W ciągu poprzedniego tygodnia akcje producenta i dystrybutora gier komputerowych potaniały o 26,5 proc., do 23 zł. Towarzyszyły temu wysokie obroty. Tylko w piątek przekroczyły 26 mln zł.
Okazało się, że w tym czasie Marek Tymiński, prezes spółki, pozbył się 750 tys. akcji, inkasując 19,16 mln zł. Zmniejszył zaangażowanie z 57,16 do 51,23 proc. kapitału.
Tymiński nie poczuwa się do załamania kursu. – Sprzedawałem akcje od wtorku, czyli dzień później, niż zaczęły się spadki. Podążałem za trendem – wyjaśnia. Twierdzi, że odpowiada za nie więcej niż 30 proc. podaży z ostatnich czterech sesji. Papiery sprzedawał w zwykłych transakcjach giełdowych. – Skorzystałem z możliwości, że obroty na City Interactive były bardzo duże. Gdyby płynność była mała, szukałbym kupujących poza rynkiem – wyjaśnia.
Twierdzi, że u podstaw podjęcia decyzji o sprzedaży części akcji leżała jedynie chęć dywersyfikacji osobistego majątku, a nie utrata wiary co do perspektyw firmy. – Gdybym nie wierzył w spółkę, sprzedałbym, bez żadnego kłopotu, znacznie więcej akcji. Muszę jednak zadbać o zabezpieczenie przyszłości swojej i swojej rodziny – mówi. Deklaruje, że City Interactive to wciąż jego oczko w głowie. – Spółce poświęcam 100 proc. aktywności zawodowej i mam w niej ulokowane 80 proc. aktywów – twierdzi. Uważa, że z długoterminowego punktu widzenia chwilowe tąpnięcie kursu nie ma znaczenia. City Interactive dynamicznie się rozwija, więc wartość firmy będzie rosła – wyjaśnia.
Zapewnia, że na chwilę obecną nie ma żadnych planów dalszego zmniejszania zaangażowania. Przyciskany, jak długiego horyzontu dotyczy ta deklaracja, odpowiada, że co najmniej do końca roku, a zapewne i znacznie dłużej.