Firmy Positive Advisory i Positive Solutions urzędują pod tym samym adresem (pierwsza podnajmuje biura drugiej). Mają również wspólnych właścicieli. Ich przedstawiciele zapewniają, że spółki różnią się od siebie. Positive Advisory specjalizuje się w usługach konsultingu IT. Positive Solutions zajmuje się tworzeniem aplikacji na zamówienie. Podmioty podpisały jednak umowę o współpracy i korzystają wzajemnie z zasobów, w tym ludzkich.
Powiązania pomiędzy obiema spółkami nie uszły uwadze części członków rady nadzorczej reprezentujących inwestorów finansowych. Są w konflikcie z obozem reprezentowanym przez akcjonariuszy - założycieli (grupa kilku osób fizycznych). Każda ze stron ma po trzech reprezentantów w radzie nadzorczej. Na jej czele stoi Adam Guz, prezes GoAdvisers, największego udziałowca Positive Advisory. Powodem konfliktu jest statut Positive Advisory, który gwarantuje pełną kontrolę nad firmą założycielom (uprawnienia wygasają dopiero z końcem 2011 r.) co uniemożliwia inwestorom finansowym wycofanie się z inwestycji.
W połowie stycznia rada (obradowała w sześcioosobowym składzie więc głos przewodniczącego był rozstrzygający) zdecydowała o rozwiązaniu umów o pracę z dwuosobowym zarządem czyli pozbawieniu go wynagrodzenia. Prezes i wiceprezes nie zostali jednak zdymisjonowani. Decyzja (na łamach „Parkietu” na ten temat wypowiadał się Adam Guz) tłumaczona była niechęcią zarządu do udzielenia wyjaśnień na temat współpracy Positive Advisors z Positive Solutions. W odpowiedzi zarząd giełdowej firmy złożył rezygnację. Rada nadzorcza (tzn. jej członkowie reprezentujący założycieli), korzystając z przysługujących jej uprawnień, powołała na stanowisko prezesa Piotra Ligenzę. Wiceprezesem została Magdalenę Kordek, która równocześnie kieruje Positive Solutions. Jest, podobnie jak Ligenza (nie zasiada we władzach Positive Solutions), udziałowcem obu spółek.
Nowy prezes zapewnia, że zarząd Positive Advisory wielokrotnie wyrażał gotowość udzielenia radzie nadzorczej pełnych wyjaśnień na temat wzajemnych powiązań pomiędzy obiema firmami. Przedstawiał odpowiednie dokumenty, ale członkowie rady nadzorczej nie chcieli się z nimi zapoznać.
– W tej sytuacji nie mogę się zgodzić ze śmiałymi tezami stawianymi przez pana Adama Guza – podsumowuje prezes Ligenza.