Wprawdzie jen w ostatnim tygodniu lutego odbił się, ale dolar nadal się osłabiał. Jednak, jak zauważa Bloomberg, bliższe przyjrzenie się niektórym fundamentom sugeruje, iż waluta amerykańska powinna potwierdzić prymat jeśli awersja do ryzyka napędzana przez epidemię przekształci się w panikę.
Pozycja dolara jako bezpiecznego schronienia najbardziej widoczna ma być w rezerwach walutowych globalnych menedżerów. Według najnowszych danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego dolar stanowi 62 proc. rezerw, udział euro wynosi 20 proc., natomiast jena zaledwie 6 proc.
„ Jeśli awersja do ryzyka przekształci się w panikę dolar znowu stanie na wysokości zadania jako bezpieczna przystań”, przekonywała w ubiegłym tygodniu Georgette Boele, strateg ABN Amro Bank w nocie dla inwestorów.
Argumentowała, że w czasach paniki najbardziej pożądanymi inwestycjami są gotówka w płynnej walucie i amerykańskie obligacje skarbowe.
Pozycja dolara w handlu międzynarodowym, w wycenie surowców oraz transakcjach na rynkach walutowych sprawia, iż jest on pożądany nie tylko przez inwestorów, ale także firmy oraz instytucje państwowe.
„Nigdy nie traktowaliśmy jena jako bezpieczne aktywo”, zdradza Makoto Noji, strateg SMBC Nikko Securities Inc. Jego zdaniem niekorzystnie na status jena wpływają deficyty fiskalne Japonii oraz brak możliwości sfinansowania zadłużenia.