Zakończyły dzień na poziomie 16,89 zł, czyli o 8,8 proc. wyższym niż na poprzedniej sesji.

Pod koniec miesiąca mija termin, w którym Sygnity musi wykupić obligacje za 50 mln zł (plus odsetki). Łączne zadłużenie spółki z tytułu wyemitowanych papierów dłużnych wynosi obecnie 93 mln zł. Wczoraj giełdowa firma pochwaliła się jednak, że udało jej się uplasować nowe obligacje za 22 mln zł o terminie wykupu od 6 do 12 miesięcy. Resztę zapadającego wkrótce zobowiązania (31,5 mln zł) spłaci ze środków własnych.

– Oznacza to, że nasze całkowite zadłużenie spadnie do bezpiecznego poziomu poniżej 60 mln zł. Składać się będą na to obligacje i kredyty zaciągnięte w ramach przyznanych linii. Do końca roku planujemy jeszcze zmniejszyć zadłużenie o kolejnych kilkanaście milionów złotych – mówi, cytowany w komunikacie, Piotr Wierzbicki, wiceprezes Sygnity, odpowiadający za finanse.

Kwestia, czy Sygnity uda się zgromadzić niezbędny do wykupu obligacji kapitał, była od kilku miesięcy podnoszona przez analityków i przewijała się w ich rekomendacjach jako poważny element ryzyka dla inwestorów.

Przedstawiciele spółki, która od dwóch lat przechodzi intensywną restrukturyzację, zapewniali, że poradzą sobie z tematem. Już wcześniej sygnalizowali jednak, że będą chcieli zrolować część obligacji. Na wszelki wypadek jednak Sygnity gromadziło gotówkę, wyprzedając zbędne aktywa (m.in. nieruchomości i udziały w spółkach zależnych).