Ukraińskie sieci komórkowe działają, ale według doniesień medialnych Rosja próbowała przerwać komunikację w Ukrainie, niszcząc część infrastruktury. Jednocześnie rosyjskie wojska same miały kłopoty z komunikacją. Słabszą jakość usług mogą odczuwać abonenci. Sieci zostały przełączone w tryb awaryjny.

– W Polsce mieliśmy do czynienia na razie z jedną sytuacją, w której maszty w części kraju zostały przełączone w tryb awaryjny: kilka lat temu, gdy północ kraju nawiedził huragan – mówi Piotr Muszyński, b. wiceprezes Orange Polska odpowiedzialny m.in. za sieć.

– Sieci ukraińskie najprawdopodobniej działają, wykorzystując technologię 2G z przesyłem danych w systemie GPRS – tłumaczy. – Działają dzięki temu, że łączy je nadal sieć transmisyjna, najprawdopodobniej światłowodowa. Gdy jej zabraknie, będzie kłopot – mówi również Piotr Muszyński. – Kluczowe jest zasilanie masztów. Jeśli tak, jak w Polsce są one ułożone w klastry po 30–40 sztuk, a tylko część z nich to maszty 2G wyposażone w dodatkowe agregaty prądotwórcze – zburzenie jednego masztu może mieć wpływ na zasięg na dużym obszarze kraju – dodaje.

Nie tylko sieci mobilne są obarczone ryzykiem w czasie wojny. – Z racji tego, że urządzenia pozwalające na korzystanie ze światłowodów muszą być podpięte do prądu, łącza te mogą być bezużyteczne w przypadku długotrwałych braków zasilania – mówi Muszyński. – Liczę, że wojsko utrzymuje alternatywną analogową formę łączności – mówi Muszyński.