Janusz Filipiak, prezes i główny akcjonariusz Comarchu, deklaruje, że tegoroczne wyniki finansowe grupy będą lepsze niż w 2009 r. – To był dobry rok jak na czasy, w których żyjemy – oświadcza.
W poprzednim roku informatyczna grupa miała 730 mln zł obrotów i 32,3 mln zł zysku netto. Po trzech kwartałach jest to odpowiednio: 497,38 mln zł i 12,79 mln zł. Filipiak nie chce rozmawiać o szczegółach. Przyznaje jednak, że poprawa dotyczyła będzie najważniejszych pozycji rachunku wyników.
[srodtytul]Potem jeszcze lepiej [/srodtytul]
2011 r., jak twierdzi przedstawiciel Comarchu, zapowiada się jeszcze lepiej. Podstawą do składania takich deklaracji ma być portfel zamówień. Prezes nie zdradza jego wartości. Na koniec października było to 232 mln zł. – Dla mnie ważniejszym wskaźnikiem jest wielkość marży zakontraktowanej w 2010 roku, czyli przychodów własnych Comarch, po odjęciu od całości przychodów kosztów zakupu towarów i usług od firm trzecich. Jest o kilkanaście procent większa niż w analogicznym okresie zeszłego roku co może stanowić powód do satysfakcji - oświadcza.
Przyznaje, że przyszłoroczny wzrost Comarchu będzie pochodną zagranicznej ekspansji grupy, a nie ożywienia gospodarczego w naszym kraju Przyznaje, że przyszłoroczny wzrost Comarchu będzie pochodną zagranicznej ekspansji grupy a nie ożywienie gospodarczego w naszym kraju. - W Polsce niewiele się dzieje. Korporacje mają już za sobą największe inwestycje w IT. Jest mało przetargów publicznych. Nie oczekuję, żebyśmy w 2011 r. mogli zwiększyć sprzedaż na naszym rynku - wyjaśnia.