– Nasze analizy wskazują, że efekty wypłat i odszkodowań życiowych osiągnęłyby poziom zauważalny w naszym wyniku netto, dopiero gdy przechodzimy na scenariusze bardzo, bardzo wysokiego współczynnika zachorowań w Polsce – mówi Paweł Surówka, prezes PZU.
Wpływ ograniczony
Grupa ocenia, że w ubezpieczeniach typu business interruption (gwarantujących firmie zwrot utraconych zysków w razie nagłych przerw w jej działaniu, wynikłych ze zdarzeń losowych) nie ma ekspozycji w związku z koronawirusem, a roszczenia z takich ubezpieczeń mogą się pojawić tylko w związku z konkretną szkodą majątkową (np. pożar, zalanie itp.). PZU przekonuje, że nie ma też ekspozycji z tytułu gwarancji ubezpieczeniowych dla touroperatorów.
Jednak w związku z koronawirusem PZU liczy się z potencjalnie wyższą liczbą zgłaszanych szkód związanych m.in. z OC medycznym. Możliwa jest też niższa sprzedaż polis ze względu na ograniczenie ruchu turystycznego.
PZU zanotował nieco lepszy od prognoz zysk w IV kwartale ze względu na niższe odszkodowania netto. Mimo tego notowania spółki spadały w obawie o koronawirusa o ponad 8 proc., podobnie jak cały rynek. Zarząd ocenia, że dzięki konserwatywnej strukturze portfela inwestycyjnego obecne spadki na GPW na razie w sposób znaczący nie odbiły się na tym portfelu. – Zawdzięczamy to głównie zredukowaniu ekspozycji na akcje. Pod tym względem jesteśmy stosunkowo dobrze przygotowani na tę wyjątkową sytuację – mówi prezes Paweł Surówka.
Bardzo mocno potaniał też Alior Bank kontrolowany przez PZU. Ubezpieczyciel jednak kolejny raz nie zaktualizował w swoich księgach jego wyceny. Przecena Aliora to nie tylko efekt koronawirusa, ale głównie spadku rentowności samego banku: w 2015 r. cel ROE wynosił 16 proc., później obniżono go do 14 proc., ale w 2019 r. ROE wyniosło niecałe 4 proc., cel w nowej strategii to powrót do ponad 10 proc.