Z powodu pandemii od połowy marca nie odbywają się konferencje po posiedzeniach decyzyjnych. Za każdym razem też bankierzy zaskakiwali rynek obniżkami stóp, a ostatnio zaskoczyli stwierdzeniem o braku wyraźnego dostosowania kursu złotego do globalnego wstrząsu wywołanego pandemią oraz do poluzowania polityki pieniężnej NBP. Od tego czasu krajowa waluta zachowuje się dość stabilnie, a kurs EUR/PLN oscyluje blisko 4,46–4,47. W ciągu miesiąca złoty osłabił się do euro o 1 proc., a więc mniej niż węgierski forint, ale więcej od czeskiej korony, której kurs do euro praktycznie się nie zmienił. Spośród krajów rozwijających się w ostatnim miesiącu straty odrabiały waluty azjatyckie, poza tajskim bahtem, oraz kolumbijskie peso, które umocniło się do dolara o ponad 4,3 proc. Ciekawe też z punktu widzenia inwestorów będą dane z lipcowej projekcji inflacji i PKB. Ostatnia publikacja pochodzi z marca, a więc sprzed wybuchu epidemii w kraju i niemal całkowitego zamrożenia gospodarki, przez co jest nieprzystająca do obecnej rzeczywistości. Pomimo kryzysu presja na ceny wciąż się utrzymuje, a we wtorek poznamy dane za czerwiec. Wstępny odczyt wskazywał na odbicie inflacji do 3,3 proc. Podobne tendencje obserwujemy w regionie. W Czechach wskaźnik cen wzrósł do 3,3 proc., a na Węgrzech do 2,9 proc. Czynniki podbijające dynamikę cen prawdopodobnie mają charakter przejściowy i do końca roku słaby popyt powinien przełożyć się na spadek inflacji.