Opublikowany w piątek raport z rynku pracy USA pokazał wzrost zatrudnienia o 266 tys. Oczywiście nie są to katastrofalne dane, ale rynek liczył na niemal milion oraz dalszy spadek stopy bezrobocia, co potwierdziłoby ekspresowe tempo ożywienia amerykańskiej gospodarki. Dlatego niewielki wzrost stopy bezrobocia (z 6 do 6,1%) oraz sporo mniej nowych miejsc pracy zostało przyjęte jako rozczarowanie. Należy pamiętać, że dane z rynku pracy mają bardzo zmienny charakter. Szacunek dotyczy ilości zatrudnienia, a przy jego poziomie przekraczającym 144 miliony nie trudno o błąd rzędu kilkaset tysięcy. Jeśli dołożymy do tego fakt, że płace w USA w kwietniu były o ponad 8,5% wyższe niż przed dwoma laty okaże się, że sytuacja z popytowego punktu widzenia wcale nie jest zła – dochody z pracy są już najwyższe w historii, a przecież gospodarstwa domowe otrzymują także potężne transfery. To zachowanie Fed wywołało taką a nie inną reakcję rynku. Zaraz po publikacji Neil Kashkari wystąpił w telewizji Bloomberg, wznosząc się na nowe wyżyny cynizmu. Wyraźnie cieszył się ze słabszych danych dając jasno do zrozumienia, że dzięki temu Fed będzie mógł dłużej utrzymać dodruk, a to wszystko oczywiście z myślą o najuboższych.
Zwykle presja inflacyjna w przypadku rynków rozwiniętych jest dla waluty korzystna, bo rynek interpretuje ją jako preludium do wyższych stóp procentowych. Jeśli jednak Fed będzie ignorować rosnącą inflację, efekt będzie odwrotny i te obawy wywindowały notowania EURUSD w pobliże poziomu 1,22, zaś kurs USDPLN dzięki temu spadł poniżej 3,75. Indeks dolara zbliża się do poziomu 90, który kilkukrotnie zatrzymywał osłabienie amerykańskiej waluty, jest to zatem bardzo ciekawe miejsce przed arcyważnymi danymi z USA o kwietniowej inflacji (środa, 14:30).
Trzeba przyznać, że złotemu pomógł wreszcie prezes Glapiński, dopuszczając możliwość podniesienia stóp procentowych, choć bez wskazania na konkretny termin. Wydaje się, że Rada przestraszyła się nieco inflacji, która w Polsce być może już w maju przekroczy poziom 5%. Choć nadal nie wiemy, kiedy dokona się zwrot w polityce pieniężnej, RPP zmieniła retorykę, a to już dużo. Dziś o 9:50 euro kosztuje 4,5522 złotego, dolar 3,7499 złotego, frank 4,1595 złotego zaś funt 5,2752 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB