Jeszcze silniejsze wzrosty notował kurs USDPLN, który wzrósł na najwyższe poziomy od półtora roku, przekraczając 4,05. Wśród powodów tak silnej wyprzedaży polskiej waluty trzeba na pewno wskazać oczekiwania na start cyklu podwyżek stop przez Fed już w przyszłym roku, a możliwe, że nawet w jego pierwszej połowie, rozbudzone przez wyraźnie silniejsze od oczekiwań dane na temat amerykańskiej inflacji w październiku. W konsekwencji umacniał się dolar, a kurs EURUSD spadł do poniżej 1,15 po raz pierwszy od polowy ubiegłego roku. Osłabienia złotego nie można jednak zrzucać tylko na umacniającego się dolara. Fundamenty polskiej waluty wyraźnie osłabły w ostatnich tygodniach. Szybko pogarsza się sytuacja bilansowa polskiej gospodarki i wszystko wskazuje, że na rachunku obrotów bieżących zobaczymy deficyty zarówno w tym, jak w przyszłym roku. Na złotym ciąży też nierozwiązana kwestia przyszłości funduszy unijnych. No i w końcu ciąży mu również nastawienie NBP. Niezrozumiale jest utrzymywanie nastawienia sugerującego rynkom, że bank centralny nadal preferuje słabość złotego nad jego siłę, szczególnie w kontekście silnie rosnącej inflacji. Problematyczny jest również brak mocnej deklaracji o zamiarze kontynuacji podwyżek stop, nawet jeśli nie przeszkadza to uczestnikom rynków wyceniać silne podwyżki na nadchodzących posiedzeniach NBP, w tym 75 pkt baz. na grudniowym posiedzeniu, na co wskazują obecnie notowania stawek FRA.

Wojciech Stępień, CFA ekonomista, BNP Paribas BP