Zyskiwały akcje oraz waluty emerging markets, do grona których ciągle zaliczany jest polski złoty. Ostatnie godziny handlu przyniosły jednak podbicie tzw. indeksów strachu, co sugeruje, że scenariusz korekty również należy brać pod uwagę. Teoretycznie narracja kieruje się na wybory uzupełniające do Senatu USA, co może przynieść trudność w realizacji polityki Joe Bidena. W praktyce jednak brak jest obecnie nowego „story" rynkowego, a nieudane testy ATH na kluczowych indeksach mogą skłonić część rynku do ograniczenia ekspozycji. Perspektywy na 2021 r. pozostają jednak optymistyczne – inwestorzy liczą na kontynuację odbicia gospodarczego wspieranego luźną polityką kluczowych instytucji centralnych. Lokalnie obserwujemy „nieśmiałe" próby umocnienia polskiej waluty.
Nad rynkiem „wisi" ryzyko wzrostu aktywności Narodowego Banku Polskiego w przypadku zbytniej aprecjacji złotego (dość naturalnej przy relacji słaby dolar kontra waluty emerging markets). Odsunięte, jak się wydaje, zostało jednak ryzyko obniżki stóp w I kwartale 2021 r. Wyczekiwany wywiad z prezesem banku centralnego ujawnił, iż scenariusz ten ma charakter bardziej warunkowy niż domyślny. Wydaje się jednak, że zarówno retoryka Rady Polityki Pieniężnej, jak i zagrożenie interwencjami dość wyraźnie chłodzą potencjalną atrakcyjność pozycji zakładających umocnienie złotego poniżej 4,40 PLN za euro. ¶