Notowany od niespełna dwóch tygodni na alternatywnym parkiecie Macro Games stał się ulubieńcem spekulantów. Jeszcze przed debiutem, który miał miejsce w piątek 26 października, spółka zwracała na siebie uwagę tego typu inwestorów. Większość inwestorów na forach dyskusyjnych ostrzegała się jednak nawzajem przed inwestowaniem w jej papiery. Dlaczego?
Budowanie wartości
Macro Games, który działa w modnej branży gier komputerowych, jeszcze przed debiutem bardzo szybko zyskiwał na wartości, mimo że jego bieżące wyniki finansowe bynajmniej nie uzasadniały tego. Kapitał założycielski Macro Games wynosił 1,5 mln zł i dzielił się na 15 mln papierów serii A po 10 zł. Został opłacony aportami w postaci udziałów w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością. Akcje założycielskie (po nominale) objęli: Tro Media (spółka z NewConnect), prezes Tomasz Kurek, cypryjski wehikuł, firma IPO Doradztwo Strategiczne (która pomagała w debiucie na NewConnect) oraz trzy osoby fizyczne, w tym Cezary Nowosad, prezes IPO Doradztwo Strategiczne. Kilka miesięcy później Macro Games wyemitował 0,25 mln akcji serii B, które objęło ledwie czterech inwestorów. Ich tożsamość nie została ujawniona. Płacili już po 2 zł za papier. Wartość rynkowa spółki z 1,5 mln zł wzrosła zatem do ponad 30 mln zł.
Poziom 2 zł był równocześnie kursem odniesienia na pierwszej sesji. Debiut wypadł okazale. Kurs zwyżkował o 10 proc. do 2,2 zł. W kolejnych godzinach wzrósł nawet do 2,5 zł co oznaczało 20-proc. zwyżkę. Szybko okazało się, że to było wszystko na co było go stać. Na finiszu wrócił do ceny z rynku pierwotnego.
Wodospad z papierów
Kolejne dni nie były już tak udane dla Macro Games. Gwałtowny atak podaży sprawił, że cena papierów zaczęła błyskawicznie spadać. Notowania musiały być wielokrotnie równoważone. W środę, w dołku, kurs wynosił już tylko (przejściowo) 0,22 zł czyli był o 89 proc. niższy niż na starcie.
Wyjaśnienie załamania notowań jest bardzo proste. Odpowiadali za to inwestorzy, którzy posiadają/posiadali akcje serii A obejmowane po 10 groszy (papiery serii B z oferty prywatnej stanowią tylko 1,64 proc. podwyższonego kapitału spółki). Tylko jeden z nich, prezes Kurek, zadeklarował, że nie sprzeda swojego pakietu (14,77 proc. kapitału) przez 12 miesięcy. Wszystkie pozostałe akcje (za wyjątkiem niewielkiego pakietu należącego do IPO DS), trafiły na rynek już pierwszego dnia notowań. Ich szybka sprzedaż gwarantowała zysk liczony w setkach i tysiącach procent. Pokusa, co pokazują notowania, była bardzo silna. Od debiutu na NewConnect do środy 7 listopada włącznie właściciela zmieniło aż 2,84 mln akcji czyli 18,6 proc. wszystkich (21,7 proc. odliczając pakiet objęty lock-up'em).