i niekorzystnych rynkowych tendencji, mogłoby mieć nikłe szanse na powodzenie.