W ciągu 10 tygodni liczonych do połowy lipca wzrósł on o 62 pkt proc., podczas gdy w całej historii wskaźnika tempo zmian przekraczające 60 pkt proc. pojawiło się zaledwie raz, na początku lutego 2012 r. Co szczególnie ciekawe, poprzedzało ono końcową falę ówczesnej koniunkturalnej bessy, w ramach której poprzednie minimum WIG20 (z września 2011) zostało przekroczone tylko nieznacznie. Obecnie znajdujemy się w podobnym punkcie koniunkturalnego cyklu hossa/bessa i oczekiwania zakończenia kilkunastomiesięcznego rynku niedźwiedzia przez budowę układu nietrwałego wyjścia na nowe minima bessy wydają się bardzo prawdopodobnym scenariuszem. I choć sam wykres WIG20 od niedawna dopuszcza takie rozwiązanie, wypełniając kompletne falowe struktury spadkowe w trzech najważniejszych perspektywach czasowych, to ze strony sentymentu wsparcie na razie nie płynie. Wracając do porównania z 2012 r., wraz ze spadkiem WIG20 poniżej ówczesnego minimum istotnie schłodziły się także nastroje. Wskaźnik INI nie wyznaczył wprawdzie nowego dołka cyklu (-21 proc.), ale był bardzo bliski (-19 proc.). Obecnie zaś choć WIG20 znajduje się nieznacznie poniżej poprzedniego dna bessy z października ub.r., wskaźnik INI pozostaje wyraźnie powyżej notowanych wówczas wartości. Ostatni odczyt to -4 proc., podczas gdy w październiku było to -45 proc. ¶