Środa nie przynosi większych zmian na rynku walut. Dolar pozostaje słabszy, ale zmiany są kosmetyczne. Uwagę zwraca odbicie rentowności amerykańskich obligacji po przecenie z ostatnich dwóch dni - niewykluczone, że rynek się pozycjonuje pod dzisiejsze dane nt. inflacji CPI w USA za styczeń o godz. 14:30. Większą uwagę będzie przykuwać bazowa inflacja CPI Core (szacunki 0,2 proc. m/m i 1,5 proc. r/r), chociaż dla FED główną miarą jest bazowy wskaźnik oparty o wydatki PCE Core. Wieczorem o godz. 20:00 planowane jest wystąpienie szefa FED.

Jutro w Chinach rozpoczynają się tygodniowe obchody Nowego Roku, stąd też podczas sesji w Azji mieliśmy bardziej "porządkowanie" pewnych zaległych tematów. Uwagę zwrócił jednak zaskakujący odczyt inflacji CPI w Chinach, który w styczniu wskazał na deflację rzędu -0,3 proc. r/r. Biorąc pod uwagę, że w ostatnim czasie mieliśmy wzrost krótkoterminowych stawek na rynku pieniężnym (problemy z płynnością, którym próbował zaradzić Ludowy Bank Chin) i dzięki temu juan pozostawał relatywnie silny, to teraz ta kombinacja danych może dać preteksty do jego osłabienia.

W Europie uwagę zwracają wypowiedzi włoskich polityków, które zwiększają szanse Mario Draghiego na utworzenie technokratycznego rządu. Lider populistycznej Ligi Północnej dał do zrozumienia, że nie będzie głosować przeciw, a Draghi złożył mu obietnicę, że nie będzie forsował programu oszczędności, ani też podnosił podatków (swoją drogą byłoby to dziwne w obecnej, pandemicznej rzeczywistości). Z kolei szef Ruchu 5 Gwiazd zaznaczył, że poparcie może być warunkowe, a jego ugrupowanie nie będzie zgłaszać swoich kandydatów do rządu. Spadające ryzyko polityczne we Włoszech pcha do góry notowania EURUSD, który naruszył dzisiaj rano opór przy 1,2135. Dzisiaj o godz. 14:00 mamy zaplanowane wystąpienie szefowej Europejskiego Banku Centralnego, ale raczej nie wniesie ono nic nowego. W poniedziałek Christine Lagarde mówiła o tym, że scenariusz ożywienia gospodarki w wakacje pozostaje niezagrożony.

OKIEM ANALITYKA - takie tam dywagacje...

Ubogi kalendarz publikacji powoduje, że inwestorzy nie chcą za bardzo angażować, co widać po małych zmianach na rynku FX, ale i też pewnym wyciszeniu się Wall Street (nie oznacza to jednak korekty), oraz rynku amerykańskiego długu (rentowności wyhamowały spadki z ostatnich 2 dni). Można by powiedzieć sesja bez znaczenia. Wieczorem przemawia prezes FED, a wcześniej dostaniemy odczyty nt. styczniowej inflacji CPI. W tym kontekście warto postawić sobie pytanie, czy erozja zaufania wobec tego co mówi Jerome Powell i jego koledzy już się rozpoczęła? Przecież rentowności obligacji są na poziomie wyższym niż tydzień temu, kiedy to otrzymaliśmy przekaz po posiedzeniu Rezerwy Federalnej. I to teoretycznie nieco bardziej "gołębi" niż wcześniej. Każde zaklinanie rzeczywistości prędzej, czy później daje odwrotny efekt? Ciekawy jest ten wątek amerykańskiego długu, zwłaszcza w kontekście zachowania się dolara w szerszej perspektywie, niż kilka (kilkanaście) dni...

Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ