Mamy też nowego prezydenta-elekta w USA, którego uznały media, ale nie chociażby przewodniczący amerykańskiego Senatu. To wprowadza zbyt wiele niejasności, które nie dają legitymizacji do nadmiernego optymizmu na rynkach, jaki był widoczny w poniedziałek. Jakby tego wszystkiego nie było dość, element zamieszania wprowadza też łatwy, tani pieniądz, który skwapliwie korzysta z nadarzających się okazji, ale w stylu przypominającym bardziej ataki spekulacyjnego, gorącego kapitału.
Niestety, tego ostatniego może być jeszcze więcej, gdyż problemy piętrzące się przed programami fiskalnymi, za które odpowiedzialni są politycy, mogą sprawić, że większa odpowiedzialność spadnie na banki centralne. A te szybciej zdecydują się zwiększyć skalę skupu aktywów, aniżeli wprowadzą ujemne stopy procentowe. Powyższym w dużym skrócie można próbować tłumaczyć ostatnią zmienność na rynkach. W przestrzeni FX jest jednak nieco spokojniej niż na rynkach akcji. We wtorek dolar podnosił się po upadku z ostatnich dni, co pozwoliło też na korektę ostatniego umocnienia złotego – USDPLN powrócił ponad 3,80, a EURPLN znalazł się w okolicach 4,50. Ruch ten ma szanse rozwinąć się w większą korektę, jeżeli powróci niepewność – także ta dotycząca bieżącej sytuacji pandemicznej. To może być problem zwłaszcza dla złotego, gdyż być może już w czwartek rząd podejmie decyzję o narodowej kwarantannie. ¶